poniedziałek, 10 marca 2014

Dwudziesty drugi



LAURA
*******


Nie miałam pojęcia, że zasnęłam, dopóki nie obudził mnie cichy szept. Andreas mruczał mi coś do ucha, a ja bardzo powoli wracałam do świadomości. Leniwie uchyliłam powieki, zastanawiając się co się stało. Wokół panował zmrok, jedynym źródłem światła była mała lampka stojąca w kącie, której przytłumiony blask dawał poczucie ciepła. Opierałam głowę na ramieniu Andreasa, a on sam grzał mnie lepiej, niż piec. Przeciągnęłam się niczym kot, ściskając go w pasie. Było mi tak przyjemnie!
Muszę ci coś powiedzieć — odezwał się, muskając wargami moje włosy i sprawiając, że odruchowo zadrżałam.
Uniosłam głowę, nagle zaniepokojona. Znów przy nim zasnęłam! Jak mogłam być do tego stopnia głupia już po raz kolejny? Przecież nie zrozumiałby, gdybym... Co miałam mu powiedzieć?
Spojrzeniem badałam jego twarz w poszukiwaniu oznak zgorszenia lub obrzydzenia, ale niczego takiego nie zobaczyłam. Jego oczy błyszczały, wpatrzone w moje. Tak bardzo łagodne i kochane. Nie, nie mógł mnie odrzucić z powodu moich wstydliwych ataków.
— Znów zrobiłam z siebie idiotkę we śnie, prawda? — spytałam, kładąc dłoń na jego piersi. Czułam bicie serca, spokojne i miarowe. — Przepraszam, nie powinnam była zasypiać, ale...
— O czym ty mówisz? — zdziwił się natychmiast, nakrywając moje palce swoimi. — Spałaś spokojnie przez jakieś trzy godziny, a pewnie spałabyś dłużej, gdybym cię nie obudził.
Uniosłam brwi — a więc nie krzyczałam? Nic mi się nie śniło, choć zasnęłam po raz pierwszy tej nocy... To niemożliwe! Zawsze miewałam sny, gdy zasypiałam pierwszy raz... Zawsze! Czasami zdarzało się to tuż nad ranem i później budziłam się z krzykiem, gdy było już jasno, a czasami wrzeszczałam jeszcze zanim wybiła północ, męcząc się z kolejnymi próbami zaśnięcia. 
Nie mogłam w to uwierzyć, ale z jakiegoś powodu po raz pierwszy w życiu przespałam spokojnie pierwsze kilka godzin nocy. To on — podpowiedział mi rozemocjonowany głos w mojej głowie. — To wszystko dzięki jego obecności.
 Musiałam zagryźć wargę, bo zbierało mi się na płacz. Tyle lat... Tyle nerwów... Los był jednak bardzo łaskawy stawiając Andreasa na mojej drodze — dzięki niemu stałam się chociaż namiastką normalnego człowieka. Czy mogłam mu się jakoś odwdzięczyć za to, że mnie chciał? Być może jakaś pokrętna siła pchnęła go w moje ramiona, ale nie miałam zamiaru go z nich wypuszczać. Nigdy już...
— Dziękuję — westchnęłam, przytulając się do niego w poszukiwaniu ciepła.
— Za co? — spytał, obejmując moje ramiona.
Musiałam być szczera — sprawy zaszły za daleko, by go okłamywać. Chciałam mu się pokazać ze strony, którą znałam tylko ja sama. Chciałam, żeby wiedział. Chciałam obnażyć przed nim swoje stare rany, ale powoli...
