środa, 5 marca 2014

Dwudziesty


LAURA
******

Co robimy? — szepnęłam z naciskiem, usiłując nie skupiać wzroku na jego ciele, a tylko patrzeć mu w twarz, co wcale nie było takie łatwe. Wcale...
Wciąż jeszcze dygotałam z wrażenia, podczas gdy trener Schuster zażywał wyjątkowo długiej kąpieli, racząc nas uparcie głośnym popisem umiejętności gwizdania. Strugi wody spływały mi po twarzy, zalewając widok, ale nie mogłam nic na to poradzić, bo rękami wciąż przytrzymywałam całkowicie przemoczony ręcznik.
Cholera, można pomyśleć, że nie mył się przez cały tydzień — wymamrotał Andreas, odgarniając sobie włosy przyklejone do twarzy.
Uśmiechnęłam się niewyraźnie na widok jego zirytowanej miny. Podrygiwał nerwowo, a ja mogłam śledzić drogę kropel wody spływających po jego skórze — musiałam przełykać ślinę, bo moje oczy pozwalały sobie na zbyt wiele, tak samo i wyobraźnia.
Jesteś taki pociągający, gdy się złościsz — wyrwało mi się.
Skupił na mnie zaciekawione spojrzenie, uśmiechając się krzywo. Lubiłam w nim tę zmienność nastrojów, choć czasami się jej zwyczajnie bałam.
Zawsze jestem pociągający. Mogę ci to zademonstrować.
Chciałam parsknąć śmiechem, ale nie mogłam, gdy skierował strumień wody na swoją klatkę piersiową i zaczął się teatralnie pocierać dłońmi, jakby reklamował żel pod prysznic.
Nie podoba się? — spytał zaczepnie, ściągając słuchawkę z widełek i natychmiast polewając mnie wodą z bliska.
Stłumiłam kaszel, wyciągając przed siebie dłonie. Co on wyprawiał? Poczułam jego palce na nadgarstku, gdy zacisnęły się stanowczo, więc wolną dłonią przycisnęłam do piersi ręcznik.
Przestań! — syknęłam, nasłuchując w napięciu ruchów kąpiącego się trenera. — Uspokój się, bo...
Woda była nieustępliwa, wlewała mi się do uszu i nosa, a Andreas wciąż trzymał mnie za rękę, więc moje ruchy były ograniczone. Chciałam się śmiać, a jednocześnie kaszleć i na niego nakrzyczeć.
Biedna Laura. Taka słaba, taka bezbronna — usłyszałam rozbawiony szept, a strumień wody wreszcie przesunął się z mojej twarzy niżej, więc mogłam przestać mrużyć oczy.
Czasami bywasz cholernym... — zaczęłam mamrotać, szarpiąc rękę z jego uścisku, ale zamilkłam, gdy oblał wodą moje ramiona, a wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił. Utkwiłam w nim spojrzenie, nagle czując się całkowicie naga.
Chciałbym cię zobaczyć... — powiedział wolno, nie odrywając wzroku od mojego odkrytego ciała, a ono nie zostało obojętne na jego schrypnięty głos. — Zabierz tą rękę.
Słowami nie można opisać wrażenia jakie zrobiła na mnie ta sytuacja — nagła zmiana tonu, jego spojrzenie... znaczenie słów. Mocniej zacisnęłam palce na mokrym materiale, a gorąca woda spływająca po mojej skórze sprawiała, że znów prawie stanęłam przez niego w płomieniach.
Chyba oszalałeś.
Chyba nie... a jeśli tak, to tylko przez ciebie. Proszę, jestem już tak udręczony wyobrażaniem sobie tego, że jesteś naga... dla mnie.
Mogłam się czuć całkowicie usprawiedliwiona, gdy mimowolnie rozluźniłam palce — powiedział to w taki sposób, że nie oparłaby mu się żadna. Odchyliłam głowę do tyłu, a mój oddech stał się głośny, lecz nie zważałam na to — pragnienie, by go uszczęśliwić było tak mocne, że przesłoniło mi rozsądek.
Chciałam to zrobić. Gdybym miała jeszcze kilka sekund, to ręcznik zsunąłby się w dół, a moja niewinność zostałaby pożegnana raz na zawsze. Może to i dobrze, że trener Schuster właśnie ten moment mojego zawahania wybrał sobie na zakończenie kąpieli. Ja zachowałam resztki opanowania, a Andreas... no cóż, chyba się wkurzył.
Przysięgam, zabiję go we śnie — warknął, odkładając słuchawkę prysznicową na miejsce.
Dotknęłam jego łopatki, tłumiąc śmiech. Musieliśmy wstrzymać oddechy i z napięciem czekać aż trzasną zamykane drzwi. Opadło ze mnie podniecenie wywołane jego zachowaniem, bo romansowanie przy trenerze obdarzonym świetnym słuchem byłoby bardzo ryzykowne. Gdy zakręciliśmy wodę, zrobiło się zupełnie cicho.
Nie przeszkadzajcie sobie, już wychodzę — dobiegł nas wesoły głos, po czym znów rozległo się gwizdanie i kroki, a w kilka sekund później trzasnęły drzwi.
Nie wiem czyje oczy zrobiły się większe w tamtym momencie — patrzyliśmy na siebie, nawet nie mrugając. Czy trener przez ten cały czas wiedział, że tam byliśmy? Jeśli tak, to byliśmy skończeni! A raczej ja byłam — a razem ze mną Sabine.
O, nie...! Nie!
Przycisnęłam palce do ust, tłumiąc niedowierzanie, które odmalowało się na mojej twarzy. Jak mogłam być aż tak głupia i na to pozwolić? Trener nie był znany z dawania drugich szans... nie on.
Cicho, cicho — uspokoił mnie Andreas, zachowując jednak dystans. Widziałam, że był skupiony. — To jeszcze o niczym nie świadczy. Gdyby wiedział, że to my, to gwarantuję ci, że wydarłby mnie stąd za łeb! Coś tu jest nie tak, i to bardzo.
Wierzyłam mu, bo nie miałam innego wyjścia. Znał Schustera dłużej, od tej strony, od której ja nigdy miałam go nie poznać — od męskiej. Na skoczni rozumieli się bez słów, więc...
Co robimy? — spytałam po raz kolejny tej nocy, bo sama nie miałam zielonego pojęcia co ze sobą począć.
Ściągaj ręcznik — rzucił bez zastanowienia, a ja przewróciłam oczami, zniecierpliwiona. — Nie ma mowy!
Tylko takie rzeczy mu w głowie, gdy ważyły się właśnie moje losy... Co za bezczelność i głupota, doprawdy, nie spodziewałabym się tego po nim...
Nie po to, głuptasie — westchnął, gestykulując żywo. — Musisz wycisnąć z niego wodę, bo inaczej zalejesz cały korytarz.
Zarumieniłam się automatycznie, choć wcale nie było mi wstyd. To co, że nie miał na myśli nic zdrożnego? Nie mogłam być... całkiem goła!
Nie mogę — wymamrotałam pod nosem, nie patrząc na niego.
A to dlatego, bo...?
Zagryzłam wargę i rzuciłam mu spojrzenie spod rzęs. Jak mógł żądać ode mnie takich odpowiedzi? Przecież nie mogłam się tak przed nim rozebrać! Nie czułam już tego nastroju, który panował wcześniej.
Wstydzę się.
Potarł czoło w geście zniecierpliwienia.
Kto by pomyślał...
Zamachnęłam się, ale uniósł dłonie w górę w geście pojednania. Chyba widział ta żądzę mordu widoczną w moich oczach.
Ok, żartowałem. To co mam zrobić, żebyś się nie wstydziła?
Potrafił sprawić, że czułam się mała, głupia i niedoświadczona.
Odwróć się — poprosiłam, nie bez stanowczości. Uniósł brwi i przesunął wzrokiem po moim ciele, robiąc błagalną minę.
Nie bądź taka, no! Nie będę podglądał... może tylko troszeczkę jednym okiem.
Odwróć się, albo będziemy tu stać, aż wyschną te cholerne ręczniki! — warknęłam, a on natychmiast posłusznie się odwrócił. Szybko wycisnęłam falę wody z grubego materiału, na tyle, na ile się dało i owinęłam się znów, sprawdzając czy nie oszukiwał.
Stał twarzą do ściany, grzecznie i bez ruchu. Uśmiechnęłam się, obserwując piękną rzeźbę jego pleców. Był wspaniały i w głębi duszy również chciałam widzieć go nago, choć w życiu nie mogłam mu tego wyznać!
Teraz twoja kolej — poinformowałam, obracając się.
Słyszałam jak ciężkie krople wody spadały na płytki i wolałam tłumić chęć odwrócenia głowy i zerknięcia za siebie. Co za dziwaczne uczucie, ta miłość! Robi z ludzi jedno wielkie chodzące pożądanie!
Jeśli chcesz, to możesz patrzeć, ja nie mam się czego wstydzić — poinformował mnie, a jego głos brzmiał zachęcająco. Pokręciłam głową.
Przyjdzie na to czas, Andreasie. Teraz chciałabym tylko bezpiecznie dotrzeć do pokoju i spać. Nowy dzień, nowe perspektywy... a dla ciebie kolejne wyzwania — powiedziałam, kładąc nacisk na końcowe słowa. 
— Nie ma takiego wyzwania, któremu nie dałbym rady — stwierdził pewnie, wywołując uśmiech na mojej twarzy.


ANDREAS
*******

Obudziłem się nagle i w pierwszych sekundach po otwarciu oczu nie mogłem skojarzyć gdzie się znajdowałem. Musiałem spać wyjątkowo mocno, bo przez okno wpadało już ostre, zimowe słońce, które skutecznie utrudniało mi całkowite przebudzenie.
Koleś, musisz coś z tym zrobić, bo ja osobiście boję się spać z tobą w jednym pokoju — odezwał się Wank gdzieś znad mojej głowy. — Martwię się o swoje zdrowie... i no wiesz, godność hetero.
Rozchyliłem powieki, patrząc na niego nieprzytomnie.
Co takiego? — spytałem, nie wiedząc o czym bredził.
Zalicz wreszcie Laurę, bo nie obejrzysz się, a zacznę ci się podobać ja. Albo gorzej... Severin. On się już na tobie poznał — stwierdził, machając mi dłonią przed oczami. — Patrz, co zrobiłeś biednej kołdrze!
Uniosłem głowę i wreszcie zrozumiałem co miał na myśli — moje posłanie było kompletnym bałaganem, a kołdra zwisała smętnie z brzegu materaca, cała skotłowana.
Tak, znów śniła mi się Laura. Co w tym dziwnego po takich przeżyciach? Byłem tylko facetem, nie głazem, a ona... ona... Chyba zamieniałem się powoli w nakręcanego hormonami jaskiniowca. Gdzie miałem szukać pomocy? Podniosłem wzrok w górę, a tam skupiłem go na dużym nosie mojego przyjaciela. Nie, zdecydowanie nie powinienem pytać o radę właśnie jego... Chyba, że chciałem, by w ekspresowym tempie dowiedziały się o moich problemach całe Niemcy i połowa świata...
Chrzanisz głupoty — rzuciłem nerwowo, wyplątując się z prześcieradła. Przeszedłem przez pokój w poszukiwaniu czegokolwiek do ubrania.
Wciągnąłem dżinsy, krzywiąc się przy zapięciu. Wank zakwiczał głośno, padając na plecy, a w powietrze wzbił się tuman białych drobinek kurzu. Przysięgam, że telewizor stojący niedaleko, wydał mi się nagle bardzo lekki i odpowiedni do rzucenia w tego patałacha!
Jak ja tęsknię za tymi czasami... — westchnął ze śmiechu, łapiąc w powietrzu but, którym chciałem go uderzyć.
Zamknij się, albo powiem Sabine, że wszyscy wiemy jaki ma rozmiar stanika! — zagroziłem, ubierając koszulkę.
Uspokoił się natychmiast, jak zawsze, gdy padało imię jego blond ukochanej. Śmiał się ze mnie, a dopiero zalewał robaka w samotności, gdy zostawiła go ledwo na kilka chwil.
Wypadłem na korytarz, wciągając bluzę. Kląłem cicho, bo okazało się, że robiłem to na odwrót. Trening — tego mi było potrzeba. Siłownia, skocznia, cokolwiek. Kiedy ostatnio myślałem o zawodach? O zbliżającej się imprezie sportowej życia? Jak to się stało, że mój mózg zamienił się nagle w papkę, która reagowała jedynie na konkretne imię, głos i zapach?
Przetarłem zaspane oczy i wyszedłem z budynku. Owiało mnie mroźne powietrze, ale było ono całkiem przyjemne. Chłodziło rozbuchany umysł i ciało. Zacząłem biec.
Nie obrałem konkretnego kierunku — biegłem tam, gdzie niosły mnie nogi. Chodniki były śliskie, a okolica wciąż jeszcze zaśnieżona, choć miałem dziwne uczucie zbliżającej się wiosny. Słońce świeciło mocno, a atmosfera panująca w pobliżu napawała mnie rozpierającą radością. Przyśpieszyłem.
Czerpałem przyjemność z wysiłku, zawsze tak było. Od najmłodszych lat nie mogłem usiedzieć na miejscu, wciąż gdzieś pędziłem. Nic się nie zmieniło, nic, oprócz obiektu, w którego stronę zmierzały moje myśli. Wcześniej była to tylko i wyłącznie skocznia, później — dziewczyna.
Nie miałem pojęcia do czego zaprowadzi mnie ta miłość. Wiedziałem tylko, że nie dałbym rady już bez niej żyć. Gdyby mnie nie kochała... Gdyby odeszła z innym... Nie, nie mogłem o tym myśleć. Na samo wspomnienie Richarda, który chciał ją dla siebie, dla zabawy, zaciskałem pięści i tłumiłem złość.
Chciałem skakać dla niej. Chciałem, żeby mnie podziwiała. Mogła śmiało przyjść pod skocznię i powiedzieć do wszystkich innych kobiet, że jestem jej i każdy mój skok jest jej dedykowany. Gdybym upadł, wiedziałaby, że upadłem dla niej, po to, by się podnieść i być jeszcze lepszym.
Wszystko robiłem dla Laury, bo pokazała mi, że wewnętrzne dobro jest ważniejsze, niż ładne, ale puste opakowanie.

***
Wróciłem do ośrodka z lekką zadyszką, ale szczęśliwy i pełen energii na trening w siłowni. Zrzuciłem bluzę, która przesiąkła słońcem i leśnym powietrzem. Wewnątrz pomieszczenia było pusto, co oznaczało, że reszta nie kwapiła się rozpoczynać dnia tak wcześnie jak ja.
Wciąż denerwowałem się na spotkanie z trenerem — nie widziałem go jeszcze od czasu incydentu z prysznicem. Nie miałem pojęcia co mi powie. Czy zbagatelizuje sytuację? Nie przyznałem się Laurze, że widział mnie, gdy wchodziłem do łazienki — minąłem go, żartując głupio, a on stwierdził, że położy się spać wcześniej. No i się nie położył...
Ćwiczyłem ostro, jak nigdy wcześniej. Miałem motywację i w tamtym momencie czułem, że góry mógłbym przenosić, a nie jedynie dźwigać ciężarki. Pot lał się ze mnie strumieniami, mocząc koszulkę, ale cieszyłem się z tego — bez cierpienia nie byłbym tym, kim byłem, w tak młodym wieku.
Czułem, że padam na twarz, więc zacząłem rozglądać się za butelką wody. Przerzucałem właśnie swoje rzeczy w poszukiwaniu napoju, gdy za moimi plecami trzasnęły drzwi. Zignorowałem hałas, obstawiając, że to któryś z chłopaków wreszcie postanowił zabrać się za budowanie formy. Nigdzie nie mogłem znaleźć tej pieprzonej butelki...
Spragniony? — spytał niski, ale bardzo kobiecy głos, a ja momentalnie się wyprostowałem, przełykając ciężko ślinę. To niemożliwe... Niemożliwe. Jej tam wcale nie ma — mówiłem sobie cicho, gdy się odwracałem.
Była tam, w całej swojej okazałości, a na ten widok przez moją nabuzowaną głowę momentalnie przeleciało tysiąc wciąż jeszcze świeżych wspomnień z nią związanych i poczułem, jak zadrżały pode mną nogi.
Laura, Laura... Pamiętaj, teraz jest Laura!


36 komentarzy:

  1. Przepraszam, że dopiero teraz!
    Nadrobiłam z czego jestem bardzo zadowolona :)
    Ja nie wiem czy ty wiesz , ale kocham twoje opowiadanie <3333
    Wracajac do rozdziału :)
    Oho scena pod prysznicem.
    Widać, że ta dwójka ma się ku sobie :)
    Andreas, chyba po uszy wpadł. Chłopczyna się zakochał po prostu!
    Hahaha , a Wank mnie rozbawił xD
    Ciekawi mnie tylko na kogo Welli , aż tak mocno zaaragował?
    Czyżby jakaś dawna miłość powróciła?
    Czekam na następny z niecierpliwością. :)
    Buziaki :****

    Jeśli będziesz miała ochotę to zapraszam do Siebie :)
    http://pusta-obietnica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Tak, to jakby jego stara miłość. Petra. Trąbiłam o niej od jakiejś połowy rozdziałów. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Tak bardzo się cieszę, że dodałaś rozdział ;) a jutro kolejny ;3 życie takie piękne xd Ta scena pod prysznicem, OMG XD Co ten Adreas? Rozumiem, że Laura tak na niego działa, ale no xd hahah ;d ale z drugiej strony to bylo slodkie ;* Padłam jak Schuster się odezwał "Nie przeszkadzajcie sobie, już wychodzę" to znaczy wiem, że to nie jest śmieszne, ponieważ przez to mogą obie wylecieć, ale jednak chciało mi się śmiać :D Rozdział bardzo mi się podobał, a końcówka już w zupełności xd To Petra, prawda? Na pewno! Nie mam pojęcia dlaczego, ale wydaje mi się, że nie polubię tej postaci... xd Pozdrawiam :* Miłego wieczoru ;)
    Chyba mogę napisać do jutra ;d ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Tak, to tym razem już na pewno Petra i zdecydowanie jej nie polubisz, choć... kto wie? Do jutra! :)

      Usuń
  3. Petra wróciła :o Wank jak zwykle najlepszy :D
    Dużo weny, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Petra znów w życiu Wellingera, a ona ma na niego zły wpływ. Baaardzo zły...

      Usuń
  4. jedyne co mogę powiedzieć to .. OMG ! ... byle do jutra ;D meeega opowiadanie, i wiesz co .. uzależniłam się od niego xD ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg głupi uśmiech nie schodził mi z gęby aż do końcówki...
    Ale zacznijmy od początku. Dłużąca się kąpiel trenejra i kolejne gesty. Laurę podziwiam za wytrzymałość, a Andreasa już tym bardziej. To musi być istny horror, hormony buzują, oni prawie nadzy, osuwające się, przemoczone ręczniki a zaraz obok pogwizdywanie trenera nieco studzące zapędy. Andi niczym z reklamy żelu pod prysznic, nie powiem kuszące widoki, a ja wybuchnęłam śmiechem jak przeczytałam to porównanie, tak jestem nienormalna xD Naciskał na nią, bo ileż można wytrzymać, ale znów świetne wyczucie czasu trenera ją powstrzymało, chyba dobrze bo by się jeszcze na nią jak zwierze rzucił w efekcie końcowym.Jak sam stwierdził mózg papka, czyli można się wszystkiego spodziewać.Nie wiem czemu, ale łączę pojawienie się Petry i słowa trenera. Stawiam,że ją sprowadził,żeby odwrócić uwagę Andreasa od miłości albo ich skłócić, na 100 % Schuster wie,że coś między nimi kwitnie! Ileż w końcówce łazienkowej sceny niewinności i wstydu, uszanował jej decyzję co się chwali.Oby przyszedł jeszcze czas jak mówi Laura, choć mam wielkie obawy co do tego... Hahahahhah mokre sny powiadasz, tak Andi wiemy,że nie jesteś skałą,ale i tak Wank mnie rozwalił xD On jest tak genialny jak i Sabine, jedyna różnica? Łatwo mu zatkać usta szantażem :D Odwrócić uwagę od tych myśli, zapomnieć, oderwać się dobra metoda, umie sobie chłopak poradzić. Myśli,że to wszystko dla Laury są baaardzo urocze.Chłopie ogarnij tyłek i nie daj się zmanipulować tej przybyłej zołzie. To zwykłe urządzenie to mycia podłóg, a nie Twoja kochana Laura!
    No wreszcie zakończyłam moje wywody, życzę weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za Twoje wywody, przyjemnie się je czytało :) Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  6. O jejku!
    "-spragniony?"
    Czy to pytała ta cała Petra !?!
    Czekam do jutra bardzoo nie cierpliwe !!!!!!
    Pozdrawiam!

    ps. Zapraszam do siebie! http://let---it---go.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytała, i to całkowicie dwuznacznie :P Pozdrawiam!

      Usuń
    2. O, patrz akurat o tym nie pomyślałam :d
      Hahhah :D

      Usuń
  7. No pięknie.
    Petra przybyła, łamie mi się serce.
    No dobra, ale nie o tym, muszę się trzymać, na ryczenie jeszcze przyjdzie czas, prawda okrutniku?
    Wank z tą pieszczoszkową pościelą wygrał rozdział, chociaż ta kontynuacja sceny pod prysznicem ... onomnom.
    I jeszcze trener, który o wszystkim wiedział? Co tu się dzieje?
    Jak zwykle nie mam czasu, ale wiedz, że czytam i jestem jak zawsze zachwycona.
    No i skoro jutro następny ... to ja szykuję chusteczki już może ;(
    Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mimo wszystkim przeciwnościom i nauce wciąż tu przybywasz i nawet zostawiasz komentarz. To się chwali :) Na jutro jeszcze nie szykuj chusteczek, choć może z jedna Ci się przyda. Zostaw sobie na później :P Buziaczki :*

      Usuń
  8. Rozdział bardzo ciekawy. Czyli Schuster wie o Laurze i Andreasie ? I wróciła ta co powinna pracować w mieszalni farb. Oj coś czuję że to powtarzanie sobie przez Wellingera że teraz jest Laura nic nie pomoże. A jeszcze Rysiu ma się w to wmieszać.
    Zapowiada się interesująco. Pozdrawiam gorąco :) Lucy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, Lucy :) Wszystko się wyjaśni w kolejnym rozdziale — tak, trener nie jest tu bez winy :) Pozdrawiam :*

      Usuń
  9. jak zwykle cudowny rozdział, każdy coraz lepszy, codziennie wchodzę na tego bloga żeby zobaczyć czy nie pojawiło się coś nowego, kocham teksty Wanka, mój mistrz <3
    opisy, uczucia to wszystko tak cudownie ubierasz w słowa, aż brakuje mi skali na ocenę twojej twórczości!
    martwi mnie tylko ta dziewczyna, bo jak wnioskuje jest to pewnie Petra, zastanawiam się czy nie przyjechała tu na polecenie trenera...
    ale wszystko się okaże :)
    mam nadzieję, że pomiędzy Andim i Laurą będzie wszystko ok, bo moje serce nie wytrzyma innej wersji zdarzeń, no ale za kolorowo też być nie może...
    dużo, dużo weny, czekam na 21!! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i miłe słowa. Pozdrawiam :*

      Usuń
  10. Serio Schuster wie o Laurze i Andim? ;D Nie wierzę :P Wgl. na początku byłam w sumie znów zaskoczona tym, że Wellinger myślał i Laurze, że ją kocha, że jest najważniejsza.. Hm.. Ale później to była Petra prawda? ;)
    Jutro skomentuje bardziej obszernie, bo dziś muszę się uprać z "Dziadami" :(
    Pozdrawiam i ściskam ;*
    Kondziorek ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uporać * :D

      Usuń
    2. Dlaczego byłaś zaskoczona, że on ją kocha? ;) Tak, to była Petra. Dziadów nie zazdroszczę, czytanie ich to było dla mnie piekło. Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Super rozdział. Końcówka niespodziewana obawiam sie tej Petry. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Cóż za sceny pod prysznicem! :D
    Aj Petra, Petra... już jej nie lubię ;P

    OdpowiedzUsuń
  13. Haha :D Wanki kochany jak zwykle najlepszy xD Andreas miał niezłą chrapkę na Laure ;) Dobrze ,że do niczego nie doszło :) Swoją drogą sama Laura nieźle go prowokowała. Po co pytam się tu ta petra?! :p Po cholere! a było tak super :/ Ciekawe czy serio Schuster domyślił się ,że to oni czy nie ? No i ciekawe co zrobi Petra ;P Nie ukrywam nie lubię jej ;d Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Dopiero niedawno znalazłam Twoje opowiadanie i muszę przyznać, że od razu się w nim zakochałam. Nie tylko dlatego, że jest o moim ulubionym skoczku. Cóż, Ty po prostu świetnie piszesz:-) Dziś bardzo miło czytało się kolejny rozdział czekając na wykład.Trochę żałuję, że zakończenie nie będzie po mojej myśli, ale na pewno to co planujesz też będzie dobre. Nawet jeśli nie zakończy się szczęśliwie. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Myślałam, że popłacze się ze śmiechu na trenera i mam nadzieje, że nie zdradzi Laury

    OdpowiedzUsuń
  16. Co tu dużo mówić....
    Piękne i cudowne :)
    Czy mi się zdaje czy Wellinger się zaczyna robić jakiś zboczony? :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Trafiłam tu dopiero teraz i z całego serduszka żałuję, kajam się i przepraszam. Ja wszystko nadrobię, obiecuję, bo na razie jestem czytelnikiem od czterech chyba rozdziałów. Tyle zdążyłam^^
    Welli chyba jakiś taki niespełniony, ale cóż się dziwić, jak mu Laurka tak w głowie miesza. Hormony szaleją.
    Tekst Schustera mnie rozbroił. Oczy sama miałam ogromne.
    Wank - kocham tego żyrafo-wiewiórka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że się ujawniłaś :) Pozdrawiam :*

      Usuń
  18. Dotarłam! :D Nie no naprawdę szacun dla nich, że jednak się powstrzymali, bo podejrzewam, że ja bym nie dała rady i byłoby po sprawie :D No podziwiam ich...Oboje byli na skraju wytrzymania, Andi jakie pragnienia ^^ A Laura już była gotowa je spełnić i mu się pokazać, a tu znów trenero do akcji wkroczył :D Ale moment...Czyli, że on wiedział, że oni tam byli? Coś mi tu nie gra :D
    No także dokończenie akcji prysznicowej genialne jak i poprzednia część ;) Pożądanie nimi zawładnęło i to w niemały sposób i ja bym nie miała nic przeciwko jakby jednak Laura zrzuciła z siebie ten ręczniczek i by do czegoś doszło...Ok wiem, zboczuch ze mnie :P
    Wyobraziłam sobie Andiego jak się pocierał niewidzialnym żelem i wyszczerzyłam się jak debil, widok musiał być nieziemski :D hahaha :D no i ten brawa dla nich za powstrzymanie, żeby się nie podglądali :D Ach Andi i ten jego tekst, że nie ma się czego wstydzić, nie wątpię :D
    Hahahaha, Wank mnie rozwalił, niech się tak nie martwi hahaha :D łatwo go zaszantażować w sumie :P biedny Andi się na pościeli wyżywa...Ale jego myśli, że to Laura jest jego miłością, że dla niej będzie dedykował każdy skok i upadek i że jest gotów ogłosić, że to dla niej skacze to mnie tak rozczuliło, że masakra ;) piękne to było ;)
    Wrrr, Petra spadaj na drzewo, nie chcemy cię tu! Tak, Welli jest spragniony, ale nie ciebie, więc...Kocha Laurę, ale czy to wystarczy?
    Jak zwykle się rozgadałam :D lecę czytać kolejny ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń