czwartek, 13 lutego 2014

Siedemnasty


LAURA
******

Wytężałam wzrok, by w panującej ciemności dojrzeć cokolwiek, a w szczególności interesował mnie los Andreasa, który najprawdopodobniej postanowił wspiąć się na balkon, ryzykując własne zdrowie. Byłam tak przerażona, a równocześnie podekscytowana tym wyczynem, że nie przyszło mi do głowy pytanie dlaczego nie mógł po prostu wejść drzwiami — byłoby może mniej efektownie, ale na pewno bezpiecznie.
Laura! — usłyszałam, gdy moje milczenie trwało zbyt długo. — Poszłaś sobie?
Wciąż niewidoczny, ale jednak tam był — słyszałam jak stękał z wysiłku w akompaniamencie skrzypienia... no właśnie, czego? Może konstrukcja balkonu była naruszona wcześniej, a my o tym nie wiedzieliśmy? Zaczęłam cofać się w stronę drzwi, nie odrywając wzroku od barierki.
Jestem, jestem... — tylko tyle zdołałam powiedzieć, gdy w ciemności rozległ się donośny zgrzyt. Przycisnęłam zesztywniałe palce do ust, a moje pięty dotknęły progu.
Cholera, chyba podarłem kurtkę!
Zachichotałam, nie mogąc się powstrzymać. Podejrzewałam już wcześniej, że pod nieobecność trenera mogły dziać się różne szalone rzeczy, ale czegoś takiego się nie spodziewałam.
Mogłam odetchnąć, gdy mignęły mi w bladym świetle latarni jego jasne włosy, a palce zacisnęły się na barierce. Podciągnął się wyżej i po chwili jedną nogą stał już na bezpiecznym gruncie.
Był okropnie rozczochrany, ale widocznie szczęśliwy, bo uśmiech, jaki zdobił w tamtym momencie jego twarz był zaraźliwy, i to bardzo. Kąciki ust uniosły mi się ku górze, choć jeszcze chwilę wcześniej miałam zamiar okrzyczeć go za to, że tak wiele ryzykował — to było drugie piętro, a nie wiadomo czy warstwa śniegu zamortyzowałaby upadek.
Przestraszyłeś mnie — westchnęłam, mimowolnie oblizując usta. — Nie spodziewałam się... — chciałam dodać coś, co podkreśliłoby wrażenie, jakie na mnie wywarł, ale nie zdążyłam, bo nagle wyraz jego twarzy zmienił się diametralnie, więc urwałam w połowie zdania.
Zmarszczył czoło, prostując się na całą swą imponującą wysokość i doskonale widziałam, jak mocno zacisnął pięści.
Nie spodziewałaś się, że przyjdę cię zobaczyć? — spytał złośliwie. — Może czekałaś na kogoś innego, co? Może na Richarda? Przeszkodziłem wam w czymś?
Patrzyłam na niego wielkimi oczami, niczego nie rozumiejąc — co miał na myśli? Ja, czekająca na Richarda? Nagle najbardziej romantyczny i głupi wyczyn, jakiego doznałam w całym swoim życiu, przemienił się w zwykłą szopkę. Andreas był nieobliczalny niczym wiosenna burza — jego nastroje zmieniały się z każdą sekundą, od radości po gniew.
Uniosłam się honorem, a miałam do tego pełne prawo — mogłam wreszcie pozwolić sobie na bycie krnąbrną i humorzastą dziewczyną. Zanim zdążył poczynić mi więcej bzdurnych wymówek, cofnęłam się w głąb pokoju, zatrzaskując mu drzwi przed nosem.
Oddychałam szybko, jak po szaleńczym biegu, gdy gasiłam światło, usiłując opanować wzburzenie. Ja i Richard? Znów to samo! Najpierw Sabine, teraz Andreas! Czy ja nie mogłam mieć jednego dnia spokoju od dramatów miłosnych wyssanych z palca?
Laura! — wydarł się głosem przytłumionym przez szybę, a ja parsknęłam nerwowym śmiechem, stąpając ostrożnie w ciemności. — Co ty wyczyniasz... wpuść mnie natychmiast!
O nie, Romeo — myślałam sobie, wpatrując się w prostokąt wejścia. — Trafiłeś nie na tę Julię, co trzeba. Usiadłam na łóżku, by powstrzymać się od zbędnych ruchów, które mógł zauważyć przez lekko przezroczystą zasłonę. Doskonale widziałam zarys jego sylwetki, gdy prawdopodobnie przyciskał nos do szyby, bezskutecznie napierając na drzwi.
Nie wygłupiaj się, przecież wiesz, że nie chciałem cię urazić, tylko... — jego głos stał się na powrót spokojny, a każde słowo poprzedzał cichym stukaniem w szybę. —... jestem taki skołowany. Nie wiem co mam myśleć. Chciałbym... chciałbym ci tyle powiedzieć, ale... nie mam pojęcia czy powinienem. Ty i Richard...
Tego było zbyt wiele! Najpierw wspiął się do mnie po cholernym balkonie, udowadniając, że nie wyobraziłam sobie tego, co było między nami, a później chciał zniszczyć ten piękny moment wypominaniem mi romansu z Richardem, o którym nie było mowy!
Zerwałam się z miejsca, zamaszystym ruchem odsuwając na bok zasłonę — wzdrygnął się lekko, z nosem tuż przy szybie. Obrzuciłam go gniewnym spojrzeniem, mając nadzieję, że doskonale widział mnie w świetle latarni.
Wyglądał tak wspaniale w tej zimowej, nocnej scenerii — taki zmarznięty, niepewny i... odrobinę wkurzony. Nigdy nawet nie wymyśliłabym sobie piękniejszego scenariusza, w którym on dobijałby się do moich drzwi prosząc, bym go wpuściła.
Nie wiem co wstąpiło we mnie później — może dorosłam już na tyle, by być świadomą własnej kobiecości i władzy, jaką dawała ona nad mężczyznami, a może zupełnie się zapomniałam — gdy rozmyślnie pociągnęłam za suwak bluzy, pozwalając mu to zauważyć. Podniosłam wzrok, zagryzając wargę.
Patrzył, nie bardzo jeszcze rozumiejąc co chodziło mi po głowie. Nasze spojrzenia skrzyżowały się na chwilę, a kąciki moich ust podjechały w górę. Oddychał powoli i głęboko, wypuszczając obłoki pary w mroźne, nocne powietrze. Śledził uważnie każdy ruch.
Bluza Sabine zsunęła się po moich ramionach, które automatycznie pokryły się gęsią skórką, nie wiadomo czy pod wpływem temperatury, czy świadomości, że byłam obserwowana. Nie czekając długo kopniakiem posłałam ją w głąb pomieszczenia, zabierając się za bluzkę. Wolno i z rozmysłem opuściłam oba ramiączka w dół.
Jego mina była bezcenna i powinnam była uwiecznić ją jakoś dla potomności. Nie spodziewał się po mnie czegoś takiego, to wiedziałam na pewno. Mrugał, usiłując nie mrugać! Nie mogłam poradzić zupełnie nic na rozpierające mnie uczucia, począwszy od radości dziecka, które popełniło wyjątkowo udaną psotę, kończąc na podekscytowaniu młodej kobiety własną mocą.
Otwórz te pieprzone drzwi, albo przysięgam, że wybiję szybę... — powiedział spokojnie, nie odrywając wzroku od moich nagich ramion, co było bardziej satysfakcjonujące, niż gdyby krzyczał.
Nie, bo zaraz przyjdzie Richard, a to na niego czekają te skarby — odparowałam, czując wielką satysfakcję.
Nie trwało to jednak zbyt długo — uśmiech zbladł na mojej twarzy, gdy Andi odwrócił się na pięcie i już po chwili zrozumiałam, że zamierzał zejść. Zawahałam się pomiędzy chęcią ukarania go, a błagania, by jednak wrócił.
Zniknął w ciemnościach tak szybko, jak się pojawił. Miałam nadzieję, że wyląduje bezpiecznie na śniegu, choć tchórzliwie nie zrobiłam zupełnie nic, by odciągnąć go od tego głupiego pomysłu.
Czułam zdezorientowanie — nie chciałam, by się wkurzył. Ja się tylko bawiłam... to było śmieszne. Przecież doskonale wiedział, że nie byłabym zdolna do kłamstw i oszustwa... a może jednak nie? Chciałam go ukarać, tymczasem to on ukarał mnie. Który to już raz?
Nie tak to miało wyglądać i wstrząsnęła mną tęsknota, a wstyd sprawił, że rzuciłam się w poszukiwaniu bluzy, by okryć własne bezwstydne ciało. Ciemność spowodowała to, że potykałam się o własne stopy, walcząc z chęcią wybuchnięcia płaczem. Nie — mówiłam sobie. — Dorośnij wreszcie i przestań na wszystko reagować łzami, bo to śmieszne!
Palcami wymacałam kontakt na ścianie, jednak gdy tylko zdążyłam go nacisnąć, moją uwagę przyciągnęły donośne kroki na korytarzu. Prawie zachłysnęłam się powietrzem, przekręcając klucz w zamku. Jak mu się udało dostać na piętro tak szybko?
Otwieraj, dość tej dziecinady — odezwał się, a napięcie w jego głosie świadczyło o tym, że powoli kończyła mu się już cierpliwość. — Chcę tylko pogadać.
Zapewne o Richardzie? — spytałam ironicznie, nie mogąc się powstrzymać. Wolałam nie wyobrażać sobie jak bardzo był zdenerwowany, ale chciałam to usłyszeć, chciałam to wiedzieć.
Nie wystawiaj na próbę mojej cierpliwości, dziewczyno — podniósł głos, waląc w drzwi. — Wyszedłem na ten balkon specjalnie dla ciebie, wróciłem na dół i jestem w jednym kawałku. Teraz mnie wpuść.
Nie wiem czemu miał służyć ten argument, a choć zaimponował mi swoim zachowaniem, nie mogłam przecież oddać skóry tak łatwo. Intuicja podpowiadała mi, bym była niedostępna, więc taką usiłowałam grać.
Nie prosiłam cię o to, więc idź już spać.
Zapanowała cisza. Tłumiłam własny oddech, przyciskając policzek do chłodnego drewna drzwi. Nic. Zupełnie żadnego hałasu, jakby Andreas także nie oddychał, a może już sobie poszedł?
O nie, nie... Tym razem już naprawdę go do siebie zniechęciłam, byłam tego więcej, niż pewna. Zrezygnowana i niepewna, ponownie przekręciłam klucz w zamku, uchylając drzwi. Wyjrzałam na zewnątrz, a moim oczom ukazał się pusty i smętny korytarz.
Obróciłam głowę w lewo i zobaczyłam, że był tuż obok, na co zareagowałam odruchowo — nerwowym piskiem — i cofnęłam się w głąb pokoju. Śmiał się głośno, zapewne z mojej głupoty.
Wparował do środka, obejmując mnie w pasie. Zaczęłam tłuc go pięściami w ramiona, żeby mnie puścił, ale nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Kopniakiem zatrzasnął drzwi i popchnął mnie tak, że upadłam na plecy w miękką czeluść materaca. Zerwałam się, ale natychmiast się na mnie położył, unieruchamiając mi ręce nad głową. Szarpałam się z nerwowym śmiechem, gdy kolanem rozdzielił mi nogi, a jego usta ze zniecierpliwionym westchnieniem wpiły się w moje wargi.
Chciałam protestować przeciw takiemu bezczelnemu atakowi, ale faktem było, że coraz bardziej mi się on podobał. Andreas oddychał szybko, całując mnie zachłannie i ocierając się o mnie całym ciałem, co powoli zmieniało mnie w coś na kształt czajnika pełnego wrzątku.
Świadomość tego, że trzymał moje ręce w zaborczym uścisku, którego nie mogłam przerwać, a także natężenie jego ruchów sprawiły, że powoli traciłam świadomość. Miał nade mną władzę w postaci własnej siły.
Czekasz na Richarda, co? — spytał, muskając językiem moją szyję. — Pozwól, że odwrócę na chwilę twoją uwagę...
Wygięłam się, by być jeszcze bliżej. Coś się ze mną działo — chciałam czegoś, a nie potrafiłam tego nazwać. Nie wiem co to było... ale czekałam na to, wijąc się pod nim i czerwieniejąc na twarzy.
Prosiłam go w myślach, by nie przestawał. Mój oddech stał się bardzo płytki, rwał się momentami, tak jak i jego. Dyszeliśmy głośno, walcząc ze sobą.
Nie wiem... kto... to jest... Richard, do cholery — wysapałam.
To właśnie chciałem usłyszeć — szepnął, znacząc wilgotnym śladem skórę mojego ramienia. — Mówiłem ci przecież, że dokończymy później to, co zaczęliśmy...
Musiałam zacisnąć powieki, gdy poczułam jego język muskający obojczyk. Uwolnił jedną dłoń, by dotykać moich piersi i właśnie wtedy, gdy poczułam jego palce na wrażliwej skórze, nagle i zupełnie niespodziewanie zacisnęły się wszystkie mięśnie w moim ciele.
Westchnęłam głośno, całkowicie zaskoczona i odchyliłam głowę do tyłu, mimowolnie wciskając ją głębiej w materac, bo szalejące we mnie uczucia były zbyt silne. Zapomniałam o wszystkim, otwierając usta i opadając z sił. Dopiero gęsia skórka, którą poczułam na ramionach, wróciła mi świadomość, więc powoli otworzyłam oczy.
Patrzył na mnie, jakby widział mnie po raz pierwszy w życiu, wciąż trzymając moje nadgarstki w żelaznym uścisku. Oczy mu błyszczały i nie wiedziałam, czy czuł odrazę, czy coś równie okropnego.
Zawstydziłam się okropnie własnej reakcji, bo doprowadził mnie do takiego stanu jedynie w kilka chwil, i to w jaki sposób... Co musiał sobie pomyśleć? Frajerka! Zacofana kretynka... Powinnam była zapaść się pod ziemię.
Chciałam go natychmiast przeprosić i uciec, ale był zbyt ciężki, bym mogła się ruszyć. Nie spuszczał ze mnie zdziwionego wzroku, a po chwili, nie mrugając nawet, pogłaskał mnie po policzku z czułością i powiedział coś, czego nie słyszałam jeszcze nigdy w życiu.
Kocham cię, Laura.
Te słowa dotarły do mnie z opóźnieniem, siejąc potężne spustoszenie w mojej głowie. Zwykłe litery układające się w kwestię, która mogła sprawić, że życie nabierało sensu. Jak mogłam być taka głupia, by tego nie zauważyć? Jego serca bijącego równie szybko, co moje i jego ciała odpowiadającego na każdy mój ruch. Jeśli to nie była miłość, to co nią było? Powiedział, że mnie kocha...
Proszę cię, jeśli robisz sobie ze mnie żarty... — mój głos drżał, bo wzruszenie ściskało mi gardło. —... jeśli to kolejny zakład, albo... ja tego nie przeżyję.
Tego szalonego wieczora obnażyłam się przed nim całkowicie i widział mnie taką, jaką byłam naprawdę — słabą i niedoświadczoną sierotą, która nie miała o niczym zielonego pojęcia i próbowała kierować się zwodniczym głosem własnego ciała.
Nie płacz — poprosił, gdy mimo wszystko się popłakałam. — Nie płacz, gdy wreszcie ci to powiedziałem.
Znów zaczął mnie całować, tym razem spokojniej i pozwoliłam mu na to, wciąż rozpamiętując jego słowa. Czy czułam się inaczej wiedząc, że... mnie kochał? Jak to dziwnie brzmiało! Ktoś mnie chciał... naprawdę, a w dodatku to on... Ten, bez którego chyba nie umiałam żyć, odkąd po raz pierwszy spojrzałam w jego oczy barwy zimowego błękitu.
Chcesz mnie? — spytałam cicho, nie kryjąc się ze wstydem i niepewnością. — Tu i teraz?
Nie umknęło mojej uwagi to, że drgnął lekko, a jego źrenice rozszerzyły się, gdy spojrzał mi prosto w oczy, mówiąc schrypniętym głosem:
Tak bardzo, że to aż boli.
Byłam gotowa oddać mu wszystko, całą siebie, gdyby tylko chciał. Postawiłam wszystko na jedną kartę, bo ciągłe czekanie na lepszy moment i odpychanie go było bez sensu. Powiedział, że mnie kocha... Byliśmy tylko we dwoje, pośród szalejącej zimy, gdzieś w zapomnianej przez innych przestrzeni. Mogłam to zrobić... wreszcie być najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
Drzwi skrzypnęły nagle, więc nie zdążyliśmy zrobić kompletnie nic, gdy Sabine stanęła w progu, gapiąc się na nas szeroko otwartymi oczami.
Drogie dzieci — zawołała, całkowicie rujnując ten najpiękniejszy moment mojego życia i przyciskając dłoń do ust, by powstrzymać śmiech. — Powiedzcie mi, proszę... wiecie, że do takich czynności dobrze jest ściągnąć ubranie?

36 komentarzy:

  1. Dopiero kilka dni temu trafiłam na twojego bloga i muszę przyznać, że twój sposób pisania bardzo mi się podoba :3 Uwielbiam to opowiadanie, jest chyba najlepszym, które do tej pory czytałam.
    Co do rozdziału, to cudo. Andi wyznający miłoć Laurze był taki słodki *o* A Sabine swoim tekstem pobiła wszystko.
    Czekam z zapartym tchem na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Płaczę teraz ze śmiechu, mimo zachowania Andiego i całej tej sytuacji ten odcinek wygrała zdecydowanie Sabine! Rozłożyła mnie na łopatki, byłoby za idealnie gdyby im się wreszcie udało :D
    To się nam Andi wkurzył, ups...ale za to jakie skutki, dobrze,że się chłopaczyna nie połamała. Sam sobie zawinił, po co wyjeżdżał z Ryśkiem. Laura wow, po niej się takich ruchów bym nie spodziewała, ale ładnie trzeba wykorzystywać swoje atuty,parę ruchów a oni już owinięci wokół paluszka.Zachowanie Welliego godne podziwu "wyrzucają Cię drzwiami pchaj się oknem" choć w tym przypadku na odwrót tak praktycznie, nie moja wina,że mu się zachciało być romantykiem i na ten balkon pchać! :D Tak bardzo skruszony Andreas, on chciał tylko porozmawiać taaaa... wierzę w jego dobre intencję to Laura go tak pobudziła.Musiało to wyglądać przekomicznie jak ona się rozgląda a tu bach Andi we własnej osobie. Dalsza akcja to się można rozpłynąć po prostu, komentarz jest zbędny :P A to wyznanie takie piękne, wreszcie się odważył,reakcja Laury (tym razem) mnie kompletnie nie zdziwiła, po takich przeżyciach, tym bardziej z nim to wręcz oczywiste.Było tak pięknie, ona gotowa oddać wszystko, a Sabine wkracza, bez tego komentarza obyć się nie mogło. To jest właśnie cała Sabine :3
    Piszę ten komentarz jakieś 10 min z hakiem, się nawet skupić nie umiem przez ten natłok emocji i zmiany nastroi bohaterów, co Ty ze mną robisz :P
    Już się nie mogę doczekać co oni zrobią w tej sytuacji, jak zareagują,tajemnica zamknięta w Twej głowie na cztery spusty. Buuuuuu nie będzie happy endu, smuteczeq, niech będzie im dane wreszcie dokończyć, bo nasz Andi chyba z siebie wyjdzie. Trochę smutno,że pomału zbliżamy się do końca, jednak tak jak mówisz wszystko musi mieć koniec.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo jaki długi komentarz! :) Dziękuję ślicznie :*

      Usuń
  3. No hej. Rozdział czytałam z zapartym tchem w autobusie, ale już wróciłam do domku i mogę na spokojnie skomentować.
    Jejku. Nie mogę z tej całej Laury. No wybacz, ale najpierw się cieszy, że Andi ryzykuje swoim zdrowiem, by wdrapać się na balkon, no dobra, romantyczne to jest, nie przeczę, ale później nie chce go wpuścić, bo wspomniał o Rysiu. Swoją drogą jeśli on jest zazdrosny, to ona powinna się z tego cieszyć, a nie fochy strzelać. No ale dobra, idźmy dalej.
    Jeju, ona stała przed tymi drzwiami balkonowymi i go tak kusiła.. Ja mu się nie dziwię, że się chłopak wkurzył i wszedł jednak drugimi drzwiami.. No mogła nie mówić, że czeka na Ryśka, ale co tam. I Boże, te ich pocałunki. Jestem prawie pewna, że czytałam sobie ten rozdział z wypiekami na twarzy, dobrze, że ciemno było i nikt nie zauważył..
    Jejku, on jej wyznał miłość, będę się jarać.. I ona chciała mu się oddać cała, więcej seksu, ma być seks.. Ale nie, nagle zjawia się Sabine..
    Swoją drogą, myślałam, że jej dłużej zejdzie z Wankim... Szybcy są, nie ma co. I kurcze, co ty tam takiego wymyśliłaś, że koniec tego słodziutkiego Andiego, po uszy zakochanego w Laurze?
    Ja nie chcę by to opowiadanie się kończyło :( I to jeszcze jakieś smutne zakończenie dla nas szykujesz.
    No nic i tak cię uwielbiam i z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam cieplutko :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo cudny rozdział :*Nie bardzo rozumiem czemu Laura okłamała go z tym Richim, ale to chyba w sumie bardziej zmotywowało Welliego. Proszę, nie kończ z tymi miłostkami haha no ejj :( Andreas taki ostry i drapieżny haha ja poproszę więcej właśnie takiego. Ale czemu Sabine wszystko zniszczyła no dlaczeeego?! :/ W dodatku ty chcesz jeszcze resztę zniszczyć. :/ Liczę na to że będą razem do końca i mimo wszystko. Pozdrawiam cieplutko i czekam z niecierpliwością na następny rozdział. I tak jak moja poprzedniczka; więcej seksu! ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. O Boże! Kobieto to jest cudowne i takie zajebiste ,takie przepełnione pożądaniem *.* Świetne! Andreas jest czasami taki romantyczny i czuły. Jak czytam takie momenty to aż chcę mieć chłopaka od razu ;) Laura zaszalała. Zapowiadało się tak ciekawie a Sabine wszystko zepsuła. Po raz pierwszy jestem na nią zła :P Mimo to mam nadzieję ,że nowy 18 będzie jeszcze lepsza bo to w końcu osiemnastka nie?! :D Słodkie było to kuszenie Andiego przez szybę i to droczenie :D Mrr. Chciałabym być na miejscu Laury i zobaczyć wtedy jego minę i sama się z nim tak podroczyć. Wiem powinnam się wstydzić :D Haha! Pozdrawiam i weny :* W wolnej chwili mam nadzieję,że nadrobisz zaległości u mnie ;) Jutro już dycha stuknie :D
    http://love-never-eding.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowity rozdział! Te ich igraszki mrr. Sabine rozwalila system. Szkoda ze nie bedzie happy endu, ale w sumie w życiu żadko zdążają sie takie zakończenia i moze to dobrze ze bedzie to realne ;) życzę weny tu i na blogu o Gregorze. Pozdrawiam ciepło z Warszawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam z Przemyśla :*

      Usuń
  7. Nie muszę chyba dodać, że wszystko wygrała Sabine. A Ty jesteś okropna. Nawet chwilę się nie pozwolisz pocieszyć i pośmiać, tylko już na wstępie zaznaczasz, że będzie smutno. Bu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Układałam sobie ten komentarz w głowie, a i tak nie wiem, co mam napisać :D I w ogóle, co to ma znaczyć, że koniec ich miziania i pocałunków, co? No ja się nie zgadzam :D I masz nad nami przewagę, bo wiesz jak to się skończy, a my nie i żyjemy nadzieją, że jednak skończy się szczęśliwie ^^ Ach no...Laura to okrutna kobieta jest :D tak się pastwić nad Andim na początku...Już myślałam, że na serio wybije tą szybę, byleby szybciej być z nią...A ona perfidnie tak z nim grała, że czekała na Richarda...Andi się wkurzył i sobie polazł. I na serio byłam przerażona, że już nici z tego i jego wspinaczki...A Laura i moment kuszenia przez szybę był niesamowity ^^ Dobrze, że tam nie padł z wrażenia...No i kolejny raz myślałam, że nici z tego jak przyszedł pod drzwi. Ale jaki zdeterminowany chłopak. Tam go nie wpuszczą, to wejdzie drzwiami :D mina Laury musiała być bezcenna jak go zobaczyła i jak wparował z nią do pokoju...I tak doszłam do tego momentu i siostra mi weszła i musiałam przerwać, bo bym się nie skupiła, ale w końcu było mi dane dokończyć. I achhh, jestem zachwycona nimi, ich igraszkami, pocałunkami i tą całą scenerią, w której była i brutalność i delikatność zarazem. Rozpłynęłam się nad tym jak Andi wyznał Laurze, że ją kocha...I jej reakcja. Taka prawdziwa. Odkryła się przed nim. Swoją duszę, swoje wątpliwości. I to było piękne. Była gotowa mu się oddać, bo oboje tego pragnęli i pragną nadal no...A tu bum. Sabine. Już lepszego momentu sobie nie mogła wybrać, co? I mam focha na nią, a co :D
    I ten no...Jak napisałaś, że nie do końca to koniec z mizianiem to może jednak skończą to, co zaczęli, bo chyba będzie im trudno utrzymać wzajemne pożądanie ;) I nie chcę myśleć o żadnym końcu ich miłości, katastrofie jakieś...nie, nie, nie :D
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za ten obszerny komentarz, takie lubię najbardziej. Pozdrawiam! :*

      Usuń
  9. świetny rozdział :)
    Andreas robi się coraz fajniejszy XDD
    a Laura głupia tym pytaniem o zakład zniszczyła taką romantyczną chwilę no -.-

    OdpowiedzUsuń
  10. Andi wdrapujący się na balkon? Podoba mi się. :D
    Szkoda tylko, że Sabine weszła. I ten jej tekst... XD
    Ja chcę Happy End!

    OdpowiedzUsuń
  11. Oni to dopiero mają pecha. Co chwile ktoś im musi przeszkodzić xD Ale na szczęście Andreas cały i zdrowy, nie licząc kurtki, wszedł na ten balkon. Tylko że musiał potem z powrotem zejść ... ale to już jego wina, bo jak zwykle palnął zamiast pomyśleć. I tak szacunek dla niego pełen, że nie rozbił tej szyby. Brawo! Cóż, wyznał Laurze miłość ale co z tego jak nas straszysz jakąś katastrofą :( A tak fajnie się czyta o nich ... po tych wszystkich perypetiach i w ogóle. Można się oderwać od szarego życia. Dlatego z obawą, ale i z większą ciekawością oczekuje nowych rozdziałów ... które niestety przybliżają nas do końca. Tak w ogóle to Sabine powinna dostać klapsa ... co tak krótko była u tego Wanka?! xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Hehe moment końcowy najlepszy .Dziaa że dodalas ten jakze romantyczny i wzbudzajacy emocje rozdzialik.=-OB-)<3^^`°`«»«»:>>

    OdpowiedzUsuń
  13. Mówisz, że nie będzie już tak słodko? ;) W sumie to jeszcze bardziej mnie to intryguję i z jeszcze większą niecierpliwością będę czekać na kolejny rozdział :) A co do rozdziału ;) Tak się trochę zastanawiam nad poczynaniami Laury.. Wszyscy ją ostrzegali przed Andim a Ona tak po prostu by się mu oddała gdyby nie Sabine. Przecież to, że On powiedział, że kocha nie oznacza, że mówił to z głębi serca.. Strasznie naiwne z jej strony.. A może się mylę?
    Oczywiście rozdział bardzo mi się podoba! ;D Kocham, kocham, kocham Twój styl pisania ;)
    Kiedy możemy spodziewać się kolejnego rozdziału? ;D
    Pozdrawiam i życzę weny! ;*
    Kondziorek ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Eh , czyli wnioskując po tym , co napisałaś , czuję , że ta historia nie skończy się szczęśliwie . Chociaż , obym się myliła .
    Laura chyba wyczerpała limit cierpliwości u Andreasa , ale chyba pozostały jakieś resztki skoro zdecydował się do niej przyjść .
    Sabine , jak mogłaś zniszczyć taki moment ? :D Nie wybaczę jej tego ^^
    " O nie, Romeo. Trafiłeś nie na tę Julię, co trzeba " - rozwalił mnie ten cytat . :D
    Już mnie zżera ciekawość , co będzie się działo w następnym odcinku , a czuję , że będzie i to nie mało ^^
    Czekam na następny <3
    Buziaki ; *

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny, cudowny i jeszcze raz cudowny.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak zwykle świetny rozdział :) Sabine >>>>> HAHAHAHAHA mistrzyni. Jestem ciekawa czy będzie coś na linii Laura - Rysiek :D Zapraszam do mnie na http://zimowa-aura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ta scena z Laurą i Andreasem... Musiałam ją sobie przeczytać kilka razy :D

    Jestem ciekawa co tam wymyśliłaś dla nich :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział, kiedy można się spodziewać następnego?

    OdpowiedzUsuń
  19. Ciężko zebrać mi myśli i zawrzeć w tym jednym komentarzu wszystko to, co chciałabym po przeczytaniu tych siedemnastu rozdziałów.
    Po pierwsze: czytam Twoje opowiadania od zawsze, jednak ani razu się nie ujawniłam. Ale kiedyś musi być ten pierwszy raz! A więc... Here I am. :D I w tym oto miejscu muszę powiedzieć, że strasznie żałuję iż "Krótka historia pewnych wakacji" jest zawieszona. Ubolewam, bardzo.
    Po drugie: miałam się uczyć do matury, a zamiast tego spędziłam 2 dni na czytaniu Twoich opowiadań - "Zimowych odcieni" i "Nie opuszczaj mnie". Mam zaległości w biologii, ale warto było!
    Po trzecie: piszesz pięknie. Zachwycam się bardzo i bardzo zazdroszczę! W niesamowity sposób kreujesz bohaterów, oddajesz ich uczucia. Dosłownie brakuje mi słów! Czapki z głów, Moja Droga.
    Po czwarte: będę wpadać i czytać, i komentować!
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Cassie :)
      Fajnie, że się pokazałaś i miło mi, że czytasz te moje historie :) Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  20. trzy słowa: najlepszy rozdział ever!

    OdpowiedzUsuń