— Nic mi się nie śniło. Nic złego — odważyłam się powiedzieć to, czego najbardziej się bałam. — Mam problemy ze sobą, Andreasie. 
Oczekiwałam na jego reakcję, drżąc odrobinę w środku, bo nie byłam pewna, czy nie zareaguje śmiechem na moje szczere słowa. Mógł pomyśleć, że żartowałam...
— Wiem — stwierdził, dotykając moich włosów. Przejechał dłonią po całej ich długości, a ja dopiero wtedy zauważyłam, że były już rozpuszczone. Musiał zrobić to, gdy spałam. — Dodałem dwa do dwóch. Nie jestem ślepy.
Ogarnął mnie nagły chłód w reakcji na jego słowa. Nie wiedziałam czego się spodziewać — może przywiózł mnie na to odludzie, by zakończyć naszą znajomość? Miałam już przed oczami jego twarz, gdy z kamienną twarzą ogłosiłby mi, że nie może być z kimś takim jak ja.
— Kiedy się zorientowałeś? — głos drżał mi jak wprawiona w ruch struna. Odpowiedział prawie natychmiast:
— Gdy po raz pierwszy na ciebie spojrzałem...
Skrzywiłam się, próbując przypomnieć sobie tamte chwile. Czyżby od początku wiedział, że byłam nienormalna? To nie napawało mnie dumą...
— Ojej... — wyrwało mi się, a on widząc moją minę uśmiechnął się przepraszająco, kręcąc głową.
— Chciałem powiedzieć, że wiedziałem o twojej inności, gdy po raz pierwszy zobaczyłem cię tak naprawdę. Pamiętam, jak spojrzałaś mi w oczy podczas naszej sesji. Nie wiem co tak naprawdę w nich ujrzałem, ale nieźle mną wstrząsnęło.
Mówił prawdę, taką miałam nadzieję. Miał poważną minę i wierzyłam mu bezgranicznie, a przynajmniej bardzo chciałam tak wierzyć. W moim życiu nie było nic pewnego. Nie mogłam polegać nawet na sobie, a co dopiero wymagać takiej gwarancji od innych.
— Chcesz wiedzieć dlaczego tak krzyczałam tamtej nocy w Norwegii? — spytałam szybko, póki starczyło mi odwagi.
Pokiwał głową. Nie miałam wyjścia — lawina ruszyła. Mogłam jedynie modlić się, by nie pochłonął mnie jej ogrom. Zaczerpnęłam tchu, podnosząc się do pozycji siedzącej, zwiększając tym samym dystans. Tak było łatwiej.
— Śniłeś mi się.
Doskonale widziałam jak drgnął mu kącik ust. To, co właśnie oświadczyłam, musiało wydać mu się śmieszne, choć przecież z mojej perspektywy wcale takie nie było. Hamował śmiech i byłam wdzięczna za to, że zdołał się opanować.
— To ci dopiero... — stwierdził, poważniejąc.
— Strzeliłeś do mnie z pistoletu. Trafiłeś dokładnie tu... — poinformowałam go, przykładając sobie palec do czoła. 
Uśmiechnął się pobłażliwie, chwytając mnie za nadgarstek i ciągnąc w swoją stronę. Chyba nie zauważył powagi sytuacji. Myślał, że dramatyzowałam z powodu głupiego snu. Wyrwałam rękę, patrząc mu prosto w oczy, a on próbował mnie uspokoić:
— Przecież to nic takiego, tylko zwykły sen. Byłaś zdenerwowana lub...
 Powstrzymałam go ruchem dłoni.
— Andreas, ja śnię o morderstwie odkąd tylko pamiętam. Nigdy nie poznałam własnych rodziców. Ojciec zastrzelił matkę, a później siebie, gdy miałam ledwie pięć lat.

***

Zaniemówił. Widziałam, że przetwarzał to, co usłyszał. Czekałam, by się wreszcie odezwał — nie wyznałam jeszcze najgorszego. Serce biło mi jak szalone, krew krążyła zbyt szybko, kręciło mi się w głowie z wrażenia.
— Nie mogę w to uwierzyć — wydusił tylko, podnosząc wzrok. — To przerażające. Gdzie wtedy byłaś?
Długo zbierałam się w sobie, by się przyznać. Milczałam już tak długo. Chciałam przemówić w tej bolesnej sprawie po raz pierwszy... Mój kolejny pierwszy raz dla Andreasa...
— Byłam tam... obok nich. Widziałam jak to zrobił. Widziałam ich krew. Dużo krwi — słowa rwały mi się, gdy zaczęłam zbyt szybko oddychać. — Andreas, tam wszędzie była krew, a oni się nie ruszali... nie słuchali mnie, choć prosiłam, by wstali z tej cholernej podłogi i przestali mnie straszyć! Chciałam oglądać fajerwerki. Obiecali mi to! Obiecali... — reszta słów utonęła w potężnym szlochu, który mną wstrząsnął. Nie potrafiłam go opanować.
Wszystko powróciło nagle i gwałtownie — trupy rodziców na podłodze kąpiące się w jaskrawej czerwieni... huk pistoletu... sztuczne ognie za oknem... Skuliłam się, przyciskając dłonie do uszu. Zaczęłam się kiwać, a w myślach wołałam o ratunek.
— Jak mogłaś dusić to w sobie przez tyle czasu? — jego podniesiony głos przedarł się przez barierę strachu i poczułam dotyk tych silnych dłoni, które dawały poczucie bezpieczeństwa. Trzymał mnie mocno, inaczej już dawno poszłabym na dno. — Dowiedziałem się pierwszy, tak? Sabine wie?
Nie byłam w stanie wydusić słowa, więc kręciłam tylko głową, dławiąc się łzami. Odgarnął mokre włosy, które przykleiły mi się do twarzy.
— Spójrz na mnie — poprosił, chwytając mnie za brodę, by powstrzymać gwałtowne ruchy. — Przestań, słyszysz?!
Znieruchomiałam. 
— Wierzysz mi? — mój głos brzmiał obco. — Nigdy wcześniej nikomu o tym nie mówiłam.
Pozwoliłam się przyciągnąć do piersi i objąć. Trzęsłam się jak młode drzewko na wietrze, a moje łzy moczyły mu koszulkę. 
— Wierzę. Cierpiałaś po raz ostatni, bo nie pozwolę, by ktokolwiek cię skrzywdził — stwierdził z mocą, tuląc mnie do siebie. — Jesteś bezpieczna.
Nie tego się spodziewałam — czekałam aż odepchnie mnie z obrzydzeniem, jak należało potraktować wariatkę, którą przecież byłam. Był zaskoczony, ale nie wycofał się, tylko jeszcze bardziej zbliżył.
— Nie możesz być ze mną, skoro już wiesz — powiedziałam, nie panując nad emocjami. — Ja nigdy nie będę normalna. Przecież widzisz...
— Cicho! — potrząsnął mną, wołając głośno. — Co ty pleciesz?
W jego głosie zabrzmiała desperacja, taka sama widoczna była w jego oczach, gdy na mnie patrzył. Wpadałam w panikę — kątem oka widziałam ciemność, jak wyciągała w moją stronę swoje oślizgłe macki. Pod powiekami wciąż miałam obraz matki padającej na ziemię z komicznie zdziwioną miną oraz ojca i jego pośmiertnych odruchów, których wtedy nie rozumiałam. Nie żyli już od tak dawna, a ja wciąż przeżywałam te chwile od nowa, nieświadomie pogrążając się w obłędzie.
— Zostaw mnie! — krzyknęłam, zrywając się na równe nogi. — Odejdź, zanim będzie za późno!
Zaczęłam miotać się po pokoju, a on siedział tylko, podpierając się na łokciach tam, gdzie go zostawiłam. Był... całkowicie przerażony.
— Laura, co ci odbiło? — spytał po chwili.
Szarpałam głową i czułam na twarzy swoje włosy, które okrywały mnie ciemną falą, odcinając od świata. Chciałam się ukryć, by nie widział tej chwili słabości. Na co jeszcze czekał? Dlaczego wciąż tam był, skoro przyznałam mu się do tej najbardziej wstydliwej tajemnicy? Powinien mnie zostawić, tak jak wszyscy dotychczas...
— Przepraszam — zawołałam bez sensu, opierając dłonie na parapecie. Drapałam chłodne drewno paznokciami, aż zaczęłam odczuwać przyjemność w bólu. — Tak bardzo cię kocham... tak bardzo potrzebuję... za bardzo — szeptałam już tylko, uginając kręgosłup pod niewidzialnym ciężarem, który na mnie spadł.
Obrócił mnie za ramię, szybko i zdecydowanie, zanim zdążyłam zedrzeć palce do krwi. Miał poważną minę i był bardzo zły. Nie próbowałam się szarpać, bo nie miało to żadnego sensu. Opadłam z sił. Przyszło to paskudne odrętwienie...
Nie broniłam się, gdy pocałował mnie mocno i brutalnie, wciskając mi język do ust i nie bawiąc się w subtelności. Oddychał spazmatycznie, dyszał wręcz, a jego palce wsunęły się między moje włosy, ciągnąc boleśnie. Czułam tą agresję, którą w nim wywołałam. Powoli wracała do mnie świadomość tego, co powiedziałam. Dlaczego chciałam go odepchnąć podczas, gdy był mi potrzebny do życia tak samo jak tlen?
— Nigdy więcej się tak nie zachowuj! — warknął z ustami przy moich wargach. — Nigdy... więcej...
Potrząsnął mną, opuszczając dłonie wzdłuż moich ramion, po czym zostawił mnie tam, a sam usiadł z powrotem na łóżku, zatapiając się w świecie własnych myśli.

***

Długo dochodziliśmy do siebie po tej scenie i nie wiedziałam kto był bardziej wstrząśnięty — ja czy on? Nie odzywał się, nie ruszał. Po wszystkim ukryłam się w łazience, by zmyć z siebie te wszystkie wrażenia. Patrzyłam, jak woda powoli zapełniała wannę, wcześniej zamykając drzwi na trzy spusty. Gdyby taka sytuacja miała miejsce jeszcze poprzedniego dnia, to zaprosiłabym Andreasa do wspólnej kąpieli i miałabym gdzieś sumienie i inne bzdurne ograniczenia. Tym razem chciałam zostać sama, a on nie protestował.
Zanurzyłam się w ciepłej toni, wstrzymując oddech. Raz, dwa, trzy... dziewiętnaście... Podniosłam się, łapiąc powietrze i rozchlapując wodę na boki. Co ja wyprawiałam? Dlaczego chciałam to zniszczyć? Przecież mogłam po prostu być z nim, skoro zaakceptował mnie taką, jaką byłam. Nie uciekł. Wciąż czekał tam na mnie, czekał, bym powróciła do równowagi.
— Zostawcie mnie w spokoju, błagam — szepnęłam w przestrzeń, zwracając się do cieni gromadzących mi się nad głową. — Pozwólcie na szczęście.
Szczękałam zębami, pomimo ukropu, który mnie otaczał. To nerwy, one nie dawały mi wytchnienia. Musiałam oddychać głęboko i powoli, aż drżenie ustąpiło miejsca zmęczeniu.
Wytarłam się niedbale, wciągając na siebie pierwsze lepsze rzeczy, jakie zapakowała mi Sabine. Nie zwracałam uwagi na powabne koronki, które otarły się o moją dłoń, gdy sięgnęłam do torby — nie miałam nastroju, by być młodą dziewczyną, bo czułam się stara i zmęczona życiem.
Wilgotne włosy omiotły mi pośladki, gdy stanęłam przy łóżku, patrząc na wciąż nieruchomego Andreasa. Miałam na sobie zbyt kuse spodenki, za które przeklinałam Sabine i prostą koszulkę. Spojrzał na mnie bez wyrazu, podnosząc się i kierując kroki w stronę łazienki, skąd wydobywała się jeszcze nikła para. 
Padłam na materac, całkowicie bez sił. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza — zauważyłam ten mur, który wyrósł między nami w jednej chwili. Drzwi trzasnęły głośno. Drgnęłam.

***

Wrócił, choć spodziewałam się nawet tego, że po cichu wymknie się przez okno w łazience i naprawdę ucieknie — tak, jak radziłam mu wcześniej. Obserwowałam go, gdy kładł się przy mnie, nie wypowiadając słowa. 
Jego twarz, zazwyczaj pogodna lub gniewna, tym razem pozostawała zupełnie bez wyrazu. Wiedziałam, że coś analizował. Czułam to w nerwowych ruchach, gdy naciągał na mnie kołdrę. Zakrył mnie po same uszy, tak samo siebie. Było mi gorąco, więc odrzuciłam materiał, wzdychając ze zniecierpliwieniem. 
— Powiedz coś!
Podłożył sobie ramię pod głowę, ale chwilę później zmienił pozycję, kładąc się na wznak. Odepchnął kołdrę, ciężko wypuszczając powietrze przez zęby.
— Co mam powiedzieć? — spytał, widocznie zdenerwowany.
Nie śmiałam się przysunąć, choć w tamtym momencie pragnęłam nawet śladowego kontaktu cielesnego — zwykłego dotknięcia dłoni czy pogłaskania włosów. Nie dostałam niczego. To mnie przeraziło. 
Co się z nim stało? Dlaczego zrobił się nagle taki zimny i oschły? Czy spełniał właśnie moją wcześniejszą prośbę, którą wypowiedziałam pod wpływem emocji? Nie mogłam na to pozwolić! Wcale tego nie chciałam...
— Brzydzę cię, prawda? 
Dużo kosztowało mnie to pytanie i oczekiwałam odpowiedzi z szeroko otwartymi oczami, wpatrzona w jego szczękę, na której drgał nerwowo mięsień. Moja dłoń zastygła w połowie drogi, chciałam dotknąć jego twarzy, ale się bałam.
— To ja będę brzydził ciebie, gdy coś ci wyznam — powiedział wreszcie, tępo patrząc w sufit. 
— To niemożliwe! — prychnęłam, przysuwając się bliżej i zaglądając mu w twarz. — Nie ma takiej rzeczy, która odrzuciłaby mnie od ciebie.
Powiedziałam to na zgodę. Dość już miałam tych dziecinnych podchodów, które sama sprowokowałam. Opadły już moje emocje, więc chciałam powrócić do normalności i uratować ten wyjazd. Nie tak to miało wyglądać i świadoma byłam tego, że on inaczej wszystko zaplanował. Dlaczego musiałam to zepsuć?
— Nie mów tak, bo za chwilę będziesz mnie wyzywać od skurwieli.
Złapałam go za ramiona, przyciskając się do niego, by być jak najbliżej. Pozostał nieruchomy i nie reagował na moje gesty.
— Co ty mówisz? — spytałam, próbując dosięgnąć jego ust. — Nie mogłabym...
Odwrócił głowę, zanim zdążyłam go pocałować i odsunął mnie nieznacznie, wciąż patrząc mi prosto w oczy. Przeczucie powiedziało mi, że zaraz dowiem się czegoś strasznego, bo całe ciało napięło się w całkowitej gotowości na odparcie szoku.
—  Miałem romans z kobietą, która mogłaby być moją matką. To się działo całkiem niedawno i wciąż jest świeże w mojej głowie. Postanowiłem, że powinnaś to wiedzieć, bo masz mnie za ideał, który nie istnieje, a siebie poniżasz — rzucał słowa jak sztylety, które trafiały w mnie z wielką precyzją, kilka w głowę, a cała reszta w moje niewinne serce. — Nie jestem święty i kładłem swoje brudne łapska na tobie, choć zdawałem sobie sprawę, że w tej twojej inności musi się kryć jakaś tragiczna przeszłość. Nie przyszło mi do głowy, że aż tak tragiczna...
Wciąż nie dotarł do mnie sens jego słów — co powiedział? Romans? Starsza kobieta? Przerosła go moja przeszłość? Moja?
— Kochałeś ją? — spytałam bez zawahania, oczekując na kolejny wstrząs. — Kochasz ją teraz?
Nie mrugał. Oczy błyszczały mu jak w gorączce. Oddychaliśmy nierówno, zaciskając dłonie na pościeli. Nie istniało w tamtym pokoju nic poza naszymi ciałami i tysiącem myśli, które torpedowały moją głowę.
— Nie! — zaprzeczył niemal natychmiast, brzmiąc bardzo szczerze. — To było tylko szczeniackie pieprzenie. Kocham ciebie... i nikogo więcej.
Wiedziałam, że przeszłość w życiu każdego człowieka czasami wychodzi z pamięci i zaczyna śmierdzieć — nie bolało mnie to, że miał już kogoś, bo to było całkiem normalne. Najbardziej ugodziło mnie to, że Richard próbował mi o tym powiedzieć już znacznie wcześniej, a ja byłam tak ślepa i głucha na wszelkie argumenty przeciw idealności Andreasa, że nie zauważyłam jego podobieństwa do siebie. Byliśmy tylko ludźmi ze swoimi strachami, błędami i pragnieniami. 
— Utrzymujesz z nią kontakty? — chciałam wiedzieć, choć wyraz jego twarzy powiedział mi, że oczekiwał innej reakcji.
— Nie — stwierdził, chwilowo zezując w lewo, jakby coś odwróciło jego uwagę na sekundę. — Nie mam z nią nic wspólnego, bo istniejesz dla mnie tylko ty. Uwierz mi.
Wierzyłam. Poczułam, jakby wielki głaz stoczył się z mojego serca — Andreas też miał przeszłość, którą ukrywał. Przyznał się, i ja się przyznałam. Pokazałam mu siebie, a on pokazał to samo mnie. Byliśmy kwita, choć nieco wstrząśnięci.
— Jeszcze jedno — zaznaczyłam, gdy wyciągnął dłoń w moją stronę. Skubnęłam palcami rąbek pościeli, wbijając w nią wzrok.
— Pytaj o co chcesz — stwierdził z mocą, dotykając moich palców. 
Nosiłam się z pytaniem, które tłukło się w mojej głowie, błyskając na czerwono niczym policyjne światła. Chciałam wiedzieć czy Richard był dobrym duszkiem, na którego pozował, czy zwyczajnym manipulatorem o podejrzanych motywach.
— Czy ona ma na imię Petra?

32 komentarze:

  1. Świetny rozdział :)) czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No i jak ja mam teraz zasnąć ?
    Ajajaj no to ten ... Ciekawa jestem jego reakcji na to pytanie.
    No i przeszłość dziewczyny przyjął spokojnie... Aż za spokojnie. Mam nadzieję że Laura zachowa taki sam spokój jak dotychczas. No i na końcu będzie napisane ,,i żyli długo i szczęśliwie ;)
    Pozdrwiam!;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Gratuluję liczby wyświetleń! Łącznie z blogiem o GS to będzie prawie 100 tys. wyświetleń - to wielki sukces ;)
    A propos nie wiem o co chodzi z tą Kenią, ale u mnie jest to samo - może uczą się w szkołach w wioskach polskiego i na blogach o skoczkach najlepiej im się praktykuje - brzmi bardzo prawdopodobnie, nie? :D

    Wspaniale opisałaś emocje, jakie przewijały się w relacji Andiego i Laury w tej scenie. I nadal nie wiem, co w ich związku mogłoby się popsuć... Zdaje się, że kiedy dwoje ludzi ma burzliwą przeszłość jest trochę łatwiej się z nią pogodzić, ale kto wie...

    Nie wiem nic o Twojej skoczkowej przeszłości, ale albo masz wybitny talent do przelewania uczuć na tekst, albo też przeżyłaś coś tragicznego. Ja prawie rok temu straciłam mamę i przyznam, że podczas opowieści Laury kilka razy szybciej zabiło mi serce.

    Pozdrawiam, M :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :*
      Liczba wyświetleń robi wrażenie, ale bardziej cieszy mnie obecność tych kilkunastu wiernych czytelniczek, które zostawiają po sobie ślad, choć ja nie zawsze mam czas i siłę, by zrobić to samo pod ich rozdziałami. To mnie najbardziej napędza do dalszego pisania.
      Żebyś wiedziała, że może się popsuć wiele i to z bardzo błahego powodu. Młodzi ludzie są przecież impulsywni, działają pod wpływem emocji, brak im rozsądku — coś o tym wiem, bo sama mam jeszcze siano w głowie :P
      Moja przeszłość nie była tragiczna, choć ukształtowały mnie na dorosłego człowieka pewne wydarzenia, które miały na mnie miażdżący wpływ. Mogę zdradzić, że moja obecność w społeczeństwie jest dużym sukcesem, bo jeszcze dwa lata temu miałam tak silne problemy ze sobą, że w ogóle nie wychodziłam z domu.
      Współczuję wielkiej straty. Mam nadzieję, że doszłaś jakoś do siebie. Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. chce tylko napisac ze juz nie wiem co mam napisac :D to mnie przerasta! swietna robota!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie miałam daru do komentowania i teraz jestem w stanie napisać tylko Wow. W pewnym momencie bałam się, że Andi odrzuci Laurę. Wielka ulga, że tak się nie stało. Rozdział perfekcyjny, tak jak wszystkie. Z zapartym tchem czekam na następny, bo obawiam się tej sprawy z Petrą. Już jej nie lubię. Życzę weny i pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Emocje. Emocje mną miotają.
    Oboje boją się wzajemnego odrzucenia przez przeszłość, nie potrzebnie...
    Jak na razie jestem w stanie napisać tylko tyle, że to opowiadanie staje się z rozdziału na rozdział coraz bardziej znakomite.
    Z niecierpliwością czekam na odpowiedź Andreasa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rodzial. Andi dobrze sie zachował ze jej nie zostawił. Jestem ciekawa kolejnego rozdziału, jak zareaguje na pytanie Laury..? Ahh weźmy życzę! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Taki miły i szczęśliwy się wydawało ,że będzie ten rozdział a tu coś takiego o_O Nie spodziewałam się tego :) Ale Andreas i Laura bywają nie przewidywalni. Naprawdę jestem z niej dumna,że miała odwagę powiedzieć Andreasowi prawdę :) Wellinger tez miał swoje wpadki i też dobrze ,że się przyznał ;) Ciekawa jestem jak zareaguję na pytanie,kończące rozdział :) Mam nadzieję,że kolejną.cześć wrzucisz jutro lub w najbliższym czasie ,bo czekam z niecierpliwością ;) Pamiętaj,że ja zawsze na Cb czekam u sb ,nawet jak na wakacjach dopiero przeczytasz i tak się ucieszę :) Pozdrawiam i weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Już nie wiem jakich mam używać słów chcąc oddać to co chcę napisać któryś już tam raz z kolei. To w jaki sposób opisujesz relację, reakcję i emocje między głównymi bohaterami jest po prostu niesamowite! ;* Andi zachował się jak na prawdziwego faceta przystało :) Nie uciekł i nie zostawił jej samej.. Cieszę się, że oboje wyznali prawdę o sobie, bo już za długo się z tym męczyli.. Tylko czy Laurze uda się to wszystko znieść jeżeli Petra się pojawiła?
    Dziękuję za rozdział ;) Jak zwykle świetny ;)
    Weny życzę i pozdrawiam ;*
    Kondziorek ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, Kondziorku :*
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  10. Witam !! Chciałam zaprosić serdecznie na nowego bloga http://pulapka-uczuc.blogspot.com/ Jest to zupełnie inne opowiadanie, bez gwiazd, sportowców i aktorów. Moja własna wyobraźnia. Pozdrawiam DM!

    OdpowiedzUsuń
  11. http://nowezyciewinnymswiecie.blogspot.com/ Zapraszam do czytania , oceniania i komentowania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za link. Reklamujcie mi się na wywiaderze, ok? :)

      Usuń
  12. Jestem szczerze ... zaskoczona? Nie wiem, czy to do końca dobre słowo.
    Szczerość Laury i Andreasa to coś pięknego. Też uważam, że w miłości nie powinno być miejsca na szemraną przeszłość. Ale całkowicie rozbił mnie ostatni wers rozdziału.
    Jestem ciekawa reakcji Wellingera, a potem reakcji Laury na jego reakcję (to zawiłe, przepraszam :) ).

    Czekam z niecierpliwością na wstrząs o imieniu Petra. To opowiadanie z rozdziału na rozdział jest coraz lepsze i za to dziękuję! ♥

    Do następnego! < 33

    Pozdrawiam, Dominika / @toivoa_x ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Co tu dużo mówić...
    Rozdział piękny (jak zwykle) ;)
    Czekam z niecierpliwością na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  14. miałam się dzisiaj uczyć, a widzę, że cały wieczór poświęcę na rozmyślaniu o tym rozdziale, który jest jak zwykle IDEALNY ! <3 Najsłodsze jest to, że Andi tak się przejął tym, potrafi się zatroszczyć o Laurę, to cudowne, boje się tylko, że Petra namiesza. dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny
    nie wiem co pisać więcej z tych emocji, po prostu cudo <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :*
      PS: Ucz się! :P

      Usuń
  15. O matko. To dopiero historia.
    Bardzo dobrze, że Laura odważyła się mu powiedzieć prawdę o swojej przeszłości. I brawa dla Andiego, że potrafi to ogarnąć i zadziałać odpowiednio. Że jej nie odtrącił, mimo tylu jej obaw.
    Powiedział jej o romansie z Petrą, co pokazuje, że naprawdę bardzo mu na Laurze zależy. Brawa za odwagę i męstwo!
    Rysiu dobrym duszkiem? heh. To ci dopiero pomysł.
    Rozdział fenomenalny, masz ogromny talent. Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam ;)
    A zakończenie... wrrrr. Jak mogłaś w takim momencie? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ta relacja między nimi jest cudowna. Taka dojrzała... Nie wiem co powiedzieć, żeby pokazać to co czuję po przeczytaniu tego rozdziału.
    Zdaję sobie sprawę z tego, że to już koniec tego słodkiego romansowania, ale na razie rozczulam się nad tym co jest. Staram się nie myśleć o tym, ze to już nie potrwa długo.
    Zazdroszczę Ci tej lekkości w pisaniu! Nie dość, że udaje Ci się dodawać rozdziały w tak niewielkich odstępach czasowych, to jeszcze są one w każdym calu cudowne! Najbardziej lubię te opisy emocji, świetnie to robisz! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ona tylko na pozór jest dojrzała. Już oni się postarają, by pokazać się ze swoich najgorszych stron :) Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam :*

      Usuń
  17. W końcu dotarłam, po ciężkich bojach :D mam nadzieję, że będzie mi wybaczone :D
    I nie wiem, co mam powiedzieć...Jak oboje powiedzieli "a" to musieli powiedzieć i "b" i takim oto sposobem Andi dowiedział się o przerażającej przeszłości Laury, a Laura o jego przygodzie z Petrą. Pozytywnie zaskoczyłaś mnie reakcją Andiego na to wszystko...Biorąc pod uwagę to, że chłopak jest zmienny jak pogoda to naprawdę. Przyjął to dzielnie i naprawdę podoba mi się jego postawa. A to jak ją przytulił i powiedział, że nie da jej nikomu skrzywdzić...Kupiłaś mnie tym totalnie ;) Trochę bałam się, co będzie dalej jak przeczytałam dalej o reakcji Laury na to wszystko, ale uspokoiło się...Chociaż, czy na pewno? On trochę zburzył jej wizję o tym, że jest nieskazitelny i cieszę się, że zdobył się na to, by jej to wyznać...Wiem plączę, ale naprawdę nie mam weny na sensowny komentarz. Wspaniale Ci wychodzi opisywanie uczuć i relacji między nimi ;) Uczucie, miłość, emocje...
    Ach, rozmarzyłam się :D
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że wybaczone :D
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń