*****
-
Andreas! - krzyknęła piskliwie jakaś dziewczyna z tłumu, ale
udawałem, że jej nie słyszę. Miałem już serdecznie dosyć
rozdawania autografów, wdzięczenia się do kamer i udzielania
wywiadów. Robiłem to wszystko mechanicznie, nie skupiając się i
nie starając. Byłem tak bardzo zmęczony... zarówno fizycznie, jak
i psychicznie, a ci ludzie nie zdawali sobie z tego sprawy.
-
Chcę mieć z tobą dzieci! - wydarła się, więc natychmiast
wytrzeszczyłem oczy i przyśpieszyłem kroku. Co do licha? Kiedy to
wszystko się zmieniło? Kiedy przestałem być tym małym chłopcem,
na widok którego cmokały starsze panie, szczypiąc mnie w policzki?
Kiedy zmieniłem się w obiekt takich propozycji? Dlaczego? Chciałem
ciszy i spokoju, by móc trenować i skakać jak najlepiej potrafię,
ale to było niemożliwe. Wszędzie kibice i dziennikarze, każdy
ruch dokładnie śledzony i dokumentowany. Zero prywatności. Połowa
tych dziewczyn nie kojarzyła mnie ze względu na osiągnięcia,
tylko dlatego, że podobał im się mój wygląd. To żałosne!
-
Andreas! - znów usłyszałem za plecami czyjś głos, tym razem
znajomy, ale mogło mi się tylko zdawać. Szedłem więc dalej,
złożone narty podskakiwały mi na ramieniu, a głowa wciąż
pulsowała tępym bólem. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w
łóżku - nie ważne gdzie i jak, byle w pozycji leżącej - i
zasnąć.
-
Nie udawaj, że mnie nie słyszysz!
Musiałem
raptownie się zatrzymać, bo dogoniła mnie Sabine, szarpiąc za
rękaw kurtki. Miała śnieg we włosach i rumieńce na policzkach,
więc najwyraźniej wcześniej za mną biegła. Uniosłem brwi.
-
Daruj. Myślałem, że wołasz swojego Andreasa - rzuciłem,
opierając narty o ziemię, a ona uśmiechnęła się ironicznie.
-
A ty czyj jesteś? - spytała zaczepnie. - Nie wiedziałam, że są
jakieś rezerwacje.
Poczułem
się speszony - musiała mieć mnie za skończonego drania...
Przecież jej koleżanka na pewno się jej zwierzała, czy coś
takiego. Musiała wiedzieć, że całkowicie zawaliłem sprawę.
-
Gdzie Laura? - spytałem, nie panując nad ciekawością.
Sabine
uniosła brwi, a później zmarszczyła czoło, przyglądając mi się
podejrzliwie. Jej oczy zwęziły się do wielkości małych szparek.
-
A dlaczego pytasz? Dziwię się, że znasz jej imię - oświadczyła,
lekko ironizując. - Jak to zazwyczaj na nią mówicie? Aha, szara
myszka i... poczekaj, niech no sobie przypomnę, chyba jeszcze obiło
mi się o uszy kilka innych, słodkich określeń.
Po
jej minie mogłem stwierdzić, że wcale nie miała dobrego nastroju.
Mimo tego, że była ode mnie niższa, nagle poczułem się mały i
smarkaty, pod samą tylko siłą jej wrogiego spojrzenia. Nie miałem
pojęcia co się wydarzyło, ale prawdopodobnie musiała podsłuchać
jedną z naszych rozmów, lub - co bardziej prawdopodobne - głupot
nagadał jej Wank.
-
To tylko takie żarty - broniłem się, asekuracyjnie zakładając
ręce na piersi, by pokazać jej, że wcale się nie bałem jej
zarzutów. - Nie mam zupełnie nic do Laury, naprawdę.
Uniosła
brwi i rzuciła mi spojrzenie pełne niedowierzania.
-
Mogłabym sobie rękę uciąć, że jest inaczej, ale skoro tak
twierdzisz... no cóż, błądź dalej.
Zbaraniałem
- o czym my w ogóle rozmawialiśmy? Nie miałem zielonego pojęcia o
co jej chodziło. To musiał być Wank i jego zwariowane pomysły, by
mnie wkopać w jakieś bagno. Niech no tylko dostanę go w swoje
ręce, to pożałuje, dziad jeden.
-
Nie wiem o co ci biega... - żachnąłem się, wzruszając ramionami.
Wyraz jej twarzy wcale nie uległ poprawie, skrzywiła się bardziej
i uniosła w górę palec wskazujący.
-
Zapamiętaj, chłopcze - zwróciła się do mnie tonem starszej,
doświadczonej życiowo pani. - Wszyscy mają uczucia, niezależnie
od tego czy ich buzia jest tak ładna jak twoja. Każdy ma prawo do
miłości, a ty z kolei nie masz żadnego, by ją wyśmiewać! Nie
powinieneś się tak zachowywać, bo wiem, że w głębi duszy jesteś
inny i dobry. Nie udawaj kogoś gorszego pod wpływem swoich durnych
kolegów. Gdyby chodziło o któregoś z nich - wierz mi - nie
pytaliby cię o zdanie w sprawie wyboru sympatii.
Gdy
ucichła, poczułem wstyd. Wielki wstyd. Pomimo tej całej otoczki
rozbieganej, beztroskiej dziewczyny, Sabine była bardzo mądrą
osobą. To ja byłem niedojrzały i głupi. Miała całkowitą rację
- nie powinienem pozwalać kolegom na te żarty w stosunku do Laury.
Mogłem coś zrobić, ale ja wolałem milczeć, by nie narażać się
na wyśmianie. Nie zrobiłem zupełnie nic.
-
Ja... ja... - chciałem coś powiedzieć, przekonać ją, że
zgadzałem się z jej zdaniem, ale zwyczajnie brakło mi języka w
gębie, a w mojej głowie zapanował kompletny mętlik. Wbiłem wzrok
we własne buty tonące w świeżym śniegu.
Położyła
mi dłoń na ramieniu, lekko ściskając.
-
Dopuść do głosu własny mózg, a nie ten typowo męski, czyli
zbiorowy, wtedy wszystko będzie dobrze - poradziła mi i odeszła.
-
Dobrze - zawołałem nagle, patrząc na jej oddalającą się
sylwetkę. Uniosła rękę na znak, ze mnie słyszała, ale nie
odwróciła się. Zostawiła mnie, bym spokojnie przetrawił jej
słowa. Wank miał cholerne szczęście podrywając tak rozumną
kobietę!
Stałem
tak jeszcze parę chwil i powoli to do mnie docierało - byłem taki
głupi! Powinno się mnie trzymać w piwnicy i nie wypuszczać do
ludzi, bo sprawiałem same kłopoty.
***
Musieliśmy zaczekać aż Schuster zaśnie, by w ogóle myśleć o jakimkolwiek wyjściu z hotelu. Wciąż był na mnie zły, choć całkiem nieźle się maskował. Nasz mały konflikt wpływał na atmosferę w całej drużynie - nawet nie próbowaliśmy prosić o wychodne, woleliśmy wymknąć się po cichu.
Ja
potrzebowałem jedynie kilkunastu minut na szybki prysznic, za to
Wank wciąż jeszcze się stroił, gdy gotowy wróciłem do pokoju.
Nie zdążyłem nawet wyśmiać tej pięciokrotnej zmiany koszulki,
gdy zaraz za mną do środka wpakowali się Severin i Richard. Widać
było, że się umyli i uczesali, a to już był duży plus.
Rozsiedli się wygodnie na moim łóżku, obserwując dramatyczną
walkę Wanka z kolejną koszulką. Nie trwało to zbyt długo, a
drzwi znów uchylono i wtedy wszystkim nam opadły kopary.
-
Jak ty się ubrałaś?!
Głos
Wanka przeszedł w pisk, gdy tylko zobaczył sukienkę Sabine. To
znaczy - kompletny brak sukienki. Dumnym, tanecznym krokiem
przeparadowała na środek pomieszczenia i mogliśmy widzieć
dokładnie... wszystko.
-
O co ci chodzi? - prychnęła, obciągając skromny kawałek
materiału opinający jej krągłe biodra. Musiałem przyznać, że
sam zawiesiłem na niej wzrok o kilka sekund zbyt długo, ale byłem
lepszy od Severina, któremu prawie wyszły na wierzch gałki oczne.
Richard wpadał w hiperwentylację, nieprzerwanie mrugając, jakby
coś ostrego utkwiło mu pod powieką.
-
To... to... - jąkał się Wank, a jego rozbiegany wzrok przeskakiwał
z Sabine na mnie. - Ubrałaś się tak, że każdy facet na tamtej
imprezie pomyśli, że włożył za ciasne gacie!
Perlisty
śmiech poniósł się po pokoju, a ja pokiwałem głową, gdy Sabine
podeszła do Wanka i wspinając się na palcach, zaczęła mówić
powoli i wyraźnie:
-
Nie krępuj się, słoneczko - jej oddech poruszał rozczochranymi
kosmykami włosów opadającymi mu na kark. - Poczekamy, aż zmienisz
swoje gacie na większe.
Pozostali
próbowali powstrzymać śmiech, ja także, ale gdy moje spojrzenie
skrzyżowało się ze łzawym wzrokiem Richarda, nie wytrzymaliśmy.
Rżałem jak głupi, gdy Wanki wybiegł z pokoju, trzaskając
drzwiami.
-
Jesteś potworem - sapnąłem, ocierając załzawione oczy.
-
Muszę go sobie wychować - stwierdziła wyniośle, kiwając mi
głową, bym nie zapomniał co jej obiecałem. - Przyszłam się
pożegnać i życzyć wam miłego wieczoru, chłopcy. Nasz - miała
na myśli siebie i Laurę - z całą pewnością taki będzie, już
ja się o to postaram.
Wyszła,
kręcąc biodrami, a jedynym odgłosem słyszalnym w pokoju było
powietrze powoli uchodzące z Richarda, który wyglądał jakby miał
wewnątrz ciała mały pożar.
Natychmiast
zapomniałem o zgrabnej figurze naszej fotografki, bo co innego
zaprzątało moje myśli - chęć znalezienia się na tej samej
imprezie, co one, i to nie ze względu na Sabine. Byłem ciekaw
wyglądu Laury. Odrzuciłem tą opcję, potrząsając głową.
Zabrałem
kurtkę i pognałem za Wankiem, który zapewne wyładowywał skutki
swojego zawodu miłosnego na jakimś elemencie hotelowego
wyposażenia.
***
Do
klubu musiałem jechać tylko z Wankim, bo niestety - nie miałem
innego wyjścia. Severin i Richard uparli się, by jechać tam, gdzie
poszły dziewczyny.
Ja
nie chciałem, on też. Wciąż jeszcze dąsał się na Sabine za ten
odważny strój, a dodatkowo wcześniej obiecał jej, że będzie
mogła poświęcić uwagę swojej Laurze, bo strasznie ją
zaniedbała. Chciała pomóc jej w poszukiwaniu chłopaka...
Z
jakiegoś dziwnego powodu jeszcze bardziej popsuł mi się humor. Nie
dość, że moja biedna głowa pulsowała tępym bólem, to jeszcze
wciąż nie mogłem pozbyć się pewnego uczucia - tęskniłem za
czymś. To był taki specyficzny rodzaj poczucia straty. Nie znałem
jego powodu.
Szukała
dla Laury chłopaka? A po co? Przecież Norwedzy są tacy zakręceni
- poznałem Toma Hilde, więc swoje wiem! Po jaką cholerę szukać
sobie faceta w kraju, z którego wyleci się w ciągu kolejnej doby?
Prawda
dotarła do mnie zbyt gwałtownie - chciała dla niej przygody.
Jednorazowego wyskoku. Czegoś szalonego i niezobowiązującego.
Przecież
to do Laury niepodobne. Była taka spokojna, cicha... Może chciała
się zmienić? Tylko po co? Właśnie to wyróżniało ją z tłumu
tysiąca identycznych dziewczyn w jej wieku. Musiałem przestać tyle
o niej myśleć, bo to było niezdrowe. Szkoda tylko, że nie mogłem.
-
Idę się napić - stwierdziłem, zostawiając Wanka samego,
wpatrzonego w wyświetlacz telefonu, jakby kryły się tam odpowiedzi
na wszystkie pytania dotyczące ludzkości i sensu życia.
Wróciłem
do stolika z trzema kolejkami drinków, które ledwo doniosłem do
celu na chybotliwej tacce. Wszystkie były dla mnie, rzecz jasna. Mój
towarzysz nie kontaktował z otoczeniem, wciąż wyczekując na
chociażby krótką wiadomość od swojej panienki, albo od Richarda,
który obiecał śledzić ją z ukrycia.
-
Za miłość! - prychnąłem, uśmiechając się głupio, ale on nie
zwrócił na mnie uwagi. Uniosłem szklankę i opróżniłem ją
dwoma łykami. Palące gorąco rozlało się po moim gardle i było
to najprzyjemniejsze uczucie, jakie poczułem od dawna. Nie spocząłem
dotąd, aż wszystkie szklanki ukazały dno. Wspaniale.
Zaszumiało
mi w głowie, i to całkiem porządnie. Byłem szczęśliwy przez
jakieś pół godziny - cieszyłem się jak głupi, od czasu do czasu
kiwając się w rytm muzyki, aż przyszła faza otrzeźwienia.
Wróciły dręczące mnie myśli i ta głupia tęsknota...
Pomyślałem
sobie, że oto przyszedł czas, by wreszcie dać upust tym wszystkim
emocjom, które zgromadziły się w moim ciele przez kilka ostatnich
dni. Spora dawka alkoholu dodała mi odwagi. Pieprzyć to -
pomyślałem.
Omiotłem
wzrokiem roztańczony na parkiecie tłum i zacząłem poszukiwania
odpowiedniego obiektu. Musiała być ładna i szczupła, tylko tyle.
Nie potrzebowałem nic więcej, by pogrążyć się w zapomnieniu -
wódka, panienka i ciemny zaułek w zupełności wystarczyły mi w
tamtym momencie. Jestem młodym facetem - tłumaczyłem sobie - i
wszystko mi wolno.
Trafiła
się taka - była nawet młodsza ode mnie. Mocny makijaż i obcisła
sukienka, która wyraźnie podkreślała wszelkie braki kobiecości,
a także nie zostawiała żadnego pola dla wyobraźni. Nadawała się,
przynajmniej Wank i Richie nie mieli powodu, by mnie wyśmiać,
gdybym się z nią pokazał. Chuda, nieletnia... w sam raz.
-
Szukasz może towarzystwa? - spytałem niskim głosem, muskając jej
ucho wargami i obejmując od tyłu.
Drgnęła
lekko pod wpływem tego niespodziewanego ataku, ale się nie spięła.
Dotknęła moich nadgarstków zimnymi dłońmi i rozluźniła uścisk,
obracając się do mnie twarzą. Była mojego wzrostu, więc
spojrzeliśmy sobie w oczy i... nie poczułem nic. Zielone tęczówki,
długie rzęsy. Jej źrenice znacznie się powiększyły, co
przyjąłem z zadowoleniem - ofiara połknęła przynętę.
-
Teraz już nie - odparła, kładąc mi ręce na ramionach. Przesunęła
dłońmi w górę, muskając szczękę i kark. Uśmiechnęła się
zmysłowo, patrząc mi prosto w oczy. - Myślę, że mam już
odpowiednie towarzystwo na całą noc.
Tańczyliśmy
przez dłuższą chwilę. Pozwalała mi na wszystko to, co tylko
odważyłem się zrobić. Dotykałem jej zachłannie, wbijając palce
w ciało i zaciskając je mocno. Nie protestowała. Reagowała
sporadycznie i niezbyt emocjonalnie, jakby... jakby to był dla niej
chleb powszedni.
Chciałem
coś poczuć, sam nie wiem co. Może jakieś niezdrowe podniecenie
spowodowane tym, że poderwałem panienkę jedynie trzema słowami i
zaborczym uściskiem? Zadowolenie, bo była uległa i mogłem z nią
zrobić co tylko chciałem? Tak naprawdę oszukiwałem sam siebie -
ja po prostu uciszałem tą część własnego mózgu, która
skupiała się na jednej i jedynej osobie - na imię jej było Laura,
niestety.
To
było to - to właśnie ją chciałem trzymać w ramionach i dotykać,
choć może z większym szacunkiem. Jej ciało czułbym pod dłońmi,
gdybym ją objął, tak jak to sobie wiele razy wyobrażałem.
Wstydziłem się tych myśli, jak cholera się wstydziłem, ale nie
mogłem poradzić zupełnie nic na fakt, że śniła mi się po
nocach i nie dawała spokoju.
Zagłuszałem
to... nazywając ją po prostu szarą myszą, nieatrakcyjną
dziewczyną, a tak naprawdę powoli usychałem z pragnienia, by ją
mieć.
O
ironio! Co mi mówił Schuster? Wtedy się wyparłem, a on doskonale
wiedział! Zawsze potrafił wyciągnąć ze mnie największe
tajemnice.
Poczułem
rozdrażnienie, gdy zielonooka przypomniała mi o swojej obecności,
sugestywnie ocierając się o mnie biodrami. To już nie było
zabawne, skończyło się polowanie, więc i ofiara przestała mnie
interesować. Wiedziałem po co było to wszystko - chciałem
przecież zapomnienia, i to jak najszybciej!
Zareagowała
tak jak się spodziewałem, gdy jednym szybkim ruchem wpiłem się w
jej usta. Zacisnąłem powieki i pocałowałem ją rozpaczliwie,
zgniatając jej wątłą talię w mocnym uścisku. Wplotła palce w
moje włosy i ciągnęła nieznacznie, co jeszcze bardziej mnie
zezłościło.
Musiałem
wyładować tą agresję na kimś... na czymś, zanim moja głowa
eksplodowałby od nadmiaru uczuć. Czego mogłem się spodziewać?
Fajerwerków? Gromów z jasnego nieba? Prawie wsadziłem jej język
do gardła, a nie poczułem zupełnie nic oprócz... obrzydzenia. Nie
do niej - nie była niczemu winna. Brzydziłem się sobą.
-
Nie mogę - westchnąłem, odpychając ją gwałtownie, aż się
zachwiała.
Jej
zdziwiona mina prawie natychmiast zmieniła się na prawdziwie
wkurzoną - po wyrazie mojej twarzy musiała zrozumieć, że z małej
przygody nici. Przeczesałem włosy palcami, tak jak to miałem w
zwyczaju, gdy coś mnie denerwowało.
-
Skoro nie możesz już w takim wieku, to chyba powinieneś się
leczyć, koleś! - krzyknęła wzburzona, mijając mnie pośpiesznie
i znikając w tłumie.
Kilka
osób spojrzało na mnie z politowaniem, dziewczyny tańczące obok
zachichotały, a ja miałem ochotę bić głową w ścianę, dopóki
nie zostałaby z niej tylko miazga.
***
Wróciłem
do stolika, a Wank właśnie zrywał się z fotela jak oparzony.
Chwycił kurtkę i zaczął ją na siebie wciągać, nie trafiając w
rękawy. Klął głośno, więc chwilowo tylko mu się przyglądałem.
-
Stary - rzuciłem - ogarnij się. Nie uczyli cię w przedszkolu jak
się ubierać?
Zauważył
mnie i znieruchomiał z jedną ręką cudem wciśniętą w odpowiedni
otwór, szkoda tylko, że wciągnął kurtkę na złą stronę. Wzrok
miał rozbiegany, a mógłbym przysiąc, że jako kierowca nawet nie
spojrzał na alkohol.
-
Richard przysłał mi wiadomość - poinformował z wyrzutem w
głosie.
-
To właśnie z tego powodu znęcasz się nad tym biednym ciuchem? -
spytałem, siadając na swoim miejscu. Czasami zachowywał się jak
idiota i było to całkiem śmieszne, ale tym razem wcale nie
polepszył mi humoru swoją głupotą.
-
Nie - odparł zdenerwowany, rzucając odzienie z powrotem na fotel. -
To przez nią! Doprowadza mnie do szału ta baba!
Ostatnie
słowo zaakcentował tak, że natychmiast wiedziałem o kogo chodziło
- Sabine, oczywiście. Wank oszalał na jej punkcie i nie było już
takiej chwili, byśmy nie musieli wysłuchiwać jego osobistych
wywodów na temat ich życia intymnego. Nie żebym przyjmował te
zwierzenia z czystą przyjemnością...
-
Co tym razem? Richard dowiedział się, że jednak nie założyła
majtek pod tą sukienkę? - prychnąłem znudzony, a jego oczy prawie
wyszły na wierzch.
-
Jak to: nie założyła majtek?! JAK TO?
Miałem
ochotę pacnąć się w łeb, albo lepiej - walnąć jego, obojętnie
w co. Ulżyłoby mi za te wszystkie czasy, które poświęciłem na
użeranie się z nim.
-
Żart, baranie! Żartowałem.
Uspokoił
się trochę i powoli wciągnął na siebie kurtkę, chwytając
leżące na stoliku kluczyki. Wyciągnął telefon z kieszeni i
podsunął mi go pod sam nos. Wzdrygnąłem się, myśląc, że
chciał mi zrobić zdjęcie - czego szczerze nienawidziłem, bo
zawsze głupio na nich wychodzę - i odepchnąłem jego rękę.
-
Patrz, blondi - warknął, przewracając oczami. - Patrz i płacz!
Chwilę
mierzyliśmy się wzrokiem - on patrzył nagląco, a ja z
powątpiewaniem. Spojrzałem wreszcie na wyświetlacz, treść
wiadomości była chaotyczna i raził w niej kompletny brak
przecinków. No tak, Richard. Pisał o Sabine, która podobno dawała
czadu w klubie, do którego pojechał z Severinem. Ostatnie zdanie na
dłużej skupiło moją uwagę.
-
Co miał na myśli pisząc, że właśnie ma zamiar zabrać się za
Laurę, bo w swojej nowej sukience wygląda jak gorąca kocica? -
spytałem zdumiony, podnosząc wzrok.
Palant
stojący nade mną wyszczerzył się szeroko, wzruszając ramionami.
-
A co mamy zazwyczaj na myśli, gdy rozważamy zabranie się za jakąś
dziewczynę?
-
Nie ma mowy! - oburzyłem się, zrywając z miejsca.
Przekrzywił
głowę i chwilę patrzył, jakby widział mnie po raz pierwszy w
życiu.
-
Wiedziałem! - wydarł się nagle, waląc swoją wielką pięścią w
blat. - Cholernie dobrze wiedziałem.
-
Niby co? - wymamrotałem, wciąż ściskając w dłoni telefon.
Pożałuje, menda jedna. Nie dożyje śniadania. Zatłukę własnymi
rękami, jeśli tylko tknie ją palcem!
-
Myszka ci się podoba!
-
Wcale nie... - chciałem znów skłamać, ale widząc, że mnie
przejrzał, skapitulowałem. - To aż tak widać?
Potrząsnął
głową na znak zaprzeczenia.
-
Chłopie, dopiero teraz w to uwierzyłem. Masz mordę jak ze skały,
ciężko cokolwiek z niej wyczytać - oznajmił, a ja puściłem mimo
uszu określenie mojej twarzy jako tępej. Wziąłem głęboki
oddech, by stawić czoła nadchodzącym wydarzeniom.
-
Zaczynaj - zwróciłem się do niego, prostując się na całą swoja
wysokość, byśmy byli jak równy z równym.
-
Co niby? - zdziwił się.
-
Śmiej się! No dalej, rżyj tak jak tylko potrafisz. Nabijaj się z
mojego nieszczęścia - paplałem, jak potłuczony.
Uniósł
brwi. Miał minę człowieka, który przebywa w pomieszczeniu z kimś
niezrównoważonym umysłowo - z jednej strony uśmiecha się, a z
drugiej już planuje ucieczkę.
-
Dlaczego mam się z ciebie śmiać? - spytał, nachylając się
bliżej. Palcem trącił mnie w czoło. - Wlazła ci, skubana, do
głowy, więc zrób jej to samo. Jedźmy tam teraz i niczym cholerni
jaskiniowcy - za włosy babę i do jaskini!
Nie
mogłem powstrzymać się, by go nie walnąć, ale posłuchałem tej
rady - pięć minut później siedzieliśmy już w samochodzie,
pędząc w stronę centrum, a ja wreszcie poczułem coś na kształt
nerwowego podniecenia. Musiałem ją złapać, zanim zrobiłby to
Richard. Musiałem jej wszystko powiedzieć. Musiałem z nią być,
czy tego chciała, czy nie.
***
Muzyka
była tak ogłuszająca, że chwilowo straciłem poczucie czasu i
przestrzeni. Nie pomogły mi bynajmniej wypite wcześniej drinki,
choć zazwyczaj miałem mocną głowę i rzadko się zdarzało, bym
chwiał się po takiej ilości alkoholu. Przynajmniej miałem wielką
odwagę i jeszcze większą ochotę, by zobaczyć Laurę.
Byłem
gotów na tą konfrontację i wiedziałem, że jestem jej winny
wyjaśnienie i przeprosiny. Zle zaczęliśmy naszą - jakby na to nie
patrzeć - krótką i dosyć intensywną znajomość. Nie miałem
okazji, by lepiej ją poznać, dowiedzieć się czegoś więcej o
niej samej i chociażby zbliżyć się do odkrycia jednej z jej
tajemnic. Jedyne słowa, które wymieniliśmy, były raczej
wykrzyczane, bo rozpaczliwie starałem się ją odepchnąć, by nie
mąciła mi więcej w głowie. Ona nie była niczemu winna.
Wank
zostawił mnie i pognał na poszukiwanie Sabine. Poprosiłem go, by
nie wspominał jej o mojej obecności i ukryłem się w ciemnym
kącie. Musiałem to sobie dobrze zaplanować - gdybym po prostu
poszedł z nim i zagadnął do Laury przy Sabine, nie obyłoby się
bez niewygodnych pytań. Blondynka była wrogo do mnie nastawiona i
nie pozwoliłaby swojej młodszej przyjaciółce wyjść ze mną
gdziekolwiek, nawet na sekundę, a tym bardziej spokojnie pogadać.
Chciałem
być z nią sam na sam. Nie miałem niczego zdrożnego na myśli,
choć mój przebudzony do życia nastoletni umysł kierowany
hormonami podsuwał mi różne możliwości i oczekiwania. Tłumiłem
to w sobie. Rozmawiać - myślałem. - Będziemy tylko rozmawiać.
Minęło
sporo czasu, zanim odważyłem się wyjść z cienia. Przepychając
się między tłumem rozgrzanych ciał, koncentrowałem wzrok na
poszukiwaniu Laury - gdzieś tam musiała się przecież kręcić.
Miałem nadzieję, że nagle mignie mi przed oczami jej postać, albo
chociaż kątem oka złapię ten charakterystyczny warkocz, który
niezmiennie nosiła.
Niestety,
przede mną przewijały się tłumy dziewcząt, a wszystkie z nich
były piękne na swój sposób i wiedziałem, że większość
uległaby mojemu czarowi, gdybym tylko chciał. Nie chciałem. Już
nie. Żadna nie była nią - skrytą, zamkniętą w sobie, słodką
dziewczyną o spojrzeniu pełnym tajemnic.
Poczułem
się nagle jakbym mógł dla niej góry przenosić. To było takie
dziwne i nowe, a ta wielka zmiana nastąpiła we mnie całkowicie
niespodziewanie. Sprawiło to, że ogarnęło mnie uczucie ulgi.
Musiałem ją znaleźć, i to jak najszybciej!
Wpadła
na mnie, jakby pchana zachcianką losu, który postanowił, by tym
razem nasze ścieżki się przecięły. Podniosła oczy, a mój umysł
obumarł odrobinę w reakcji na to, jaka była piękna. Była taka
przez cały czas, a ja - głupi i ślepy dureń - nie chciałem tego
widzieć.
Jej
wzrok był... błagalny. Prosiła o coś, albo się bała, czemu
wcale się nie dziwiłem, bo zapewne miała mnie za skończonego
drania, który nie chciał dać jej spokoju.
Szarpnęła
się nieznacznie, jakby chciała mi się wyrwać, ale nie pozwoliłem
na to. Nie było mowy o tym, bym miał ją wypuścić. Trzymałem ją
mocno, a wszystkie czynniki - muzyka, przytłumione światła i jej
zapach - sprawiały, że powoli traciłem rozum. Nigdy wcześniej nie
czułem się tak bardzo odpowiednio w miejscu, w którym byłem.
Nie
chciałem jej wystraszyć. Mogła pomyśleć, że znów coś
kombinowałem, albo, że z ukrycia przyglądali nam się Wank i
spółka w ramach kolejnego, dziecinnego zakładu. Skąd miałem
wiedzieć co o mnie myślała?
Odciągnęła
dłonie, które wcześniej płasko opierała na moich przedramionach
i znów chciała mi się wyrwać, więc odruchowo przyciągnąłem ją
bliżej, a gdy poczułem to ciepło bijące od jej skóry, miałem
siłę, by pochylić się i szepnąć jedynie:
-
Szukałem cię.
Pokręciła
głową - jej włosy łaskotały mnie w policzek. Nie zwracałem
uwagi na otoczenie. Muzyka wokół nas zmieniła się odrobinę,
nabierając wolniejszego, bardziej sennego rytmu, jakby nawet ona
chciała mi pomóc w zatrzymaniu Laury.
Uległa,
gdy pociągnąłem ją za sobą w gęsty tłum - posłusznie dała
się wprowadzić między tańczących zmysłowo młodych ludzi,
takich jak my dwoje. Nie spuszczałem z niej wzroku, gdy pozwoliłem
sobie położyć dłonie na jej biodrach. Tak, była prawdziwie
kobieca, nie tak jak panienka z poprzedniego klubu.
Nie
pokazała wszystkiego - mogłem widzieć jej nagie ramiona i rysujące
się pod skórą obojczyki, które doprowadziły mnie do kompletnej
gorączki - tyle pola dla wyobraźni, która pracowała w tamtym
momencie na najwyższych możliwych obrotach. Chciałem... tak bardzo
chciałem ich dotknąć, przejechać po nich palcem... wpić się
ustami w to miejsce na jej szyi, gdzie bił puls. Ledwo nad sobą
panowałem, ściskając materiał sukienki i mnąc go niecierpliwymi
dłońmi. Przyciągałem ją tak blisko, że musiała wiedzieć jak
na mnie działała. Pokazałem jej siebie i pragnąłem, by zrobiła
to samo.
Znów
na mnie spojrzała - rozpraszałem ją. Patrzyłem, jakbym chciał
wywiercić jej dziurę w głowie. Zacisnęła palce, odciągając
moją dłoń od zmaltretowanej sukienki, ale znów ją ubiegłem.
Żelazny uścisk moich palców na jej delikatnym nadgarstku był
stanowczo zbyt mocny, ale chciałem jej pokazać, żeby nawet nie
próbowała się bronić. Nie pozwoliłbym jej odejść.
Po
raz kolejny zaczęła się wyrywać, więc uniosłem nasze złączone
ręce wyżej, co znów sprawiło, że przylgnęła do mnie całym
ciałem. Zacisnęła powieki i potrząsnęła głową, odwracając
twarz w bok.
-
Powiedz, że mam przestać, to przestanę - rzuciłem zaczepnie.
Była
taka niska i wydawała się tak mała w moich ramionach, że miałem
ochotę ukryć ją tam i nigdy nie wypuszczać. To było dziwne - w
jednej chwili przenikało mnie tyle emocji i uczuć. Dlaczego
wcześniej byłem taki ślepy?
Gdy
nagle dotknęła dłonią mojego rozgrzanego czoła i przesunęła
palcami po ledwo wyczuwalnych guzach, których sama była powodem,
moje ciało przeszedł dreszcz. Musiałem mocno zacisnąć powieki,
gdy musnąwszy policzek i szczękę, powróciła, by obrysować
kontur moich ust. To był impuls - pod wpływem tego nieśmiałego
dotyku, pochyliłem głowę i chciałem ją pocałować. Nie tak, jak
tamtą dziewczynę. Wtedy było inaczej, potrzebowałem zapomnienia i
odwrotu uwagi od Laury, choć całkowicie niepotrzebnie.
Czułem
jej ciepły, szybki oddech i automatycznie rozwarłem wargi.
Oddychaliśmy tym samym powietrzem i czułem to połączenie, więź
- jakbym znał ją od zawsze. Musiała być moja. Musiała!
Zsunąłem
dłonie jeszcze niżej, nie mogąc się powstrzymać. Tak bardzo
chciałem ją całować, a jednak wydawało mi się, że byłoby to
złe, gdybym zrobił to w takim miejscu. Powinienem być z nią i
tylko z nią. Sam na sam.
-
Chodź ze mną - poprosiłem, zbliżając twarz do jej szyi i
muskając ustami to upragnione miejsce, które tak bardzo mnie
kręciło.
-
Nie - jęknęła, odpychając mnie, na co zareagowałem gwałtowniej,
niż mógłbym się spodziewać.
-
Proszę!
Desperacja
w moim głosie była bardzo wyraźna, tak samo, jak w sposobie w jaki
ją trzymałem. Miałem to gdzieś - otworzyłem się wreszcie i
byłem całkowicie zależny od jej decyzji. Musiałem ją mieć na
osobności, i to natychmiast.
Gdybym
był bardziej przytomny w tamtym momencie, może powstrzymałbym się
od wyciągania jej z sali przymusem. Nie byłem, więc użyłem siły,
a ona się poddała. Szliśmy, trzymając się za ręce, gdy
torowałem drogę między ludźmi.
Widziałem
wszystko jak przez mgłę, a mój mózg dosłownie skwierczał od
nadmiaru myśli - o tym, co będzie, gdy już znajdziemy się sami.
Nie byłem pewien co do ograniczenia naszych kontaktów jedynie do
rozmowy. Rozsądnie byłoby porozmawiać i lepiej się poznać, ale
zdałem sobie sprawę, że to by mnie nie zadowoliło - w tamtym
momencie nie chciałem jej mówić o swoich uczuciach. Chciałem je
okazać.
Dosłownie
ściągnąłem ją po schodach w dół, gdzie było prawie całkiem
ciemno i o wiele ciszej. Popchnąłem na ścianę i zdążyła
jedynie westchnąć zaskoczona, gdy moje ręce znów owinęły się
ciasno wokół jej talii. Wygięła plecy w łuk, a ja z całą mocą
i pożądaniem jakie czułem, zmiażdżyłem jej wargi swoimi.
O cholera. Nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Jesteś mistrzem, chylę czoło. Kurde. Czemu to się tak szybko skończyło? Mam nadzieję, że na następny nie będziesz kazała nam długo czekać. O czym to ja miałam.. A tak, rozdział.. Bardzo mi się podoba to, jak opisałaś tą wewnętrzną walkę Andiego. To było takie... hmm... urocze. Kurde, to co pisze nie ma najmniejszego sensu, ale po prostu zabiłaś mnie tym rozdziałem. Ja chce jeszcze. I to już. ;) A i z racji takiej że w końcu wczoraj się zaczął nowy rok, to życzę Ci duuuuuuużo weny, łatwych egzaminów i większej ilości wolnego czasu na pisanie o Andim :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Również życzę Ci, aby wszystko, co jest dla Ciebie ważne szło dobrze i żeby Twoje marzenia się spełniły :) Pozdrawiam :*
UsuńCholera.
OdpowiedzUsuńOł sziiiiit.
Jeżeli Andiemu mózg skwierczał od nadmiaru myśli to mój się już chyba spiekł na wiór.
Jasny gwint. To było tak dobre i genialne, że nie nawet przymiotnika, którym mogłabym to określić.
I mój komentarz pewnie będzie do dupy, bo nie dam rady z siebie teraz wykrzesać nic składnego i mądrego, ale w sumie ... chyba nikt ode mnie takich rzeczy nie oczekuje, jakby nie patrzeć ;p
Także no ... Po tym rozdziale to chyba jestem jeszcze mocniej zakochana w Pieszczoszku. Naprawdę on tu jest taki, że ... taki wow. Kurna, no po prostu idealny jest.
Laura też. I Sabine, a Germany Team to po prostu masakra, jaja z nimi jak berety.
Ale ja się skupię na Wellisiu, bo pomimo mojej ogromnej miłości do niego to zauważyłam chyba w końcu w nim coś niedobrego.
No bo tak. Laura zajmuje cały jego umysł, to widać od dawna, ale po tym rozdziale to już jest oczywiste dla wszystkich, a nawet - och w końcu! - dla samego Andiego i może też dla Laury, choć jej punktu widzenia nie było i jeszcze może nie będę wysuwać takich wniosków.
No ale Pieszczoszek. Więc jest nią zafascynowany. Ona pochłania go całego. Tylko, że.
a) To facet. Czysty samiec alfa, niestety.
b) Ma kolegów idiotów, którzy zawsze będą mu mącić w głowie swoimi mądrościami i skłaniać go do robienia głupich rzeczy, aż w końcu nie pójdzie za radą Sabine i nie zacznie używać własnego mózgu
c) Wie, że ma uroczą buźkę, wykorzystuje to bezczelnie i nie wie co to miłość.
No właśnie, on kurna nie wie co to miłość, bo nigdy jej nie doświadczył, bo ma za sobą znacznie inne doświadczenia. Chciałabym powiedzieć, że on jest w niej w jakiś sposób zakochany, ale czuję, że to byłoby infantylne i naiwne z mojej strony. Ona go fascynuje, tak jak mówiłam. Może nawet nie tylko w czysto fizyczny sposób, bo widać że nie tylko jej pożąda, chce czegoś więcej.
Ale czemu chce czegoś więcej? I czego? Jakie on ma motywy? Osobista satysfakcja? Wyzwanie, przygoda?
Kurna, boję się, bo powiedziałaś, że nie będzie happy endu.
Czuję, że Pieszczoszek po prostu to spierdoli.
I to koncertowo.
I będę płakać.
I może już kończę, bo naprawdę....
Ale zebrało mi się na przemyślenia,mówiłam, że mam mózg spieczony od miliona myśli ^^
Także ten ... nie obchodzą mnie Twoje egzaminy,a już tym bardziej współlokatorka, masz nam szybko napisać kolejny rozdział, bo ja już usycham z tęsknoty.
Kocham <33
A Ty jesteś genialna, wydrukuj sobie te słowa i powieś nad łóżkiem, co każdy będzie wiedział :D
Dobra, idę.
Kurde blaszka, znów kocham Twój komentarz :D
UsuńDobrze rozebrałaś na części naszego Wellisia - on nie wie co to prawdziwa miłość, bo jest jeszcze trochę smarkaty :) Wydaje mu się, że tego doświadcza, a resztę zagłuszają szalejące hormony. Zobaczymy, zobaczymy :) Tak jak pisałam, nie będzie w tym opowiadaniu szczęśliwego, ociekającego słodyczą zakończenia, ale to z pewnością będzie na plus. Mam tu do przekazania pewien morał :) Wellinger będzie pieprzył sprawę jeszcze kilka razy, dopóki się nie ogarnie. No i nadchodzi Petra^^
Postaram się napisać i dodać rozdział możliwie szybko - mam wolne do wtorku, więc szaleć można :P Pozdrawiam Cię serdecznie!
Haha, dziękuję :)
UsuńNo ja wiem, ale on i tak mnie dołuje.
I cholera jasna, kim jest Petra?
Czuję, że naprawdę przydają mi się te chusteczki, eh.
Także ja trzymam za Ciebie kciuki i czekam szybciutko na coś nowego :*
Petra to będzie taka szczuplejsza wersja Kim Kardashian :P
UsuńAle co ona ma, do jasnej ciasnej, do mojego ... tfu, Laury Pieszczoszka?!
UsuńOj nie podoba mi się to, bardzo mi się to nie podoba.
O to mi chodziło żeby się ta pani nie podobała. Ważne, że Andi miał z nią wcześniej nieco... hmmm... bliskie kontakty :P
UsuńWiedziałam, że to jakaś mara z przeszłości.
UsuńZałożę się, że jakaś seksbomba, przy której Laura dostanie kompleksów wielkości Mongolii, a Pieszczoszek jeszcze bardziej ograniczy myślenie.
Pięknie,no pięknie. Eh, idę po te chusteczki, nie ma co tego odwlekać.
Dokładnie coś w tym stylu :D
UsuńMistrzostwo. ;)) Normalnie zakochałam się w Andim po tym rozdziale. ;p Teraz czekam na to, jak zareaguje Laura. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale nie wydarzy się nic, co zakłóci tą piękną chwilę dla Andiego i Laury... Nie rób mi tego, daj się pocieszyć tym, że Andi zrozumiał, że nie ucieknie przed uczuciem do tej "szarej myszki".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko! :*
PS Mam nadzieję, że ta twoja współlokatorka jednak zlituje się i da ci trochę postukać na klawiaturze i będziesz mogła dla nas pisać bez problemu! :)
Dziękuję za komentarz :)
UsuńOczywiście, że coś się wydarzy, przecież ja bym nie wytrzymała długo z taką dawką słodkości :P Pozdrawiam ;*
Tak właśnie sobie myślałam, że nie dasz nam się pocieszyć za długo ich szczęściem. ;p
UsuńLubię tooo :)
UsuńPrzeczytałam rozdział...
OdpowiedzUsuńI naprawdę nie wiedziałam jak go skomentować.
Bo tutaj nie ma co komentować. Wszystko jest zapisane w poszczególnych słowach, które połączyłaś w piękną całość.
Siedziałam i myślałam. " Chciałabym tak, chociaż raz, żeby facet, myślałam o mnie w taki sposób. Chciałabym być mu potrzebna, tak mocno, że on traciłby panowanie nad swoimi uczuciami". Ale jak napisać, to co chciałabym powiedzieć, żeby móc wyrazić, jak bardzo wpłynął na mnie ten rozdział. Przecież wszystko co bym napisała, nie było by wystarczające.
I wtedy do głowy wpadła mi piosenka.
Kiss me - Ed Sheeran.
Możesz się ze mną nie zgadzać, właściwie w to każdy może mieć coś przeciwko temu.
Ale proszę przeczytajcie jeszcze raz fragment, gdzie Andreas spotyka się z Laurą w klubie i puśćcie sobie tą piosenkę.
Settle down with me
Cover me up
Cuddle me in
Lie down with me
Hold me in your arms
Your heart's against my chest
Lips pressed to my neck
I've fallen for your eyes
But they don't know me yet
And the feeling I forget
I'm in love now
Kiss me like you wanna be loved
Wanna be loved
Wanna be loved
Jak dla mnie idealnie pomaga zrozumieć Andreas'a.
Andreas'a, który boi się własnych uczuć, boi się tego, że jego przeszłość nie pozwoli mu być szczęśliwym.
Dziękuję Ci Ewo, że pozwalasz mi myśleć, że gdzieś tam, może w innym mieście, kraju, mieszka chłopak, dla którego może byłam, jestem lub będę całym światem.
Dziękuję Ci, za ten rozdział.
I mam nadzieję, że jeszcze wiele razy będę Ci dziękować, za emocję, którymi się z nami dzielisz.
Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny.
~Lilolg
Ojej! Jaki piękny komentarz!
UsuńUwielbiam tą piosenkę i ogólnie wszystkie piosenki, które śpiewa Ed. Mógłby nawet śpiewać bez sensu, ale ten głos i zawarty w nim ładunek emocjonalny... Ehhh, magia ♥
Każda z nas zasługuje na faceta myślącego w ten sposób. Często jest tak, że oni przeżywają taką wojnę ze samym sobą w głębi umysłu, ale nie każdy ma odwagę, by przyznać się do swoich uczuć. Boją się odrzucenia i reakcji ze strony kolegów. To jest głupie, ale tak działa świat. Wszyscy jesteśmy kłamcami, a najbardziej oszukujemy samych siebie :)
Dziękuję Ci za te piękne słowa i przytoczenie tekstu tak wspaniałej piosenki :) Pozdrawiam :*
Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam gdy wróciłam ze szkoły a tutaj rozdział. Kocham,kocham i jeszcze raz kocham to opowiadanie <<3 Boziu!Jakim cudem umiesz tak opisywać emocje bohatera? *_* Jestem zachwycona tym rozdziałem. Jak on ją kocha. To jest wspaniałe. Nawet nie wiesz jak chciałabym być na miejscu Laury. Ten rozdział kipi od miłości. Na prawdę nie wiem jak doczekam na nowy rozdział :/ Ja mam taki przypływ weny na nowe opowiadanie,że spać nie mogę. Ale prolog dziś napisze i o tym chce z tobą na gg pogadać tylko czekam jak dostępna będziesz :) :D Pozdrawiam i weny ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Jestem skończoną romantyczką i sama kiedyś byłam zakochana, więc po prostu opisuję to, co czułam - w nieco męskim wydaniu :P Faceci myślą podobnie jak my, tylko lepiej się z tym kryją :) Oczywiście, wpadnę na gg i służę Ci rozmową. Pozdrawiam :*
Usuńaaaaa. ♥ Cudowny rozdział! Wspaniały! Fantastczny! Wellinger się zakochał po same uszy. Naprawdę rewelacyjnie opisałaś tego jego emocje. Oczywiście oprócz Andreasa, moją miłości jest Wanki- jaki on jest tutaj pozytyyyywny :D Po tym jak napisałaś jakie planujesz zakończenie postanowiłam, że nie mogę się za bardzo przywiązywać do tej historii i z każdym rozdziałem idzie mi co raz gorzej. Czekam na kolejną część ;)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się :*
Dziękuję za komantarz :) Niepotrzebnie zdradziłam brak hollywoodzkiego happy endu, ehhh :P Wankiego nie da się nie kochać, to jest gość z innej planety :) Pozdrawiam :*
UsuńPrzez cały rozdział doskonale wiedziałam, co napisać w komentarzu, ale przy końcówce zapomniałam. To twoja wina xD
OdpowiedzUsuńMuszę chwilę odczekać, aż mój mózg ochłonie, bo zawsze wyobraża sobie wszystko w hd.
Także tego.
Strasznie podobała mi się Sabine w tym rozdziale. Taka konkretna babka, która umie sobie radzić w życiu. To jak ograła Wanka było epickie. Co do Wellingera: wciąż mnie irytuje. Nawet jeśli gówniarzyk zrozumiał swoje błędy, niesmak pozostał :P
Nie będę się rozwodzić nad tym, że umiesz pisać takie sceny, bo ty wiesz, że umiesz i wszyscy inni także to wiedzą. Powiem tylko, że podobał mi się ten szczególik z mięciem sukienki Laury. Niby takie nic, ale mnie hm... podjarcowało :D
Też tak mam, że podczas czytania układam w głowie komentarz idealny, a pod koniec potrafię tylko napisać coś w stylu: askjajdhdhfjf :P Ty za to pozostawiłaś po sobie śmieszny i pozytywny komentarz, za co szczerze dziękuję :)
UsuńNo, Welli sobie nagrabił wcześniej, ale teraz już będzie z niego Romeo, przynajmniej przy okazji kolejnego rozdziału :) Podobało się mięcie sukienki, co? :D Ha ha, ja wiem - taki mały szczegół, a cieszy :) Pozdrawiam!
Welli Casanova z Ursynowa. Nie mogę się doczekać, aż będę mogła to skomentować xD
UsuńTak, bardzo kocham to opowiadanie,że każde najmniejsze słówko chłonę z przyjemnością. A jednak nam się Weli zakochał, jak dla mnie bomba,ale jak na to Laura zareaguje to jestem bardzo ciekawa. Szarga tymi jej uczuciami,że to wątpliwa sprawa. Znowu ten wers "powiedz, a przestanę" :3 niczym powtórka z ostatniego razu cała sytuacja. Miał rozmawiać,taaaaaaa pięknie się skończyło xD
OdpowiedzUsuńSabine, ma mocny charakter, bardzo mi się to podoba, szczególnie jak ich miażdży swoimi tekstami i zachowaniami.Oj chłopcy,jak to tak na wyjazdach pić, a potem wbiegają w bezbronnych ludzi na korytarzach :D
Weny i jak najmniej zdenerwowania współlokatorki :*
Dziękuję za opinię :) Tak to już bywa, że faceci grają na uczuciach ile wlezie, często nawet nie są tego świadomi. Scena w klubie była odwzorowaniem poprzedniej, tym razem z jego perspektywy. Chłopak miał dobre zamiary, rozmawiać chciał, poznać się lepiej... Ups, nie wyszło :P Sabine nie miała miejsca, by pokazać swój potencjał, ale jeszcze dopuszczę ją do głosu :) Pozdrawiam :*
UsuńNie mam pomysłu na komentarz, więc wyjdzie mi on zapewne taki nijaki.
OdpowiedzUsuńNareszcie Andreas okazał swoje uczucia do Laury! Ciekawe tylko, czy ona je odwzajemni? I tu może być niespodzianka, jeśli Laura nie okaże tego samego Andreasowi, zważywszy na to jak wcześniej zachowywał się w stosunku do niej.
Bardzo pięknie opisałaś uczucia Wellingera! Zakochałam się w tym rozdziale.
Pozdrawiam :*
Dzięki za komentarz :) Pozdrawiam cieplutko :*
UsuńJak, jak, jak można w takim momencie kończyć, co? Zostawiłaś mnie z wypiekami na twarzy i szalejącą wyobraźnią :D Boże, kobieto błagam o kolejny! :D I widzisz, co ze mną zrobiłaś? Albo co Welliś ze mną zrobił, już sama nie wiem :D Ale może ja zacznę od początku ^^
OdpowiedzUsuńNo Sabine nasza dała Andreasowi do myślenia i chwała jej za to, bo się wreszcie misio- pysio opamiętał trochę :D Hahahahaha, myślałam, że jebn*ę jak przeczytałam reakcję Wanka na widok blondynki w tej sukience i reakcje chłopaków hahahaha, Richard i jego hiperwentylacja hahaha, nie mogę :D Genialna jesteś ^^ I byłam troszkę zła na Wellisia jak się zaczął rozglądać za jakąś laską i później za tą akcję, ale się ogarnął i bardzo dobrze, bo ja bym mu dała :P i wreszcie się przyznał, co do swoich uczuć ;) No i później ta akcja w klubie, no normalnie *_* chcę więcej, chcę więcej i też kiedyś chcę się znaleźć w takiej sytuacji :D No mega, mega jest i tyle :D
Całuję ;*
Dziękuję za komentarz :*
UsuńSama chciałabym się znaleźć w takiej sytuacji^^ nawet gdybym wcześniej musiała wylać morze łez. Początek kolejnego rozdziały będzie ciekawy, bo zacznie się dokładnie tam, gdzie skończył się ten, tylko z perspektywy bohaterki :)
Pozdrawiam :*
Och w takim razie już się nie mogę doczekać! ;)
OdpowiedzUsuńCo tam łzy, w takiej sytuacji :D
Pewnie :)
UsuńOboziucotojest! Jesteś moim mistrzem! I to zakończenie - zdecydowanie będę teraz miała o czym rozmyślać przed snem.
OdpowiedzUsuńZnowu porwał mnie twój styl pisania - ja po prostu tam byłam razem z Wellim i Laurą, odczuwałam to wszystko razem z nimi, ten rozdział jest czymś niesamowitym, to DZIEŁO!
Dzięki Ci dobra kobieto, że przedstawiłaś Wellingera w takim właśnie świetle, już nic nie dodaję, bo wszyscy dobrze wiedzą, jaką perełkę dzisiaj wydałaś.
Dziękuję
Dziękuję za komentarz :*
UsuńZawsze to fajnie sobie porozmyślać przed snem, tylko czasami kończy się to tak, że najpierw odrobinkę sobie myślisz, a później przewracasz się do rana, nie mogąc zasnąć :P Przynajmniej ja tak mam :)
Musiałam Wellisia troszeczkę utemperować, no i zdarzyło się, że nagle wyszedł z niego prawdziwy Romeo :) Pozdrawiam!
Najlepszy rozdział EVER jaki czytałam! Genialne! Z każdą linijką człowiek się tak wciąga, że tchu mu brakuje. I czyta i czeka co dalej. I w sumie nie wiem po co to pisze, ale ten rozdział made my day (czy jak kto woli night) :D Mam nadzieję, że kolejny pojawi się w miarę szybko. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Kolejny będzie zapewne w przyszłym tygodniu :) Pozdrawiam!
UsuńNo pięknie. Pisałam już kiedyś, że uwielbiam jak piszesz oczami Andreasa.
OdpowiedzUsuńI nie dlatego że będę się nim zachwycać. O nie. Nie będę. Andi w moich oczach wcale nie jest cudowny i wspaniały! Ale podoba mi się taka jego kreacja, że jest smarkaty, zagubiony, a nawet głupi jak but. Oczywiście emocjonalnie. I boję się jak to się skończy, bo Andi już (?) mózgiem nie myśli. A Laura jest naiwna i taka... bezbronna.
Ja trzymam kciuki, żeby odrzuciła jego amory, aby się nauczył trochę pomyślunku. Kończę, bo zaczynam pisać Złośliwcem.
I zapraszam tutaj: http://ona-to-on.blogspot.com
Najnowsze dzieło. Wspólne. Moje i Megi ^^
Dziękuję za komentarz. Zobaczymy jak to będzie. Pozdrawiam :)
UsuńWidziałam już dzieło, czekam na jakiś prolog czy rozdział.
Wczoraj zaczęłam czytać twój blok i zakochałam się tak jak zakochałam się w Dziewczynie mojego brata i to jaką miłością, miłością bezgraniczną i nie odwzajemnioną no ale co do rozdziału to jest boski dobrze że trochę przytemperowałaś Andreasa czyli nie będzie happy-endu?
OdpowiedzUsuńNie będzie miłości po sam grup ?
Może to i lepiej bo to opowiadanie jest bardzo ciekawe i żyje swoim życiem.
Gdy czytałam rozdziały to myślałam że no wiesz że jak bym była jego główną bohaterką.
Z niecierpliwością czekam na następny i zapraszam do siebie na
http://wellinger-andreas.blogspot.com/
Dziękuję za komentarz :*
UsuńZakochałam się w tym opowiadaniu < 3 Jeju , normalnie masz taki talent , dziewczyno :* ;3 Andi w tym opowiadaniu jest strasznie pewny siebie , taki zaborczy i wgl , a Laura taka spokojna , skryta , bezbronna .. Jednak mam nadzieję , że ona go zmieni i coś z tego będzie . Czekam z niecierpliwością na następny i zapraszam do siebie : http://el-amor-es-la-poesia-de-los-sentidos.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Pozdrawiam!
UsuńMożesz mi powiedzieć kto to Petra? :) A rozdział = miazga! Uwielbiam to opowiadanie :) Zapraszam na i-like-snow.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPetra się dopiero pojawi i wtedy zobaczysz :)
UsuńZmiażdżyłaś tym rozdziałem! Czytałam go z otwartą buzią a moim sercem miotały nieopisane emocje. Dotarłam tu dopiero wczoraj, ale ten blog pochłonęłam w mig.. Po prostu On jest magiczny tzn. Andi ;) Sposób Twojego pisania jest magiczny, niepowtrarzalny i mogła bym tak czytać wszytko co napisze, bo to wszystko jest przesycone emocjami. Emocjami, które docierają do mnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za to!;*
Pozdrawiam..
Kondziorek :D
Dzięki piękne za komentarz, Kondziorku :P Pozdrawiam :*
UsuńO mój Boże! Przeczytałam wszystkie rozdziały w jedną noc i powiem Ci,że to jest najlepszy blog jaki czytałam ;). Serio jesteś wspaniała i już chcę następny rozdział. Pozdrawiam ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję za te miłe słowa :) Pozdrawiam :*
UsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńPiszę, piszę :)
UsuńCieszę się bardzo ;)
Usuń