LAURA
*******
Poczułam po raz kolejny — to napięcie, gdy wiesz, że jesteś w
niebezpieczeństwie. Spięłam się cała, a na czoło wystąpił mi
zimny pot. On znów do mnie celował, wiedziałam o tym dobrze!
Gdzieś tam w ciemności błysnął pistolet i szczęknął zwalniany
mechanizm, a niepowstrzymana kula miała zaraz ruszyć w moim
kierunku, by zamienić ciało w krwawą masę. Wciąż jeszcze
się nie pokazał, ale wiedziałam, że to nastąpi...
Najpierw
dostrzegłam zarys sylwetki — wysokiej, mocnej — a później
ukazał mi się w całej postaci, zakrwawiony i mroczny, śmiejąc
się ze mnie głośno.
—
Powinnaś umrzeć! — zawołał
donośnie, po czym zdecydowanie wycelował mi w czoło i nacisnął
spust. — Giń!
Wygięłam
się w konwulsji, gdy porażający ból wstrząsnął moją czaszką,
a nieludzki pisk, który zranił mi uszy, wydałam z własnego
gardła. Nie mogłam się ruszyć, a chciałam uciekać! Zawsze
uciekałam, brocząc krwią i biegnąc na oślep, bo przecież nie
miałam już głowy...
—
Spokojnie — szepnął ten sam głos
drżący z napięcia. — Jestem tu, wróć do mnie.
Otworzyłam
oczy, gwałtownie budząc się z kolejnego koszmaru. Wciąż jeszcze
czułam strach, a wzmocniony tym uczuciem wzrok stał się na tyle
wyraźny, bym w ciemności mogła dojrzeć zdziwienie na twarzy
Andreasa.
Wciąż
byłam zdezorientowana, gdy podniosłam się ostrożnie,
wyswobadzając z jego ramion. To był dla mnie szok, kompletny szok,
bo tym razem coś się w moim śnie zmieniło...
Gapili
się na mnie — ludzie siedzący na materacach patrzyli w naszą
stronę, niektórzy tylko uprzejmie zainteresowani, a inni wręcz
zniesmaczeni. Musiałam krzyczeć, i to głośno.
—
Nie ma się co ekscytować,
miała tylko zły sen — zawołał Andreas i byłam mu niezmiernie
wdzięczna, bo sama bym się na to nie zdobyła. — Na co się pani gapi?
Przygarnął
mnie do siebie, wtulając moją głowę we własne ramię i kiwając
się rytmicznie. Trzęsłam się okropnie, ale chyba mu to nie
przeszkadzało. Oddychał znacznie wolniej ode mnie, uspokajająco.
Byłam ciekawa czy czuł, jak mocno biło mi serce.
Wiedziałam,
że zmoczę mu kurtkę i będę wyglądać beznadziejnie, ale nie
powstrzymało to nieznośnych łez, które spłynęły mi po
policzkach. Podciągnęłam nosem, dotykając wargami jego szyi.
—
Dziękuję — wydukałam,
jeszcze mocniej się przytulając. — Przepraszam, że narobiłam ci
wstydu.
Poczucie
bezpieczeństwa to najlepsze uczucie na świecie, musiałam to
przyznać. Mogłam się schować w jego ramionach i ukryć twarz
przed wszystkimi, a to było mi tak bardzo potrzebne!
—
Nie masz za co przepraszać,
ale myślę, że musisz mi wyjaśnić co to było... — odpowiedział
cicho, dotykając mojego mojego policzka. — Zawsze tak wrzeszczysz
po nocach?
Jego
głos był spokojny i wiedziałam, że chciał mnie uspokoić, choć
sam był porządnie wytrącony z równowagi. Doskonale pamiętałam
jaką minę miała Sabine, gdy po raz pierwszy zasnęłam w jej
towarzystwie.
Podobno
sny odzwierciedlają nasze prymitywne strachy, choć nie jesteśmy w
stanie tego odkryć, bo umysł specjalnie je szyfruje. Co więc miało
oznaczać to, że w tym śnie trup, który zawsze był moim ojcem,
przybrał postać Andreasa?
***
Bardzo
się pilnowałam, by tym razem nie zasnąć. Położyliśmy się na
materacu, a Andreas niemal natychmiast zaczął cicho pochrapywać,
co znacznie poprawiło mi humor — we śnie wydawał się mniej
idealny, niż zazwyczaj. Obserwowałam jego twarz w przytłumionym
świetle, które wpadało do środka przez małe okienko.
Nieświadomość łagodziła jego rysy i wyglądał jak mały
chłopczyk, który zasnął przy zabawie. Przykładałam usta do jego
warg i kradłam mu pocałunki, na co reagował jedynie pomrukami i w
dalszym ciągu spał. Biło od niego niezwykłe ciepło i czułam się
tak beztrosko po prostu leżąc obok. To była miła odmiana po
ostatnich wydarzeniach, które napędzały naszą znajomość i kto
wie, co by się działo, gdyby Sabine nie wróciła do pokoju przez
całą noc...
Takie
to właśnie myśli towarzyszyły mi, gdy mocno się do niego przycisnęłam i
mimo wszystko zapadłam w kolejny sen, tym razem, na szczęście, nie śniąc o niczym konkretnym.
***
—
No tylko popatrz jak słodko sobie
śpią, dzieciątka nasze — zaszczebiotał jakiś głos w mojej
głowie, więc drgnęłam, ale rozkoszne ciepło, które czułam nie
pozwoliło mi na przebudzenie. — Wyglądają jak bezdomni Jaś i
Małgosia.
Ktoś
parsknął śmiechem, a ja poczułam na ciele zimno, jakby ściągnięto
ze mnie ciepły koc, i prawdopodobnie tak było. Uchyliłam powiekę.
Andreas oddychał głęboko, śpiąc w najlepsze, kompletnie
nieświadomy.
—
Słodko to ich trener przywita,
jeśli zobaczy, że śpią razem — stwierdził Wank, bo doskonale
rozpoznałam ten ironiczny głos.
Uniosłam
głowę, wciąż patrząc na śpiącego obok Andreasa, bo nie mogłam
uwierzyć, że znów zasnęłam w jego obecności. Jak mogłam to
zrobić?! Gdybym po raz kolejny popisała się takim występem jak
wcześniej, to na pewno nie chciałby mieć ze mną do czynienia.
Odwróciłam
się. Sabine z Wankiem stali przy materacu, obserwując nas,
kompletnie ubrani i wyglądający świeżo, a nawet promiennie.
Dopiero wtedy poczułam, że puchowa kurtka, w której spałam, nie
była mi już potrzebna, bo temperatura panująca w pomieszczeniu
była dodatnia.
—
Już rano? — spytałam
głupio.
Oszołomienie
wydarzeniami ostatnich godzin nie pozwalało mi jasno myśleć.
Wszystko kręciło się wokół Andreasa i nie miałam pojęcia jak
wstanę z tego prowizorycznego łóżka i będę funkcjonować. Nie
chciałam się z nim rozstawać nawet na minutę!
—
Popatrz na nią — rzuciła
Sabine, ściskając dużą dłoń Wanka. — Wygląda jakby ktoś ją
wyjął z bębna pralki po wirowaniu. Mówiłam, że macie być
spokojni — dodała karcąco, wygrażając mi palcem.
Zwęziłam
oczy, bo znów zaczynała swoją porcję żarcików, a nie lubiłam,
gdy ktoś się ze mnie naśmiewał, szczególnie zaś ona, i to w
towarzystwie Andiego, który w każdej chwili mógł się obudzić.
—
Wstawaj, księżniczko! —
szepnął Wank, drapiąc go za uchem.
Andreas
drgnął nerwowo, otwierając zapuchnięte od mocnego snu oczy.
Uniósł brwi, patrząc ze złością na szczerzącego się Wanka,
później na Sabine, a na końcu na mnie i dopiero wtedy uśmiechnął
się lekko, sięgając po moją dłoń.
—
Ale noc, prawda? — spytał, a
błysk w jego oku powiedział mi, że mamy sobie wiele do wyjaśnienia
na osobności.
Zbadałam
reakcję Sabine, jednak wydawało mi się, że była zbyt daleko, by
słyszeć mój nocny krzyk, a może nawet nie było jej wtedy w tym
pomieszczeniu — Wank mógł ją skutecznie rozgrzać nawet w
chłodni...
—
Jaki mamy plan? — spytał
Andreas, podnosząc się na nogi.
Wciąż
trzymał moją dłoń, więc niechętnie musiałam wstać. Zakręciło
mi się w głowie, a pusty żołądek dał znać o sobie głośnym burczeniem.
Miałam nadzieję, że znajdziemy czas na kąpiel i jakieś
śniadanie. Chciałam też ocenić sytuację na zewnątrz, choć
półmrok panujący w kuchni utwierdził mnie w przekonaniu, że
zaspy sięgały okien.
—
Plan żaden, pakujemy manatki i
czekamy na powrót trenera.
Wank
kiwnął nam głową i skierował się do wyjścia, a wraz z nim
Sabine, która mrugnęła do mnie porozumiewawczo. Nie miałam
pojęcia o co jej chodziło, więc chciałam do niej zawołać, ale w
tym samym momencie zostałam zgnieciona w niedźwiedzim uścisku.
—
Wyspałaś się? — spytał
Andreas, gdy moje stopy dotknęły podłogi. Odzyskałam też oddech.
Entuzjazm i radość, które malowały się na jego twarzy
wynagrodziły mi ból pleców i kości.
—
Mogę skłamać? — zaśmiałam
się, przytulając policzek do jego piersi.
—
Tylko dwa razy — stwierdził.
—
Wyspałam się i było mi
wygodnie — odparłam, spoglądając mu w oczy.
Był
wciąż zaspany, ale musiał wyglądać o wiele lepiej niż ja.
Zawstydziłam się i chciałam odwrócić twarz, by nie musiał
patrzeć na mnie w takim stanie, ale w jego wzroku zobaczyłam
iskierkę, która podpowiedziała mi, że podobałam mu się nawet
taka — rozczochrana i spłakana. Nie sposób opisać uczucia, które
mnie w tamtym momencie ogarnęło.
—
Niegrzeczna — prychnął,
ciągnąc mnie za włosy. — Powinienem się obrazić.
Wzdrygnęłam
się i już miałam zapewniać go, że to był tylko żart, ale on wtedy skradł mi buziaka, ciągnąc mnie do wyjścia.
—
Masz rację — powiedział,
otwierając drzwi. — Było cholernie niewygodnie, ale cieszę się,
że mogłem spędzić tą noc przy tobie.
Nie
widział moich wielkich oczu po kolejnym wyznaniu, które trafiło
mnie prosto w serce — może to i dobrze? Wciąż nie odpowiedziałam
mu na te najpiękniejsze słowa, którymi obdarzył mnie w nocy, choć
chciałam. Tak bardzo chciałam, ale nie wiedziałam jak!
Dziękowałam
szalonej Norwegii za burzę śnieżną, niskie balkony i atmosferę,
która sprzyjała miłości. Wciąż jednak ciążyło mi to, że
musiałam jakoś wytłumaczyć Andreasowi moje koszmary, a nie miałam
zamiaru wyznawać mu prawdy. Kto chciałby dziewczynę z taką
przeszłością?
***
Wszystko
poszło jak po maśle — trener wrócił cały i zdrowy, a wieczorem
siedzieliśmy już na pokładzie samolotu, udając, że nic
konkretnego się nie stało. Opierałam głowę o szybę, spoglądając
na ciemny bezkres pod nami, a Sabine drapała mnie po ręce swoimi
długimi paznokciami, co musiałam znosić cierpliwie, bo wiedziałam,
że brakowało jej Wanka. Posyłała mu długie spojrzenia, gdy
myślała, że nikt nie patrzy, ale ja widziałam i byłam z nią
zgodna, bo czułam to samo.
Potrzeba
bliskości mimo wszystko — to była dla mnie nowość. Tylko jego
obecność zapewniała mi bezpieczeństwo, tylko jego ramiona dawały
spokój. Choć był tak blisko, zaledwie rząd miejsc dalej, czułam
pustkę, która aż ściskała mi wnętrzności.
Nie
miałam pojęcia jak to wszystko się dalej potoczy, gdy wrócimy do
kraju, gdzie skoczków będą czekały ostre treningi, a nas ciężka
praca przy dokumentowaniu wszystkiego. Nie chciałam o tym myśleć.
Wychyliłam
się delikatnie, by spojrzeć w jego stronę — Andreas rozmawiał o
czymś z trenerem, który zasiadł obok, gestykulując żywo i
tłumacząc językiem techniki, jaki nie był mi znany. Gdy pochwycił
wreszcie mój wzrok, mrugnął szybko, unosząc w górę kącik ust,
co było najbardziej seksownym gestem jaki widziałam w jego
wykonaniu. No, może prawie najbardziej...
Aż się zapowietrzyłam, opadając na fotel, a moja klatka piersiowa
unosiła się szybko i opadała, bo napędzany hormonami umysł
zaczął pracować na zwiększonych obrotach.
—
Mam nadzieję, że jeszcze nie
dopuściłaś go do miodu, hę? — spytała Sabine, burząc ten
piękny moment tak prostackim pytaniem. Obrzuciłam ją karcącym
spojrzeniem, potrząsając głową z niedowierzaniem — i to ona
była w naszej parze tą dorosłą i poważną kobietą!
— Miś
nie dostał się jeszcze do beczki, co nie znaczy, że ktoś nie dał
mu polizać łyżeczki — wypaliłam, rymując nieudolnie, ale
osiągnęłam pożądany efekt. Sabine zaniemówiła na całe
piętnaście sekund, a ja w spokoju obróciłam głowę z powrotem
do szyby i uśmiechnęłam się pod nosem. Niech pilnuje własnego
miodu, przyzwoitka jedna!
***
Kolejne
dni to było istne szaleństwo — wstawałyśmy wczesnym rankiem,
dźwigałyśmy sprzęt w różne miejsca, by wracać o zmroku, a
później przerabiałyśmy lepsze fotki w programie graficznym i
dorzucałyśmy do folderów, które zaczynały pękać w szwach.
Opanowałam
wszystko i radziłam sobie z fotografią coraz lepiej, znajdując w
tych czynnościach dużo radości, choć zmęczenie dawało o sobie
znać. Nie bez objawów przychodziła także tęsknota za Andreasem.
Widywałam
go codziennie — wymieniliśmy milion przeciągłych, dużo
mówiących spojrzeń, których nie zauważał trener, ale na tym się
kończyło. Robiłam mu zdjęcia, nawet z bliska, a on nie dał po
sobie poznać, że traktuje mnie jakoś specjalnie. Był dobrym
aktorem, musiałam mu to przyznać. Nabrali się nawet koledzy z
drużyny, oczywiście oprócz Wanka, którzy trącali go łokciami,
wskazując na mnie i pytając. Wzruszał ramionami i uśmiechał się
zagadkowo, a mnie za każdym razem rosło serce, bo mieliśmy taki
ekscytujący sekret.
Gdy
minął tydzień bez choćby dotknięcia dłoni, zaczęłam odczuwać
dziwne reakcje własnego ciała — szybciej się irytowałam i
wpadałam w złość. Sabine wolała nie wchodzić mi w drogę, choć
wcześniej to ja bałam się jej, jak starszej siostry.
Zagryzałam
wargi i zaciskałam palce na aparacie robiąc zbliżenia,
gdy Andreas pozował w specjalnym kostiumie, który był wymagany na potrzeby
jakiejś kampanii. Byłam na skraju psychicznego wyczerpania patrząc,
jak elastyczny materiał ściśle przylegał mu do ciała i
uwidaczniał wspaniałą sylwetkę. Stałam się wrażliwą artystką
i poruszało mnie piękno, a tak przynajmniej tłumaczyłam sobie to
zwykłe ślinienie się na jego widok.
Jak
bardzo zmieniła się moja sytuacja odkąd robiłam swoją pierwszą,
tak bardzo nieudolną, sesję... Wtedy był dla mnie jedynie
nieosiągalnym obiektem westchnień umysłu, który przebudził się
do życia po tylu latach trwania w zamroczeniu. Czas szybko płynął,
a ja uświadomiłam sobie, że marzenia się spełniają, a życie
może odwrócić się do góry nogami w zaledwie kilka chwil.
Musiałam
przymknąć powieki, gdy Andreas opuścił salę, a jego miejsce
zajął Wank. Tak, dokładnie w takim samym kostiumie. Wyszczerzył
się do mnie i zrobił bardzo niecenzuralny ruch biodrami, a ja
oczywiście spłonęłam rumieńcem.
—
Mam cię uspokoić? — rzuciła
Sabine, obserwując go z kanapy, na której dopijała właśnie
popołudniową kawę. — Jeden napalony facet w zupełności
wystarczy, nie napastuj jej jeszcze i ty.
Parsknęłam
śmiechem, gdy obrócił się, udając obrażonego, a później
tęsknie spojrzałam w kierunku drzwi, za którymi zniknął Andi.
Ahhh, gdzie to napastowanie? — pomyślałam. — Nie miałabym nic
przeciwko małemu atakowi na moją osobę...
Nie
wrócił już, a ja chwilowo zajęłam myśli katalogowaniem naszych
prac. Podnosiłam głowę od czasu do czasu, obserwując jak Sabine
fotografowała Richarda. Nie prezentował się w kostiumie tak
imponująco jak wysocy koledzy, ale i tak pozostawał najsłodszym z
całej ekipy.
Zawstydzał
się bardzo, gdy Sabine ustawiała go, rzucając niesmacznymi
aluzjami na prawo i lewo, czym wprowadzała Wanka w stan białej
gorączki. Byli tacy śmieszni — kto by pomyślał, że w ich wieku
można było się tak zachowywać, a jednak!
Patrząc
na nich — roześmianych i szczęśliwych, zdrowych i radosnych —
cieszyłam się niezmiernie, że na nich trafiłam. Wolałam nie
myśleć co by się ze mną stało, gdyby nie Sabine...
Myśli
o samobójstwie prawie już mnie nie nawiedzały. Doszłam do
wniosku, że ten ciemny demon, którym zwykłam nazywać smutek,
zniknął na dobre i miałam nadzieję, że nie powróci. Nigdy.
Żyłam
i czerpałam z tego radość, a wiele pozostawało wciąż przede mną
— przyszłość, która na mnie czekała, mogła wynagrodzić mi
brak dzieciństwa i pewne opóźnienie z wejściem w dorosłe życie.
Przyszłość zaczynała się z każdym krokiem, oddechem i
uderzeniem serca, a wszystko to robiłam dla niego. Andreas był moim
życiem i to on dawał mi siłę, bym odepchnęła ciemność z dala
od siebie.
***
Była
już późna noc, gdy skończyłyśmy obróbkę zleconych zdjęć i
Sabine wysłała je, oddychając z ulgą. Wzięła kąpiel migiem i
spała już głęboko, gdy ja dopiero wybierałam się pod prysznic.
Przemknęłam
korytarzem budynku, w którym mogłyśmy przenocować — wciąż nie
było czasu, by wracać do domu, bo codzienne dojazdy trwałyby zbyt
długo, a w dodatku te wieczne korki...
Brakowało
mi tego uroczego mieszkanka i spokoju, jakie dawały cztery
ściany i własne łóżko. No i łazienka... Była duża i wspólna
na całe piętro, co wcale mi nie przeszkadzało, bo przywykłam do
takich podczas mieszkania w ośrodku.
Wszystkie
prysznice były puste, normalni ludzie już dawno spali, a wokół
panowała kompletna cisza. Próbowałam nie narobić zbędnego hałasu
i uwinąć się możliwie jak najszybciej.
Gorąca
woda koiła nerwy i zmywała stres całego dnia, a ja czułam się
coraz lepiej. Miałam nawet ochotę śpiewać, choć nie był to odpowiedni moment, więc nuciłam tylko, myjąc włosy.
Rozgrzana i pachnąca wyskoczyłam z kabiny, owinięta puszystym ręcznikiem. Mało brakowało bym wywinęła orła na śliskich kafelkach, gdy tuż za rogiem ujrzałam... Andreasa!
Powiem więcej — nie miał na sobie więcej, niż ja sama, czyli jedynie ręcznik, który przewiązał nisko na biodrach. Nie mogłam oderwać wzroku od jego ciała. Tyle nagiej, męskiej skóry widziałam z bliska po raz pierwszy w życiu...
— Co za niespodzianka — zawołał, uśmiechając się szeroko. Podszedł bliżej, całkowicie świadomy tego, że prawie dostałam zawału na jego widok. Prześlizgnął wzrokiem po mojej twarzy, mokrych włosach, które opadały mi do pasa, i z powrotem.
— Niespodzianka... — powtórzyłam głucho, bo tylko na tyle było mnie stać. Po głowie kołatały mi się różne myśli, głównie skupiały się wokół trzech słów: on jest nagi!
— No dobrze, przyszedłem tu specjalnie, żeby cię spotkać — wyjaśnił, myśląc, że sama zgadłam. — Godzinę stałem pod prysznicem, aż w końcu się zjawiłaś. Mam palce jak topielec, zobacz — wyciągnął w moją stronę dłonie, a ja mogłam jedynie liczyć w myślach jego mięśnie.
—
Miło cię widzieć tak... bez
koszulki — wydukałam, mentalnie bijąc się po głowie już w
momencie, gdy te słowa opuszczały moje usta.
—
Nie mam też reszty ubrań,
jeśli mamy być szczerzy — rzucił beztrosko, wprawiając mnie w
niesamowite zażenowanie. Nie umiałam bawić się we flirtowanie, a
szczególnie nie z nim, i to po tygodniu rozłąki.
—
Zawstydzasz mnie — szepnęłam,
spuszczając wzrok, ale natychmiast musiałam z powrotem go unieść,
bo tam na dole bielił się tylko ręcznik, a to było za dużo
wrażeń jak dla mnie.
Uśmiechnął
się szeroko robiąc krok w moją stronę. Zaczęłam się cofać,
szukając dłonią oparcia.
—
Kochanie — nie umknęło
mojej uwagi, jak pieszczotliwie zabrzmiało w jego ustach to słowo.
— Mogę cię zawstydzić bardziej, jeśli chcesz.
Dobrze
się bawił, widziałam to w jego oczach i łobuzerskim uśmiechu.
Igrał sobie ze mną i wiedział, że ma przewagę. Brak ubrań
wystarczająco mącił mi w głowie.
Wpadłam
na umywalkę i zaczęłam nerwowo chichotać, gdy zbliżył się
tyle, że odczułam jego bliskość każdym centymetrem skóry. Oparł
obie dłonie na ścianie, więżąc mnie między swoimi ramionami.
Nie wyrabiałam z normalnym oddychaniem. Nachylił się niżej, by spojrzeć mi w oczy.
—
Nie ruszaj się, bo ręcznik
spadnie — ostrzegł, na co zareagowałam cichym piskiem. Dokładnie
wiedział co robić, bym czuła się wytrącona z równowagi i gorąca
jak piec!
—
Muszę już iść —
szepnęłam, kładąc zimne dłonie na jego barkach.
Chciałam
go odsunąć, bo w każdym momencie mogliśmy zostać nakryci, ale
uczucie, jakie wywołał dotyk moich palców na jego rozgrzanej
skórze sprawiło, że pozostały tam na dłużej. Przesuwałam
opuszkami po gładkiej warstwie, wystających kościach i
zarysowanych mięśniach. Szczególnie zafascynowały mnie wypukłe
żyły na jego przedramionach — to było coś całkowicie męskiego,
przyrównałam je do własnej skóry, bladej i nieskazitelnej.
Nie
pozostał dłużny i też mnie dotykał, ostrożnie i bez nacisku.
Miał duże dłonie, o wiele większe od moich. To też mi się
podobało — imponowała mi ta siła i wcale się jej nie obawiałam.
Byłam przy nim całkowicie bezpieczna, mogłam nawet zamknąć oczy,
a wiedziałam, że nie zrobiłby nic, czego bym nie chciała.
—
Ten tydzień to było piekło —
wyznał, ocierając się policzkiem o mój, co powitałam cichym
westchnieniem. — Nawet nie wiesz co czułem...
—
Wiem! — wpadłam mu w słowo,
zaciskając dłonie na jego skórze. — Doskonale wiem, bo czuję to
samo i nie wiem już co ze sobą zrobić.
Stanęłam
na palcach, by zarzucić mu dłonie na kark i mocno go przytulić.
Objął mnie, zaskoczony. To było odważne wyznanie z mojej strony,
tak samo jak pozwolenie sobie na taką bliskość...
Zaczęłam
szybko oddychać, gdy pożądanie wybuchło we mnie niczym bomba —
wsunęłam palce w jego mokre jeszcze włosy i pocałowałam go gwałtownie, walcząc z bólem stóp. Nie musiałam długo czekać, by
odpowiedział. Objął moje pośladki dłońmi i przycisnął mnie
do siebie tak mocno, jakby całkowicie się zapomniał. Oboje
straciliśmy kontrolę, tamy wstrzymywanego napięcia właśnie się
przerwały...
—
Oszaleję — westchnął,
stawiając mnie z powrotem na posadzce. — Nie wytrzymam już dłużej...
Chwyciłam
ręcznik, który zaczął się rozluźniać i okryłam się
szczelniej, choć szczerze mówiąc byłam już w takim miejscu, że
lada chwila mogłam go z siebie zrzucić.
—
Andreas — powiedziałam,
ściskając i mnąc materiał między palcami. Nie myślałam jasno.
Widziałam go jak przez mgłę.
—
Co? — spytał zdyszany, a w
jego głosie była ta desperacja, którą tak uwielbiałam. — Co?!
—
Dotykaj mnie...
Zdziwienie
na jego twarzy było kolejnym moim małym zwycięstwem. Poczułam się
niezwykle kobieco, gdy głośno przełknął ślinę i schrypniętym
głosem spytał:
—
Gdzie?
Nie
zwlekałam z odpowiedzią, bo wpatrywał się we mnie z napięciem
widocznym w pociemniałych oczach.
—
Wszędzie.
Tak,
odważyłam się wyrazić swoje największe pragnienie. Nie byłam z
kamienia, a on obudził we mnie to wszystko, więc musiał mi to
jakoś wynagrodzić! Zaskoczony uśmiech, który ozdobił jego twarz,
złapał mnie za serce — oczy błysnęły mu, gdy zamrugał kilka
razy, nie dowierzając.
—
Jesteś pewna? — spytał,
choć już kładł mi dłonie na ramionach. Wyglądał jak dziecko
zabierające się za otwieranie prezentu, gdy zawinął palce pod
krawędź ręcznika, co sprawiło, że miałam ochotę zamknąć oczy
i po prostu oddać się w jego ręce.
—
Gadaniem nie działasz na swoją
korzyść — wymamrotałam, delikatnie wbijając paznokcie w jego
skórę, by zmusić go do działania.
Nie
poznawałam samej siebie, ani własnego głosu. To nie byłam ja,
tylko jakaś inna dziewczyna w moim ciele, choć musiałam przyznać,
że lubiłam ją zdecydowanie bardziej, bo pozwalała sobie czasami
na odrobinę szaleństwa.
—
Śniłem o takiej chwili po
nocach! — ogłosił uradowany, całując mnie mocno.
Nie
przyszło nam do głowy, że obłapialiśmy się pół nadzy w
ogólnodostępnej łazience, gdzie w każdej chwili mógł ktoś
zajrzeć i nas nakryć. Nie to było nam w głowie — wzajemne
odkrywanie kolejnych rejonów własnych ciał przesłoniło nam
rozum, jednak zanim zdążyło dojść do jakiegokolwiek większego
odkrycia, rozległ się donośny szczęk otwieranych drzwi i już
kilka sekund później chowaliśmy się za prysznicową zasłonką,
wstrzymując oddechy.
—
Pod prysznic, tak? —
szepnęłam, odwracając głowę.
Andreas
stał za mną, zaglądając mi przez ramię, ale mlecznobiała
zasłona skutecznie maskowała widok.
—
To gdzie niby mieliśmy uciec?
— obruszył się, szczypiąc mnie w bok. — Miałaś lepszy
pomysł, gdy pierwsza się tu wpychałaś?
—
Nie — przyznałam mu rację,
choć niechętnie.
Cofnęłam
się do tyłu, bo prawie wypychał mnie z kabiny. Wciągnął
powietrze przez zęby, gdy na niego wpadłam.
—
Nie rób tak — stęknął, a
ja uśmiechnęłam się mimowolnie na widok jego zbolałej miny.
Wiedziałam jak działa na niego moje ciało i wspaniale się z tym
czułam.
—
Co jeśli ten ktoś tu zajrzy?
— spytałam, ocierając się o niego kolejny raz. Odsunął
mnie na odległość ramion i znów prawie wypadłam na zewnątrz.
—
Litości, dziewczyno! Bo zrobię
ci krzywdę.
Miałam
ubaw z jego min, choć sama także cierpiałam. Moją uwagę przykuły
ciche kroki — połączenie stąpania i mlaskania podeszwy w
kontakcie z mokrą podłogą. Rozległo
się wesołe gwizdanie, a za moimi plecami Andi prawie zakrztusił
się śliną.
—
To Schuster! — jęknął i
przycisnął mnie do płytek na ścianie, ignorując wszelkie reakcje ciała. — Cicho!
Wpatrywaliśmy
się w siebie z napięciem i nie miało ono nic wspólnego ze
wcześniejszym pożądaniem — mogliśmy wpaść w niezłe tarapaty!
Prawie nadzy pod jednym prysznicem!
—
Jest tu kto? — zawołał
trener, jakby grał w niskobudżetowym horrorze. — Halo?!
Myślałam
gorączkowo nad naszą sytuacją, gdy nagle spadł na mnie strumień
lodowatej wody. Andreas odkręcił kurek — niestety —
najwyraźniej nie ten, co trzeba.
Przylgnęłam
do niego, walcząc o oddech i bijąc pięściami w jego ramiona, bo
ta woda była tak zimna, że zobaczyłam przed oczami gwiazdki. Pierś
do piersi, biodra do bioder i staliśmy tak, drżąc jak opętani,
całkowicie wyzbyci jakiejkolwiek żądzy oprócz tej, by poskromić
dziki śmiech, który nas wtedy opanował.
—
Jesteśmy w dupie —
stwierdził Andi filozoficznie, szybko zmieniając wodę na ciepłą
i obejmując mnie znów.
Szczękałam
zębami, przytrzymując ręcznik przy skórze, bo szybko nasiąkał
wodą i robił się ciężki. Powoli przestawałam się trząść.
—
Dlaczego? — spytałam
szeptem, nasłuchując krzątaniny trenera. Gwizdał wciąż głośno
i wesoło.
—
Rozważyłaś już może jak
wrócimy do swoich pokoi w takim stanie? — rzucił cicho, zaciskając dłoń na moim ręczniku, który był całkowicie przemoczony.
Uniosłam
brwi i otworzyłam szeroko usta, wpatrując się w niego z
autentycznym przerażeniem.
—
Cholera! — wyrwało mi się.
— Przecież ja jestem pod spodem całkiem goła!
—
No, a ja tylko nagi, więc
rzeczywiście masz gorzej...
Strasznie się zżyłam z nimi :d
OdpowiedzUsuńA Schuster zawsze wie kiedy ma się pojawić hahahha
Jestem bardzo ciekawa jak wrócą do swoich pokoi : )
A rozdział jak zawsze niesamowity !
Masz duży talent do pisania : )
Dziękuję za komentarz :*
UsuńSchuster to jest mistrz bycia tam gdzie nie trzeba, ale może zaskoczy Cię jego zachowanie już wkrótce. Pozdrawiam :*
O Jezusie!
OdpowiedzUsuńTo było świetne!
Szkoda, że taka sielanka nie będzie trwała wiecznie, bo o tej dwójce mogłabym czytać i czytać, absolutnie się przy tym nie nudząc :) Chylę czoła za te wszystkie pomysły i sposób w jaki opisujesz ich przeżycia.
Scena przy prysznicach jest moją faworytką i wygrała nie tylko ten rozdział, ale także wszystko co dotychczas napisałaś :D Już myślałam, że do czegoś tam między nimi dojdzie, a tu klops! Jak przeczytałam, że to Schuster im przeszkodził to myślałam, że spadnę z krzesła i nie wstanę... a do tego wyobraziłam go sobie w samym ręczniku i jakichś seksownych klapeczkach... fuuuu! Andreas zdecydowanie korzystniej wygląda w takiej sytuacji, przynajmniej w moich wyobrażeniach :)
Czekam na ciąg dalszy, choć według Twoich zapowiedzi to chyba teraz będzie się tu działo tylko gorzej? Chyba to przeżyję...
Pozdrawiam :*
Dziękuję za komentarz ;*
UsuńCieszę się, że scena prysznicowa tak się spodobała. Lubię prysznice, zawsze podczas kąpieli miewam ciekawe pomysły do opowiadań. Tym razem też tak było ;)
Postanowiłam nic już nie zdradzać odnośnie zakończenia, bo źle zrobiłam, ujawniając brak happy endu. Głupiutka ja. Pozdrawiam :*
O Matko Boska Święta...Co tutaj się działo?! Walczę z niesamowitymi wypiekami na twarzy :D Boże przy czytaniu tej sceny w łazience cała się trzęsłam :D I czemu im znów ktoś przerwał? Ktoś, ktoś, sam trener! Zachciało mu się wycieczek pod prysznic nie w tej porze, co trzeba. Nie ładnie tak!
OdpowiedzUsuńBoże, oni są na skraju wytrzymania psychicznego, że tak powiem. Jedno pragnie drugiego i na odwrót, a nie mogą tego dostać, choć jest już tak blisko. Przez tydzień, w którym nie mogli być blisko ze sobą w końcu mogli tego doświadczyć. Podoba mi się taka Laura! :D Zdecydowana, kobieca, prosząca o dotyk Andiego...Wysiadłam. I on też mnie kupił w tej całej scenerii, swoim schrypniętym głosem, swoim 'kochanie'. Achhhh, straciłam rozum :D Fajnie tak sobie stoją w ręcznikach pod prysznicem, walcząc ze swoim pożądaniem, prawie nadzy...Fiu, fiu, fiu :D Też jestem ciekawa, jak im się uda wrócić w takim stanie, choć może poczekają, aż trener ich opuści i w końcu dokończą, bo oni tam chyba wybuchną...Wcale im się nie dziwię! :D Ich teksty z końcówki rozdziału mnie rozwaliły, niech sobie zdejmą nawzajem te ręczniki i po problemie! :D
Hm, może ja wrócę do początku rozdziału. Tak myślałam, że powróciły nocne koszmary, ale na szczęście to ustało i po raz kolejny zasnęła już bezpiecznie w ramionach Andiego ;) To było urocze ;) Dobrze, że nie robił jej wymówek tylko przyjął to dzielnie, tulił ją i zapewniał bezpieczeństwo. Tylko, czy to, że Laura widziała we śnie jego twarz ma jakieś ukryte przesłanie?
Sabine i Wank...Jak Boga kocham, oni się dobrali jak dwie krople wody :D Tylko żarty im w głowie :D hahaha, Sabine musiała mieć niezłą miną jak Laura do niej wypaliła w samolocie z tym tekstem :P
No dziewczynki bardzo ładnie pracują i to się ceni ;)
Ale...Ach nadal będę wracała do sceny tamtej dwójki pod prysznicem...Genialna, genialna i jeszcze raz genialna :D Przepraszam muszę dojść do siebie. Nie wiem, czy coś zrozumiesz z tego komentarza, ale mam nadzieję, że tak ;) Rozgadałam się tak, że hohoho :D więc będę kończyć ;) Czekam z niecierpliwością na 20-stkę! I chyba idę czytać jeszcze raz :D
Całusy! ;*
Dziękuję pięknie za obszerny komentarz :*
UsuńWymyśliłam już ich powrót do pokoi i śmiało mogę przyznać, że łatwo nie będzie :P Sabine i Wank to takie duże dzieci, ale spoważnieją przy końcu na tyle, by się jakoś ze swoim związkiem ustatkować.
Po raz kolejny czytam, że scena prysznicowa się podobała. Ahhh, łazienka to magiczne miejsce, szczególnie jeśli można tam wpaść na półnagiego skoczka :P
Komentarz zrozumiałam, jest bardzo entuzjastyczny, a takie lubię najbardziej :) Pozdrawiam :*
Dziewczyno jesteś wielka! Ten rozdział jest chyba jednym z najlepszych! Było uroczo, trochę napięcia a na koniec śmiesznie. Szkoda że te słodkie momenty się już kończą, ale przecież nie może być ciągle słodko i kolorowo. Jestem ciekawa czy trener ich nakryje i jak wrócą do swoich pokoju. I przede wszystkim jak bardzo namiesza Petra?
OdpowiedzUsuńJeszcze raz gratuluję świetnego rozdziału :)
Życzę miłej nauki, weny i pozdrawiam :)
Lucy
Dziękuję za komentarz, Lucy ;)
UsuńPetra powinna się zatrudnić w jakiejś mieszalni farb, bo lubi i potrafi mieszać :P Schuster nie jest taki głupi i ślepy, jak wszyscy sądzą. Czy ich nakryje? Hmmm... chyba nie będzie musiał :)
Pozdrawiam! :)
Witaj. Nominuję Cię do Liebster Award. Więcej informacji na ten temat znajdziesz tutaj: http://rammstein-moja-perspektywa.blogspot.com/p/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twojego bloga przypadkiem, szukając ciekawych opowiadań do nominowania. Zagłębiam się w lekturę i życzę miłej zabawy z odpowiadaniem na pytania i nominowaniem innych blogerów! :)
Oo dzięki!
UsuńAaaa, ale zrobiłaś ;D No nie mogę! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Aż nie wyobrażam sobie, jak ta idylla mogłaby się skończyć. W każdym razie jeśli będziesz chciała na stałe ich rozłączyć to moje fanowskie serduszko rozbije się na milion kawałków ;(
Pozdrawiam :*
Aaaa, ale zrobiłam, nie? :P Dzięki za komentarz. Oni są młodzi, głupi i próbują bawić się w miłość, o czym nie mają jeszcze zielonego pojęcia. Zobaczymy co to się stanie, ale ślubu nie obiecuję :P Pozdrawiam :*
UsuńMiałam się uczyć fizyki i co? Jestem w czarnej dupie, ale to nic.
OdpowiedzUsuńKurcze cudowny ten rozdział. Jezusie. Mam paćkę z mózgu po tej scenie pod prysznicem. Boże. To było takie, kurde wow. Tyle napięcia (seksualnego) pomiędzy nimi, że ja się boję co by się stało, gdyby Schuster się nie zjawił. Kurcze. Nie mogę z tego ich dialogu:
-dotykaj mnie.
-gdzie?
-wszędzie.
Nie no. Po prostu leje z tego. Odzywa się we mnie natura erotomanki.. Ale cicho.
Ta sesja w tych obcisłych wdziankach to było coś. Ah ten Wank, jak by nie starczyło, że Welli ją napastował xD
A Rysiu wyglądał uroczo? No proszę cię, Rysiu też jest seksi ;)
Szczerze to mnie zaskoczyłaś tą reakcją Andiego na krzyk Laury. Widać, że wpadł po uszy i się o nią martwi. I opieprzył jakąś kobiecinkę, która się przyglądała.. No bo jak ona może się tak gapić? No nie może.
Martwi mnie to, że sen Laury się zmienił. Czyżby to miałabyć zapowiedź końca tych uroczych chwil bohaterki z Wellim i powrót 'gorszych czasów'?
Yh wybacz, że zaczęłam od tak zwanej dupy strony, ale ta końcówka zobiła na mnie ogromne wrażenie ;)
Pozdrawiam cieplutko. Buziaki :**
Dziękuję za komentarz :*
UsuńBycie w dupie to moje najnowsze hasełko i nadużywam go w ostatnich czasach, gdy przychodzi do ocenienia stanu mojej wiedzy przed zajęciami :P Nie jesteś sama, wiedz o tym :)
Napięcie seksualne to nieodłączny fragment młodego życia, więc musi być i tutaj. Schuster już swoje przeżył, więc się włóczy po nocach i szuka sensacji :P
Rysiu to jest przystojna bestia i jeszcze się pojawi, pokazując swą męską naturę :) Sen Laury to raczej zapowiedz tego, że boi się ona Andreasa, a konkretnie jego odejścia. Ona odczuwa wszystko o wiele silniej, bo nie rozumie własnych uczuć.
Pozdrawiam :*
Ja pierdole!:D Wybacz,ale innaczej tej sytułacji po prostu nie opisze :D Zajebisty rozdział. Ale Laura się nagle taka odważna stała ;) Ta scena jest świetna. Chciałabym być na jej miejscu :) Schuster musi mieć zawsze wyczucie czasu ? :p Świetne,wspaniałe,cudne <3 Kocham to opowiadanie :3 Brak mi słów dziś. Pozdrawiam i weny ;* Wpadnij do mnie w wolnym czasie ;))
OdpowiedzUsuńNie pier*** dziecino, bo jesteś na to za młoda :P
UsuńLaura ma ekspresowy tryb dorastania, obudziły się uśpione partie jej umysłu, o których nie miała wcześniej pojęcia. Staje się kobietą.
Schuster nie jest taki zły, jakim ja go tu maluję, jeszcze się o tym przekonacie :)
Pozdrawiam ;*
Jejku. Zauroczyłaś mnie tym rozdziałem! To jak Andi bronił Laury przez gapiami i uspokajał po złym śnie było mega słodkie. I te ich igraszki w łazience... Cholerny Schuster! :D Przynajmniej ich jeszcze nie nakrył ;)
OdpowiedzUsuńCzekam co będzie dalej!
Dziękuję za komentarz :*
UsuńAndi się robi powoli męski, więc normalne, że broni swojej kobiety :P
Pozrawiam ;*
Jejku! Świetny rozdział! Czytałam go z wypiekami na twarzy! :D Dziewczyno, co ty z nami zrobiłaś? ;p
OdpowiedzUsuńProszę cię, nie możesz zburzyć ich szczęścia... Po prostu kocham Laurę i Andiego i nie wyobrażam sobie, że ta historia nie będzie miała szczęśliwego zakończenia. Nie rób tego... :)
Czekam na następny rozdział!
Pozdrawiam cieplutko! :*
Dziękuję za komentarz ;*
UsuńJa nie mogę, a muszę ich szczęście zburzyć lub przynajmniej nim wstrząsnąć, bo taka sielanka się w życiu nie zdarza :) Nic już o zakończeniu nie mówię. Pozdrawiam :*
Jak ja Cię uwielbiam.
OdpowiedzUsuńNie zdajesz sobie chyba sprawy co ja przeżywałam czytając ten rozdział.
Mogłabym takie czytać do końca świata i nigdy by mi się nie znudziły, bo niby jest sielanka, ale opisujesz to w taki sposób, że ja nie mam dość, wręcz przeciwnie ... Jeszcze przez pana Schustera, który po prostu nie mógł przyjść się wykąpać nieco później, wszystko rypło, a ja już naprawdę myślałam, że w końcu ...
Lubisz mnie dręczyć.
Te opisy były niezwykłe.
To co jest między Laurą a Andim jest niezwykłe.
I ... płakać mi się chce, bo ta Petra, ojejku.
Ok, nie myślę nad tym, napawam się doskonałością tego rozdziału, i stylu i treści.
Jesteś najlepsza.
Trzymaj się <3
Dziękuję ślicznie za komentarz :*
UsuńCieszę się, że rozdział czytałaś emocjonalnie. Mam nadzieję, że wrócisz tu też, gdy sielanka się skończy :) Jak Ci idzie nauka? Wciąż pozostaję wierną fanką Twojego Wellingera.
Pozdrawiam :*
kolejna nisamowita część! :D rozwinięcie akcji wyszło Ci genialnie :) czekam na kolejną część z niecierpliwością <3
OdpowiedzUsuńdużo weny! :3
Dziękuję za komentarz :*
UsuńBiorę się za pisanie, żebyś nie musiała długo czekać :)
Pozdrawiam!
ZABIJASZ! Piszesz po prostu fantastycznie, jest to najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytalam! Jak to czytam to po prostu nie wiem co ze soba robic i czesto przerywam bo boje sie, ze zaraz to wszystko sie skonczy! Mam nadzieje ze konczac opowiadanie zakonczysz wszystkie watki, bo niedokonczonych historii chyba nie przezyje :) Dzięki za umilanie mi dnia i dostarczanie emocji. Pisz tak dalej, a ja czekam na nastepny rozdzial ♥
OdpowiedzUsuńNie zabijam, skończyłam z tym :P
UsuńDziękuję za komentarz i te miłe słowa. Tak, dokończę wszystkie wątki i zamknę historię do końca. Cieszę się, że umilam dzień, to dla mnie wiele znaczy.
Pozdrawiam cieplutko ;*
Lecę spać, także szybki komentarz. Rozdział naprawdę świetny, co tu dużo gadać. Jestem zakochana w całej naszej czwórce gołąbeczków :D Pozdrawiam serdecznie :* Czekam z niecierpliwością na Gregora, mam nadzieję, że wena co do tego opowiadania wreszcie powróci :)
OdpowiedzUsuńPs "Miś nie dostał się jeszcze do beczki, co nie znaczy, że ktoś nie dał mu polizać łyżeczki " Skąd ty bierzesz te teksty? :D
Dziękuję za ten szybki komentarz :*
UsuńTen tekst to jest przykład mojej nieudolnej próby zostania poetką. Jest ich więcej, ale staram się z tym kryć przed światem. Pokój bez klamek to nie jest dobra perspektywa na życie ;) Pozdrawiam :*
Super długi i niesamowity rodzial, oby wiecej takich <3 jestes mistrzynią kobieto! Trener zawsze wie gdzie sie znaleźć powinien, ciekawe jak wrócą do pokoi :3 pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :*
UsuńRzeczywiście, wyszedł mi obszerny rozdział, a klawiatura aż szła z dymem, bo miałam powiew dobrej weny. Wspaniałe uczucie, polecam :)
Tak jak sądziłam tajemniczy przerażający krzyk był spowodowany koszmarem Laury. Teraz się tylko zastanawiam dlaczego ta zła postać senna przybrała postać Andreasa O.o Aż mnie skołowało. Szkoda trochę że wrócili do Niemiec, bo za granicą było miło i romantycznie ... chociaż wiem że to nie mogło wiecznie trwać. Podziwiam że Laura z Andim wytrzymali aż tydzień nawet bez głupiego dotyku dłoni.
OdpowiedzUsuńZa to scena w łazience po prostu genialna! Chłopak się tak poświęcił żeby ją spotkać. Ale jest progres ... co chwile ktoś im przeszkadzał, a teraz przynajmniej nie mieli nic na sobie ... oprócz ręczników xD Ale Schuster oczywiście musiał wejść, inaczej nie byłby sobą. Ciekawi mnie jak teraz wybrną z tej sytuacji, bo chyba w mokrych i ciężkich ręcznikach nie będą paradować korytarzami :)
Dziękuję za komentarz :*
UsuńOjciec zmienił się w Andreasa, bo Laura powoli zaczęła odchodzić od przeszłości, która ją przerażała, a teraźniejszym jej strachem jest to, że Andi ją porzuci. Stąd taki sen. Choć... może nie tylko dlatego? Zobaczymy :) Pozdrawiam :*
haha ten rozdział jest genialny, jesteś mistrzynią i teksty powalają :D
OdpowiedzUsuń+ świetne opisy i uczuć i ogólne to opowiadanie to jakieś CUDO
modle się żebym kiedyś umiała pisać tak dobrze jak ty bo przy tobie to ja jestem w dupie :D
Dziękuję za komentarz :*
UsuńPrzelewaj wszystkie myśli na papier czy do komputera, to się sprawdza. Nie staraj się nikogo naśladować. Taka jest moja metoda, choć wiem, że do dobrego pisania to mi jeszcze wiele brakuje :) Trzymaj się ;*
bardzo się cieszę, że odpowiedziałaś na mój komentarz :)
Usuńi mam taką prośbę czy mogłabyś zerknąć na moje opowiadanie o skoczkach? wiem że Tobie nie dosięgam do pięt i nie wiem czy masz na to czas, ale zależy mi na twojej opinii, więc jakbyś mogła to byłabym naprawdę wdzięczna :)
Dlaczego miałabym nie odpowiedzieć na Twój komentarz? :) Oczywiście zerknę na opowiadanie z przyjemnością. Buziaki.
UsuńWow. Aż mnie zatkało. Wyjątkowo potrafisz budować napięcie i atmosferę. Dalej leżę wyobrażając sobie, że ci siedzą schowani w tej kabinie, a Schuster... kąpie się i kąpie pół godziny. Cały czas pogwizdując. No nie mogę ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :*
UsuńJa wiem, że Ty już widzisz Schustera jak się pucuje... cały czas pogwizdując... :P
Pozdrawiam!
Powiem Ci jedno -ojacież pierdziele i to w bardzo pozytywnym tego slowa znaczeniu ! Czytalam 3 razy i z checią będę czytała dopóki na pamięć się go nie wyucze :) Tym razem myśle, że nie zbyt chętnie będą Cie ponaglać skoro poinformowałaś o pojawieniu sie wcielonego zła, następnym razem csii bo psujesz moja kochana niespodzianke :D Boje sie czytać dalej odkąd poinformowałaś, że płaczesz nad losem naszej ukochanej parki. Obiecuje, że jeśli zrobisz im krzywde to sama napisze sobie szczęśliwe zakoñczenie i już nigdy nie przeczytam ŻADNEGO bloga Twojego autorstwa chociaż to kara raczej dla mnie, ale nie moja wina, że za bardzo sie wczuwam :( Powiem Ci, że układ dużo Pieszczoszka i Laurki, a mało Rysia i lubiącej wpadać wtedy kiedy nie trzeba Sabinki bardzo mi pasuje i te 'słodkie momenty' sà lepsze od tych 'pikantniejszych', ale tymi drugimi nie pogardze :P Jest tak cudownie i nagle kochany trener Schuster i obdażona dużymi....oczami Petra postanawiajà przerwać tę cudowną sielankę jak możesz, ale końcówka daje wiele do myślenia to znaczy wyobrażenia ;P
OdpowiedzUsuńNela
Dziękuję za obszerny komentarz :*
UsuńO Petrze trąbiłam od dawna, choć chyba nie był to dobry pomysł, ale to można zwalić jedynie na mój długi jęzor :P Taka już jestem, że muszę się wygadać.
Ja płaczę bardzo często, również ze śmiechu, więc nie obawiaj się tak bardzo :) Zakończenie jest napisane i już go nie zmienię, bo to popsułoby mi całą koncepcję, którą miałam na początku. Już i tak wiele pozmieniałam — nie powiem, że jestem z tego bardzo zadowolona.
Pozdrawiam ;*
Na początku wprowadziłaś mnie w stan mega osłupienia kiedy ta postać ze snu przybrała twarz Andreasa. Cały czas mnie zastanawia dlaczego.. W ogóle to wyznania Welliego są urocze :)
OdpowiedzUsuńDuużo się nacierpieli nie mogąc się spotykać.. Nie dziwie się im tak strasznie za sobą tęsknili.. Boże kochany dziewczyno wgl ja już to z pewnością piszę kolejny raz, ale to jak Ty opisujesz uczucia, odczucia, sceny i wgl. wszystko dotyczące Laury i Andreasa są po prostu niesamowite! :) Jesteś genialna.
Wiesz co? Tak szczerze powiem, że jak dal mnie to w Twoim blogu wszystko jest idealne. Wiem, że za niedługo ma pojawić się Petra, ale i tak wiem, że rozdział będzie z pewnością jedyny i niepowtarzalny bez względu na to co się w nim wydarzy. Chociaż może nie do końca wszytko jest idealne ;) To nic strasznego a raczej moje skromne zdanie ;) Za mało tu jak dal mnie scen z Rysiem, bo ja Rysia uwielbiam i tak już mam, że jak ktoś mi w opowiadaniu wstawi scene z Freitagiem to ja chcę więcej i więcej ;)
I tak bez względu na to KOCHAM to opowiadanie! Jesteś niesamowita :)
Ściskam i życzę weny abyś mogła dodać rozdział o Gregorku! ;) :*
Kondziorek ;D
Dziękuję za komentarz, Kondziorku :)
UsuńCieszą mnie Twoje miłe słowa, a mogę Ci zdradzić, że Rysia wcale w tym opowiadaniu jeszcze nie odstawiłam. Po to wprowadzałam jego wątek, by Laura miała w głowie mały mętlik, i taki mieć będzie. Wellinger to nie jedyny chłopak w okolicy, prawda? Rozumiem, że pałasz sympatią do Rysia, sama go bardzo lubię, zarówno w opowiadaniach, jak i jako skoczka. Richard wróci :)
Pozdrawiam cieplutko :*
aaa najlepszy rozdział ever!! od paru rozdziałów miałam nadzieję, że w końcu dojdzie do TEGO i kiedy doszło do sceny pod prysznicem pomyślałam, że to w końcu to na co czekam! a tu dupa ;( czy w ogóle udam im się TO zrobić? ;p mam nadzieję ,że taaaaak, i że rozdziałów będzie jeszcze dużo, i że skończy sie happy endem. ale pewnie nie można mieć wszystkiego, prawda? ;( pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz ;*
UsuńCzy zrobią TO — nie wiadomo :) Klasycznego happy endu nie będzie, ślubu też nie obiecuję. Zobaczysz :)
Pozdrawiam :*
Hahahahahhahahahahahahahahah,rozdzial epicki! :D czekam na kolejny z niecierpliwoscia :D
OdpowiedzUsuńZapraszam.do mnie :)
Epicko pozdrawiam i dziękuję za komentarz :*
UsuńJejuuu.. więc tak, dziękuje za te emocje co były przy tym jak i przy każdym rozdziale C: Ahhh ta scena łazienkowa no i Schuster ;-; Uzależniłam się od Andiego i Laury i chciałabym dla nich jak najlepiej ale są zbyt idealni :P fajnie by było tak w realu xd ale jestem ciekawa tego braku happy endu :D
OdpowiedzUsuńDziękuje że piszesz, bo piszesz cudownie :* i weny życze :D
Dziękuję za komentarz :)
UsuńTak, wiem, że oni są zbyt idealni i tak się w prawdziwym życiu nie zdarza, ale to jest właśnie ta zaleta opowiadań, w których można popuścić wodze fantazji :) Kolejny rozdział zapowiada się podobnie, choć z każdą linijką tekstu będzie się robić coraz mniej słodko. Pozdrawiam :*
Nie chcę, żeby to się kończyło.
OdpowiedzUsuńIm chyba nigdy ta chwila nie będzie dana, albo Sabine, albo kumple, albo Schuster- najgorsze ze wszystkiego, no oszaleć można.
Albo wyjść i go zadusić- wersja praktyczna. I aż żal serce ściska, że Andi okaże się później taki głupi. Boję się tego w kontekście myśli samobójczych Laury...
Pozdrawiam:*
Dziękuję pięknie za komentarz ;)
UsuńTo najlepsze opowiadanie jakie czytałam, a czytałam wiele
OdpowiedzUsuńSchuster to ma wyczucie czasu XD
Z niecierpliwością czekam na następny rodział
Dziękuję za komentarz, jest mi bardzo miło :) Pozdrawiam!
UsuńOni prawie nadzy, a tu trener. No to klops.
OdpowiedzUsuńWszystko ładnie, pięknie, ale jak dla mnie za słodko. Potrzebuję krwi! Oczywiście w przenośni ;p
Czekam na następny, bo fannemenalnie piszesz i tak też się to czyta, no ale za słodko.
Ok, już się zamykam i pokornie czekam :)
Dziękuję za komentarz ;) Krew będzie, i to nawet nie w przenośni. Polecam się na przyszłość. Wiem, że jest za słodko, to nie moja wina. Trzeba ochrzanić te czytelniczki, które zrobiły ze mnie romansową bestię :P Buziaki!
Usuńzapraszam na nowy rozdział :) http://strefa-id.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDzięki! Nie wiem kiedy wpadnę, ale będę u Ciebie i przeczytam :)
UsuńCześć!
OdpowiedzUsuń18 rozdziałów Twojego opowiadania przeczytałam w dwa dni. Nie potrafiłam się oderwać, każdy kolejny rozdział pochłaniał mnie coraz bardziej.
Przyznaję, JEST TO JEDNO Z NAJLEPSZYCH OPOWIADAŃ, JAKIE KIEDYKOLWIEK CZYTAŁAM! ♥
Miłość Andreasa i Laury. Zakazana, ale tak piękna! I ten Schuster - mistrz w wyczuwaniu sytuacji :D
Cudowna jest także miłość Wankiego i Sabine, zdecydowanie :)
Wiele sytuacji jest przemyślanych i wyśmienicie wyważonych.
Kocham Twój styl pisania i czekam na Petrę. Ciekawe, co ona może tutaj namieszać?
Dziękuję, że mogę czytać coś tak wybitnego, bardzo dziękuję! ♥
Będę tutaj częściej, na pewno! :D
Dominikaa x
Dziękuję ślicznie za komentarz i polecam się na przyszłość :) Buziaki! :*
UsuńHej ;) Mam taki nawał nauki, ale moje przyjaciółki już od tygodnia truły mnie bym przeczytała Twoje opowiadanie o Wellingerze, dziś znalazłam chwilę wolną i przeczytałam wszystko na raz, chwilkę- mówię o 3 godzinach z poślizgiem do 4 xd Ale nie żałuje, ono tak mnie wciągnęło, że jak chciałam skończyć na 10 i stwierdziłam, że resztę przeczytam jutro, to tak się nie dało, musiałam czytać dalej, ponieważ chciałam wiedzieć co się będzie działo dalej ;) Jesteś genialna, Twoje opowiadanie jest takie! Wciąga całkowicie, może to sprawa tego, że kończysz w najlepszych momentach albo po prostu masz talent! Andreas jest taki cudowny, na początku te jego chamskie odzywki nawet mi się podobały, bo mimo iż był dla Laury wredny, to było coś w nim, co sprawiało, że był niezwykle seksowny. Jednak gdy zrozumiał, że coś do niej czuje, zrobil się jeszcze bardziej słodki, czarujący i wręcz idealny. Nie wiem, ktory moment jest moim ulubionym, ale uwielbiam to jak wchodzi po tych zaroślach do niej na balkon i się później "kłócą" śmiałam sie i zachwycałam równocześnie xd a później jak przytuliali się na łóżku Sabine, szkoda, że im przerwała XD hahah ;d ale w sumie to może i lepiej ;) Laura, taka typowa szara myszka z wielkim przejściami. Bardzo jej współczuje, ja osobiście po takich przezyciach nie wiem czy potrafiłabym w miarę noramlnie funkcjonować, na pewno bylo by ciężko... W tym opowiadaniu uwielbiam to, że piszesz z dwóch persektyw i są odczucia jej i jego, lepiej nam się wczuć w to co czują ;) Włąśnie, uczucia, emocje, wydarzenia, sytuacje to wszystko w nim jest i wszystko trzyma się ładu i składu, piszesz z taką precyzją ;) Podziwiam! Niemieccy skoczowie, uwielbiam ich w realnym życiu, ale muszę się przyznać wolę Austriaków XD U Ciebie są oni świetni! Takich ich sobie wyobrażam, nie jakiś tam sztywniaków, ale takich zabwanych gości, grupę kolegów, a może przyjaciół z kadry. Każdy z osobna ma coś w sobie co bardzo mi się podoba. Potrafisz każdą postać wykreować w tak niesamowity sposób ;) Ale mało Karla XD Werner Schuster, trener hmm? Jest on taki stanowczy, ale podziwiam go, on martwi się o swoich podopiecznych, dlatego cieszę się z tego, że tak bardzo się o nich troszczy, idealny trener! Nawet jak podniesie głos ;d ale wtedy w tej łazience, mógł do niej nie wchodzić i im nie przerywać xd No i wcześniej wspomniana Sabine, postać, którą mogą zaliczyć do moich ulubionych, jest boska! Jej osobowość, charakter i zapewne jest niewiarygodnie piękna xd po prostu kobieta idealna dla każdego faceta XD Potrafi znaleźć odpowiedzić na wszystko, czego osobiście jej zazdroszczę ;d A ta znajomość z Wankiem, och, ach ♥ hahahha, ich relacja wymiata! :D
OdpowiedzUsuńKażdy Twój rozdział jest idealny, z niecierpliwością będę czekała na kolejne, ale rozumiem, że nie zawsze masz czas by napisać, dlatego uzbroję się w cierpliość, co najmniej postaram się xd
Może napisałabym dłuższy komentarz, ale geografia wzywa XD
Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam, życzę dużo, dużo weny ;)
Jutro zabiorę się za Twój blog o Gregorze, ktory nie ukrywam jest moim ulubieńcem wśród wszystkich skoczków ;* Z Twoim talentem do pisania i w roli głównej Schlierenzauer, ten blog musi być perfekcyjny ;)
Buziaki :* :* :*
Aby Cię jeszcze bardziej zmotywoać, to Twój blog czytają jeszcze dwie dziewczyny, wcześniej wspomniane moje przyjaciółki, które nie mają kont i nie komentują xd a bardzo lubią Wellingera i uwielbiają Twoje opowiadanie! ;d ♥
Do następnego! ;*
Witaj! :) Cieszę się niezmiernie, że ujawniła się kolejna czytelniczka. Rzeczywiście bardzo mnie to motywuje do pisania, a szczególnie już tak obszerne komentarze ;) Pozdrów koleżanki, nie szkodzi, że nie komentują. Ważne, że są. Buziaki!
Usuń