poniedziałek, 20 stycznia 2014

Trzynasty


LAURA
******
Wciąż jeszcze nie bardzo rozumiałam co wydarzyło się wcześniej, gdy zajechaliśmy pod hotel i opony samochodu zapiszczały w kontakcie ze śliskim betonem na parkingu. Szarpnęło mną do przodu, a głowa Andreasa zsunęła się z mojego ramienia — trzymał ją tam od początku jazdy, podczas gdy raz za razem łapał mnie za rękę i mamrotał mi do ucha słowa, które sprawiały, że czerwieniłam się jak wiśnia.
To wszystko działo się tak szybko... niespodziewanie... Traciłam dech przy każdym, najmniejszym nawet dotyku, a moje serce biło zbyt szybko na sam dźwięk jego głosu.
Sabine momentami się nam przyglądała — łapałam jej spojrzenie, lecz w ciemności nie mogłam stwierdzić jaki miała do tego wszystkiego stosunek. Marzyłam, by znaleźć się z nią w zaciszu czterech ścian naszego pokoju i wreszcie móc o wszystko spytać. Nie miałam pojęcia co zrobić, ani jak postąpić. Andreas skutecznie mącił mi w głowie!
Wysiadka, gołąbeczki! — rzucił Wank, otwierając mi drzwi.
Wyskoczyłam pośpiesznie, wyswobadzając się z objęć Andiego, bo dziwne i sprzeczne uczucia szalały we mnie niczym czerwcowa burza z piorunami. Chciałam go przyciągnąć bliżej i odepchnąć w tym samym momencie. Co zrobię jeśli okaże się, że znów uknuli jakiś zakład? Jeśli to było tylko na pokaz? — te myśli wciąż mnie gnębiły i nie pozwalały mi rozkoszować się faktem, że chłopak, za którym wypatrywałam oczy, zwrócił na mnie uwagę. Nie mogłam do końca nacieszyć się jego bliskością. Miałam fazę ucieczki. Zawsze uciekałam. Wtedy porażka mogłaby boleć mniej, bo nie oddałabym wszystkiego, co mogłam — niestety, właśnie jemu chciałabym oddać wiele, jeśli nie wszystko.
Idziesz? — usłyszałam głos Sabine jakby z oddali i odzyskałam ostrość widzenia, porzucając te późnowieczorne rozmyślania. Niestety, w jednej sekundzie przekonałam się, że Andreas także opuścił już auto, a co więcej, podreptał przed siebie zaraz za Wankim, nawet się nie żegnając.
Zrobiło mi się zwyczajnie przykro — nie wiem czego oczekiwałam... może jakiegoś małego gestu czy spojrzenia... w zamian za to mogłam obserwować jego wysoką sylwetkę znikającą w cieniu, jaki rzucał budynek hotelu.
Mogę mieć do ciebie parę pytań? — zwróciłam się do Sabine, która szła tuż obok, obciągając za wąską sukienkę tak, by ukryć pośladki.
Skromnie wygładziłam materiał swojej, co natychmiast przywołało wspomnienia... jego dłoni niecierpliwie mnących materiał, jakby chciał się go pozbyć, by swobodnie dotykać mojej nagiej skóry...
Myślę, że najpierw to ja spytam o kilka rzeczy ciebie — stwierdziła moja mentorka, klepiąc mnie po ramieniu.
Zakradłyśmy się do środka najciszej jak tylko mogłyśmy, odbierając wcześniej nasze klucze od zachwyconego pana z recepcji. Nie, nie uśmiechał się tak zalotnie w moim kierunku... Sabine mrugnęła mu okiem, gdy z prawie cielęcym zachwytem wpatrywał się w jej dekolt. Oczami wyobraźni widziałam go przelatującego nad blatem, gdyby tylko Wank to zobaczył.
Przyłożyła palec wskazujący do uszminkowanych na różowo warg, nakazując mu milczenie, na co pokiwał jedynie głową, wciąż się gapiąc.
Grzeczny piesek — szepnęła, gdy oddaliłyśmy się w stronę naszego pokoju. — Bardzo, bardzo grzeczny.
Potrząsnęłam głową, zastanawiając się gdzie na świecie była sprawiedliwość — ona mogłaby przebierać w mężczyznach i co dzień mieć nowego, a ja nie mogłam odpowiednio zainteresować sobą tego jednego... jedynego.
Wśliznęłam się do pokoju zaraz za nią i zapaliłam lampkę. W środku było przyjemnie ciepło i prawie od razu ogarnęła mnie senność. Usiadłam na brzegu łóżka, pamiętając o tym, że chciałam porozmawiać z Sabine. Tyle tylko, że ona nie zdążyła nawet zdjąć swetra, gdy rozległo się ciche pukanie do drzwi. Spojrzałyśmy na siebie przerażone — cokolwiek byśmy nie powiedziały, nasze stroje zdradzały wszystko, a smród dymu i alkoholu, który wsiąkł w pory naszej skóry dodatkowo potwierdzał to, że wróciłyśmy z balangi. Gdyby trener Schuster...
Kto tam? — odezwała się, wciąż patrząc na mnie z napięciem.
Minęło kilka nerwowych sekund, a ja zdążyłam wyrwać sobie kilka włosów z głowy, gdy wreszcie mogłyśmy odetchnąć z ulgą.
Ja — rzucił Wank, a jego głos był przytłumiony, jakby przyciskał usta do drzwi. Znając go, zapewne tak właśnie zrobił.
Sabine przewróciła oczami, zrzucając z siebie koc, który naciągnęła w ostatnim akcie desperacji. Była już boso i na palcach powędrowała, by mu otworzyć. Wparował do środka, chwytając ją w pasie i unosząc wysoko, a ona otoczyła ramionami jego szyję. Odwróciłam wzrok.
Śmiała się cicho, karcąc go za ten nagły atak i wypraszając z pokoju, jednak był nieugięty. Zaczęłam ostentacyjnie ziewać, bo nagle zmęczyły mnie te ich szczęśliwe amory. Byłam... smutna.
Dobrze, ale tylko na chwileczkę — szepnęła Sabine, odpychając jego ręce. — Zaraz wrócę, pączuszku.
Musiałam na nią spojrzeć, bo niezaprzeczalnie mówiła do mnie. Jej twarz przybrała ten jedyny w swoim rodzaju wyraz — niezgłębionego zachwytu Wankiem i całkowitej obojętności na otoczenie.
Pokiwałam głową, a oni niemal natychmiast wyślizgnęli się cicho na korytarz i tyle ich widziałam. Uniosłam brwi i opadłam na materac, zupełnie wyprana z siły, nadziei i wcześniejszej euforii.
Zażartował sobie... znów... Ogarniał mnie wielki wstyd na samo wspomnienie tego, na co mu pozwoliłam. Nie powinnam była dać mu się całować w... ten sposób. Takie pocałunki kradną duszę i ona już nie wraca. Byłam pusta... tak bardzo pusta w środku. Zabrał wszystko — mój rozum, moje uczucia, moje ja. Być może dramatyzowałam nieco, ale... pragnienie by przyszedł i powiedział mi, że ten wieczór to nie sen było tak silne, że prawie się popłakałam.
Zdjęłam sukienkę, gładząc delikatny materiał i wtulając w nią twarz — szukałam potwierdzenia, że nie wyobraziłam sobie tego wszystkiego. Zapach klubu wciąż był intensywny, więc miałam pewność, że naprawdę tam byłam.
Wciągnęłam koszulkę na gołe ciało, wstydząc się niewidzialnego obserwatora, a później odszukałam wciśnięte do walizki dresy. Włosy związałam niedbale na czubku głowy, choć wyglądało to bardziej niż głupio, bo było ich za dużo na taką fryzurę. Właśnie rozglądałam się za płynem do demakijażu, którego Sabine nakazała mi używać co wieczór, gdy znów rozległo się pukanie. Tym razem było tak cichutkie, że prawie niedosłyszalne, ale już po chwili na palcach zmierzałam w stronę drzwi. Przyłożyłam czoło do chłodnego lakierowanego drewna i nasłuchiwałam. Puk, puk, puk... Poprawiłam koszulkę, żałując, że nie zdążyłam wrzucić na siebie niczego więcej na wypadek spotkania oko w oko z trenerem.
Uchyliłam drzwi powolutku i prawie natychmiast chciałam je zatrzasnąć, całkowicie odruchowo, ale przeszkodziło mi w tym kolano, które szybko pojawiło się w luce. Andreas wsunął rękę do środka i wcisnął się, nawet nie pytając o pozwolenie.
Co ty wyprawiasz? — szepnął z wyrzutem w głosie, rzucając mi pytające spojrzenie tych niesamowicie niebieskich oczu i rozcierając bolącą nogę.
Musiałam wyglądać trochę głupio, gdy tak kurczowo trzymałam się klamki, więc zamknęłam drzwi i odwróciłam się do niego, zakładając ręce na piersi, by przynajmniej mentalnie zwiększyć między nami dystans i... no cóż, choć trochę się okryć. Moje ciało dosłownie śpiewało na jego widok, takiego rozczochranego w zwykłej koszulce i dresach wiszących mu nisko na biodrach. Chłonęłam ten obrazek jak gąbka, a on doskonale zdawał sobie z tego sprawę, bo... uśmiechał się szeroko jak ostatni dureń i... ahhh, byłam na niego taka zła, jednocześnie tak bardzo się w nim zadurzając.
Ładnie ci tak — stwierdził, wskazując bocianie gniazdo na mojej głowie. — Powinnaś częściej rozplatać tego śmiesznego warkocza.
Tego było zbyt wiele... nie wytrzymałam i musiałam się roześmiać. Co on chrzanił? Wyglądałam jakbym trzy dni spała na dworcu, a wspaniały tusz Sabine zapewne odbił mi się po oczami ciemną smugą, a on... tak mnie zawstydzał. Ukryłam twarz w dłoniach, próbując się uspokoić. Ciekawe po co przyszedł? W sumie było mi wszystko jedno... skoro się pojawił, to musiał mieć powód. Spojrzałam na niego przez palce i wzdrygnęłam się, bo podszedł zupełnie niepostrzeżenie — mogłam dokładnie widzieć malutkie literki, którymi zadrukowana była jego koszulka. Był tak blisko, że z wrażenia straciłam oddech.
Mówił ci ktoś kiedyś, że zbytnio się zbliżasz? — zganiłam go słabym głosem, wciąż wpatrując się w materiał na jego piersi. — Istnieje coś takiego jak przestrzeń osobista i...
Ciii... — szepnął, chwytając moje włosy i ciągnąc delikatnie tak, że musiałam podnieść głowę i wreszcie na niego spojrzeć. Zmiękły mi kolana. — Jedyne czego chcę w tym momencie, to znacznie naruszyć tą twoją... osobistą przestrzeń.
Nie miałam siły protestować. Objął mnie znów, silną ręką podtrzymując w pasie, a wolną dłonią przesunął po moim policzku, sprawiając, że zamknęłam oczy i... bezwiednie się do niego przytuliłam. Trzymał mnie tak przez chwilę, nieco sztywno, ale było mi tak przyjemnie, że przestałam reagować.
Może nie takie naruszenie miałem na myśli, ale... lepsze to niż nic — prychnął, po chwili wtulając twarz w tą imitację koka, którą wcześniej stworzyłam.
Ścisnęłam go mocniej, czując, że wcale nie miałam ochoty by się z nim rozstawać tej nocy, ale było coś, co skutecznie mnie hamowało.
Nie sądzisz, że powinniśmy się lepiej poznać? — spytałam, po raz pierwszy patrząc mu w oczy całkiem poważnie. — Nie chcę być niegrzeczna, ale nasze kontakty są, no cóż... nieco... dziwne.
Co ty mówisz, dziewczyno? — zdumiał się teatralnie. — Określ swoje żądania... Mam zejść na dół i zaśpiewać serenadę?
Parsknęłam zduszonym śmiechem. Ile bym dała by zobaczyć go w takim momencie? To było wprost... niewyobrażalne.
Chyba nie jestem aż tak wymagająca — wymamrotałam, wciągając jego zapach głęboko i powoli się odprężając.
Ulżyło mi. Gdyby trener zobaczył...
Śmialiśmy się oboje i w tamtym momencie poczułam się tak szczęśliwa jak jeszcze nigdy w całym moim życiu. To była więź... ciche porozumienie. Wydawało mi się, że znam go od dawna i na drugi plan schodził fakt, że tak naprawdę ledwo co się poznaliśmy.
Nie potrzebne były słowa — nasze ciała rozmawiały ze sobą w ich własnym, języku, który rozumieliśmy poprzez odruchy; ja czułam się bezpieczna w jego ramionach i chciałam schować się w nich jak najgłębiej, a on przyciągał mnie bardziej i bardziej, jakbyśmy wciąż nie byli dostatecznie zbliżeni.
Zdawałam sobie sprawę, że moje doświadczenia były bardzo ubogie w porównaniu z jego i nie miałam pojęcia czy był zadowolony z takiego obrotu spraw. Wiedziałam, że mógł chcieć czegoś więcej — nie byłam głupia, ślepa również. Gdyby tylko zrobił krok dalej, być może odpowiedziałabym na niego... ale on odwzajemnił uścisk i staliśmy tak kilka chwil, szczelnie objęci, podobnie jak w klubie. Czułam jak szybko biło mu serce i doskonale słyszałam jego przyśpieszony oddech na mojej skórze. Pożądanie dosłownie trzeszczało między nami, ale zostało stłumione... przynajmniej z mojej strony.
Chciałbym, żebyś wiedziała... — zaczął schrypniętym głosem, ale urwał w środku zdania, bo z głębi korytarza dotarł do nas stłumiony pisk, a później gdzieś w oddali trzasnęły drzwi i echem poniosły się szybkie kroki.
Podniosłam głowę, układając usta w podkówkę — ten wspaniały wieczór tym razem naprawdę dobiegał końca, bo najprawdopodobniej do pokoju wracała Sabine. Nie chciałam po raz kolejny kłaść się do łóżka sama, by walczyć ze snem... W myślach błagałam, by Andi nie odchodził, bo... takie chwile mogły się już więcej nie powtórzyć. Wraz z końcem nocy znikał on, a moje nadzieje, tak gwałtownie obudzone jego pocałunkami, mogły pęknąć jak bańka mydlana.
Spojrzeliśmy sobie w oczy — on się uśmiechał, patrząc na mnie w sposób, którym zachwyciłaby się każda dziewczyna choć trochę tak wrażliwa i niepewna siebie jak ja. Pocałował mnie w czoło i uścisnął raz jeszcze tak, że prawie padłam zemdlona z wrażenia.
Dokończymy jutro — poinformował mnie z łobuzerskim błyskiem w oku i wyślizgnął się na zewnątrz, zanim zdołałam go powstrzymać.
Spodobała mi się ta stanowczość jego ruchów — nie pytał mnie o zdanie, po prostu się pożegnał i wyszedł. Szczerzyłam się jak głupia, dotykając ust, policzków i czoła. Oparłam się o zimną ścianę, która w kontakcie z moją rozgrzaną do czerwoności skórą mogła zacząć parować i zamknęłam oczy, rozkoszując się własnym szczęściem.
Dokończymy jutro... — powtórzyłam, a moje myśli zalała fala wizji, które powinny mnie zawstydzić, ale wcale tak się nie stało.
TYLE RAZY MÓWIŁEM, ŻE NIE WOLNO ROZPRASZAĆ SIĘ W SEZONIE OLIMPIJSKIM JAKIMIŚ BZDURNYMI ROMANSAMI I JAK ZWYKLE NIKT MNIE NIE SŁUCHA! — trenerski ryk dosłownie wstrząsnął ścianami, skutecznie uwalniając mnie z sideł własnej spaczonej wyobraźni.
Przeraziłam się, i to okropnie — na pewno przyłapał Andreasa poza pokojem i dodał dwa do dwóch, wiedząc o wcześniejszych pogłoskach, które krążyły w ekipie. Spojrzałam w dół i natychmiast skoczyłam ku posłaniu, by okryć się kocem — moje ciało zdawało się być w stanie najwyższego pobudzenia i ostatnią osobą, przed którą chciałam się tak zaprezentować, był wrzeszczący trener Schuster.
Szczęknęła klamka, a ja odwróciłam się szybko, by stawić czoła reprymendzie ale... do pokoju weszła Sabine, różowa na twarzy jak piwonia, a zaraz za nią przerażony Wank, pchany trenerską ręką.
Obserwowałam całe zajście z wyrazem krańcowego zdziwienia w oczach, zasłaniając się kocem i wyglądając na dopiero co wyciągniętą z łóżka. Zakochana para stanęła na środku, spuszczając głowy w pokorze, a pan Schuster okrążał ich niczym pantera czająca się na ofiarę.
Ile to trwa? — spytał, cedząc słowa jakby mówienie sprawiało mu trudność. — ILE TO TRWA?! — powtórzył, tupiąc nogą, gdy żadne z nich nawet nie otworzyło ust, by mu odpowiedzieć.
Jestem dorosły, nie muszę się tłumaczyć z takich rzeczy... — wymamrotał Wank, wciąż wpatrując się we własne stopy.
Skupiłam się na jego wyglądzie — ciemne włosy były w kompletnym nieładzie, a szczęka aż do podstawy szyi została umazana czymś różowym, co barwą dziwnie przypominało pomadkę Sabine, w dodatku miał niedopięte spodnie i ślady paznokci na przedramionach. O nie, o nie... — pomyślałam, kojarząc fakty. — Trener przyłapał ich... w bardzo nieodpowiednim momencie.
Zagryzłam wargę, usiłując mentalnie dodać otuchy mojej przyjaciółce, choć żadne z nich nie zwracało na mnie uwagi. Wiedziałam, że ważyły się nasze losy — Schuster surowo zakazał wszelkich kontaktów cielesnych ze swoimi zawodnikami. Nie mogłam jej ganić, bo sama, tylko chwilę wcześniej, miałam całkowicie nieczyste zamiary wobec najmłodszej gwiazdy drużyny.
Skoro jesteś taki dorosły, to weź odpowiedzialność za wasze... czyny — warknął trener, a ja przełknęłam głośno ślinę, widząc jak Sabine drgnęła. — Wybieraj, wylatuje ona albo wykluczam cię z kadry!
Wytrzeszczyłam oczy, nie wierząc w to, co się właśnie działo. Chciał go wyrzucić? Jednego ze swoich najlepszych zawodników, główną i pewną podporę w konkursach drużynowych? Czy on do reszty zwariował?
Mówisz serio? — spytał Wank, jakby budząc się nagle z głębokiego snu.
Jak zawsze — odparł tamten, lecz jego ton był już o wiele spokojniejszy, niż jeszcze chwilę wcześniej.
Sabine ścisnęła ramię swojego mężczyzny i uśmiechnęła się przez łzy wstydu. Patrzyli na siebie przez chwilę, a później odwróciła wzrok i kiwnęła mi głową. Drżały jej wargi.
Przepraszam Lauro, ale musimy się szybciutko spakować.
Nie mogłam w to uwierzyć — dopiero co zaczęłam być szczęśliwa, jedynie kilka chwil mogłam cieszyć się normalnym życiem młodej dziewczyny, a tu nagle... znów odbierano mi to wszystko, i to w tak brutalny i nagły sposób.
Spuszczając głowę, całkowicie załamana, starałam się ukryć łzy, które bez żadnej kontroli pociekły mi po policzkach. Nie dokończymy jutro, Andreasie... nigdy już nie dokończymy.

50 komentarzy:

  1. Wooo jestem w szoku. Totalnym o-O. Przyłapał ich na igraszkach oj zły trener. Biedna Laura i Andreas no cóż przecież wszystko sie ułoży ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Schuster ma nosa do takich spraw, bo z własnego doświadczenia wie co młodzi potrafią wyprawiać :P Musi się jakoś ułożyć, tylko nie wiadomo czy dobrze :) Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  2. Ojej. Dlaczego to się tak skończyło? No kurde. Taki dobry humor dziś mam u tu taki smutny koniec rozdziału :( Dobra, ochłonęłam. Wracając do rozdziału, to jest świetny.Och ten Andi. Tak pięknie to opisałaś. Po prostu słów mi brak. Jeju, jak ja się ciesze, że to nie Andiego i Laurę przyłapał trener. Oj by się wtedy działo. No i muszę przyznać, że zachowanie Wanka mnie tutaj zaskoczyło. Się bierze odpowiedzialność za swe czyny Panie Wank. Ja jednak mam nadzieję, że uda im się dokończyć jutro. :D To chyba na tyle. Pozdrawiam i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiadomo co zrobi Wank, bo był w szoku i nie dano mu dojść do słowa :) Dzięki za komentarz. Pozdrawiam! :*

      Usuń
  3. ZABIŁAŚ MNIE.
    Boże, dlaczego ty mi to robisz? W Laurze odnalazłam siebie (może to też przez to, że mamy te same imiona) i kiedy zaczynam cieszyć się szczęściem bohaterki ty mi to szczęście bezceremonialnie burzysz ;-;
    Błagam, dodaj czternastkę szybciutko! x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To powstań z martwych, bo być może wszystko da się jeszcze naprawić :P Chciałabym nosić tak piękne imię! Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Dlaczego , dlaczego on tak bardzo ich krzywdzi a szczególnie ją Laurę tą delikatną i wrażliwą dziewczynę. Jestem oszołomiona twoim pięknym stylem pisania ale także smutna że oni chodź na chwile nie mogą być szczęśliwi. I to zdanie na końcu.
    MAJSTERSZYK . NO nic czekam na kolejny i zabieram się za naukę niemieckiego oj Weronika zachciało ci się rozszerzenia tego języka :S Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Życie już takie jest, że kopie tych leżących... Rozszerzenie z niemca? Wow, podziwiam i życzę wytrwałości w nauce :) Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Jak zwykle rozdział niesamowity, taki prosty, a jednak wyjątkowy. W ogóle całe to opowiadanie mnie urzekło choć przeczytałam już chyba każde możliwe opowiadanie (nie tylko o skoczkach) i trudno mnie zaskoczyć, a tobie jednak się udało. A końcówka mnie zabiła, aż coś mnie ścisnęło w moim małym serduszku. Liczę szybko na ciąg dalszy. Weny, duuużo weny żeby starczyło i na opowiadanie o Schlierim :)
    Nela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proste rzeczy są najlepsze :) Dziękuję za miły komentarz. Wenę mam, i to sporą, wystarczy jej na dwie historie. Moją słabą stroną jest wieczny brak czasu i to, że długo myślę nad rozdziałami, by trzymało się to wszystko jakoś w całości :) Pozdrawiam ;*

      Usuń
  6. Nie wiem co napisać. :) Wiedziałam, że sprawy się pokomplikują, bo nie mogło być tak pięknie... Ale żeby aż tak? Mam nadzieję, że to nie koniec szczęścia Laury i Andiego... To byłoby zbyt łatwe, żeby miało się tak skończyć. :) Czekam na następny rozdział, ciekawe jak sprawy się potoczą.
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie jeszcze piękniej niż do tej pory :) Dzięki za komentarz. Buziaczki :*

      Usuń
  7. OOO NIEE !!! dlaczego ? już się cieszyłam że bd taki miły rozdział a tu takie zakończenie o.0 zaskoczyłaś mnie w życiu bym się nie spodziewała że ten rozdział się tak skończy :P no ale w sumie o to chodzi żeby zaskoczyć czytelnika więc to Ci wyszło :) oczywiście rozdział jest wspaniały i nie mogłam się doczekać kiedy się pojawi czekam na następny i myślę że w następnym bd miłe zaskoczenie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma tak miło, o nie! :P Cieszę się, że Cię zaskoczyłam, o to mi chodzi :) Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  8. Jak ja kocham takie sceny. Takie przytulanki w wykonaniu zadziornych młodych sportowców ;d Rozpływam się nad nimi, jak nad zdjęciami Gregorka. Nawet się prawie popłakałam. Chcę takich więcej! I stwierdzam,że jestem uzależniona od Twoich opowiadań. Co pięć minut, ba co minutę sprawdzam, czy przypadkiem nie ma nowego rozdziału ; ) Życzę dużo, dużo weny i pomysłów na nowe historie!
    Pozdrawiam,
    Czekająca z niecierpliwością na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo jak mi miło :) Chciałabym móc wstawiać rozdziały częściej, ale nie da się tak, niestety ;) Postaram się napisać w miarę szybko. Pozdrawiam :*

      Usuń
  9. Jesteś okropna! jak można kończyć rozdział w takim momecie?! No ale i tak Cię uwielbiam :*** to opowiadanie jest wspaniałe. Mam nadzieje, że nie będziesz kazała nam długo czekać na czternasty rozdział :))
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem — jestem okropna ;) Cieszy mnie to, że opowiadanie się podoba, choć nie wyszło takie jak miało być pierwotnie. Kolejny rozdział to kwestia dwóch dni, bo dziś jeszcze chcę dodać na mój drugi blog :) Buziaczki :*

      Usuń
    2. Oooo super już się nie mogę doczekać ;D no nie przesadzaj Opowiadanie jest cudowne i nigdy lepszego nie czytałam. Kolejny blog? no, no rozpieszczasz nas ( ale my to kochamy;) ;P ) daj znać jak sie pojawi :)
      Buziaki ;***

      Usuń
  10. Zszokowalo mnie trochę ;o ale w sumie mozna było sie spodziewać. Oby wszytsko wróciło do normy. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze służę pomocą w nagłym szokowaniu :P Dzięki za komentarz!

      Usuń
  11. Wank coś Ty najlepszego narobił, Twoja wina, nie wykręcisz się z tego. Laura,tak bardzo jej współczuję wszystko się układało, a tu bum bańka z marzeniami prysła. Ja wierzę,że one wrócą, jak to tak kadra bez nich, toż to chłopcy się załamią i skakać nie będą. Oooo strajk zrobią xD Ależ ta Sabine ma urok, jak pieski z wywieszonymi jęzorami za nią latają, ale Laura nie ma czego zazdrościć, ważne,że ten jeden za nią biega :D Oj Andi Andi za dużo byś chciał od razu tak dobrze to na tym świecie nie ma, jakby tak trenejro wpadł z przyłapanymi a tu drudzy, to by się chyba załamał xD Wizja Welliego z gitarą pod oknem Laury rozwaliła mnie, taki niekontrolowany wybuch śmiechu. Co jak co ale kobieta w stroju jaki miała Laura po przebraniu i niedbałą kitką na głowie jest najpiękniejsza :3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Najlepiej wyglądamy w wersji domowej, zawsze to mówiłam :P Dziewczyny się stroją, tapetują, a normalni faceci wolą te ich naturalne oblicza. Żebyś wiedziała, że sama się śmiałam, gdy pomysł z serenadą przyszedł mi do głowy i mogę napisać, że będzie taka scena, tylko nieco później :P Kto Wellingerowi zabroni zrobić z siebie błazna? :) Dzięki za komentarz. Ciumaski :*

      Usuń
    2. Weź przestań one tylko dokarmiają swoich chłopaków, niedożywieni tacy i puder zlizywać muszą, takie to dobre, a ile chemii :D a rano się budzą i stracha na wróble widzą :o Pajacować to on może all day all night xD

      Usuń
    3. Ha ha, dokładnie tak jak piszesz :)

      Usuń
  12. Podziwiam Laurę, naprawdę! Resztkami sił się powstrzymywała, żeby tam czegoś nie z Andreasem :D Ja znając siebie bym się nie mogła opanować i trzymać spokojnie łapek przy sobie w jego obecności :D Ach dobra, znów zaczynam hahahahaha :D No także, tego...Boże, co tu się działo! I co te Wanki z Sabine powyprawiali, co? Ja rozumiem wszystko, pożądanie, hormony i takie tam, ale teraz Laura nie dokończy z Wellisiem :( Rozmowy oczywiście :P no kurczę jak mi ich szkoda...Łudziłam się, że może trzynastka wcale nie będzie pechowa, a tu jednak...Może jednak Werner zmieni zdanie? I da im to na spokojnie wytłumaczyć, co? Przecież nie jest złym człowiekiem, wierzę w niego :D No bo tak to się nie może zakończyć no...I racja! Dziewczyna jest najpiękniejsza w takim wydaniu! A nie pod tonem makijażu i w wyzywających ciuchach^^ I do tego Welliś w takim wydaniu, ok jestem skończona :D ja czekam na jakieś pozytywne rozwiązanie całej tej sytuacji! Wiesz, że sama się zaczęłam zastanawiać nad opowiadaniem o kochanym Wellisiu? :D
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za powstanie Twojego opowiadania! Będę wierną czytelniczką :) Werner to dobry człowiek, zastanowi się, a może nie będzie musiał? Wiedz tylko, że Laurze też się oberwie, jak zwykle :P Dziękuję za komentarz ;) Pozdrawiam :*

      Usuń
  13. To w takim razie się cieszę ;)
    Kurczę no biedna Laura :D To jak ona, to Welliś też, miał przecież współudział hahahaha :D

    OdpowiedzUsuń
  14. O matko! Ale wymyśliłaś :D Ich relacje, to jak je opisujesz- no można się rozpłynąć. ;) Ale najistotniejsze. On serio je wyrzuci? No nie wierzę... mam nadzieję, że Wank się postawi, a jak nie on to może Andreas ? Szybciutko pisz nowy rozdział- umieram z ciekawości! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest Wank, jego nie ogarniesz :P Andi spać poszedł, stawiać się nie będzie ;) Schuster jest bardzo wyczulony na wszelkie oznaki nieposłuszeństwa wobec jego zasad. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam ;*

      Usuń
  15. Przeczytałam już wczoraj, ale po tym całym weekendzie w Zako potrzebowałam trochę odpoczynku, także komentuję dzisiaj, bo ...
    Ojejeju. Ja nie mogę, zastrzeliłaś mnie i w ogóle poprawiłaś wczoraj mój parszywy humor, który dzisiaj jest tylko minimalnie lepszy.
    Kurna, kocham tego Pieszczoszka, kocham, kocham i nawet nie chce myśleć co on tu jeszcze głupiego narobi.
    Na razie jest idealnie i tego się trzymajmy.
    Znaczy no ... idealnie między nimi, bo to ich przytulanie się było taaaakie cudowne i słodkie, że miałam łzy w oczach ze wzruszenia. Moje głupie,wrazliwe serducho.
    Już nie wspominając o tym, że z każdym kolejnym rozdziałem coraz silniej się identyfikuję z Laurą i to mnie trochę przeraża.
    No ale ta końcówka ... cholibka no, ten Werner chyba zwariował! Igrzyska igrzyskami, ale aż tak?
    A swoją drogą Wank i Sabine się nie popisali, mogli trochę bardziej uważać, co?
    Jezuuuu ... nie mogę się doczekać dalszego ciągu, kocham to, kocham!
    Czekam na więcej.
    Weny, czasu i w ogóle pisz jak najszybciej kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, a czemu miałaś taki parszywy humor? :( Ja przez cały weekend chodziłam jak struta, ale wczoraj dostałam jakiegoś powera i jest lepiej. Głowa do góry! Idealny Andi jest idealny, ale nie może być tak przez długi czas, więc cieszcie się póki możecie, ponieważ Petra już ostrzy pazurki :P Trzymaj się ciepło. Buziaki :*

      Usuń
    2. No właśnie przez ten okropny weekend w Zako. Lepiej o nim jak najszybciej zapomnieć.
      Wiem, że nie może, pamiętam o tej cholernej Petrze i przez to mi jeszcze gorzej.
      No dobra,ja dzisiaj strasznie marudzę, więc się może pożegnam.
      Czekam na kolejny :)

      Usuń
  16. :Rozdział zapowiadał się ciekawie i fajnie. I taki był. Boże! Nie mogę tych momentów ich zbliżeń. Laura i Andi są tacy tajemniczy,słodcy,zakochani.:3 Głupi Werner! Czy on zawsze musi odgrywać złe role?:P Niech go szlag trafi! :P Zepsół Laurze jak i Sabine szczęście. Świetny rozdział! Pozdrawiam i weny ! :*Zapraszam do mnie na IV.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jejku genialny <3 możesz informować mnie na asku o rozdziałach? http://ask.fm/kochaniemexd ...świetnie sie czyta to opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Heh. Ile bym dała, by widzieć minę trenera :D I jak zwykle nikt go nie słucha. Tylko czemu Laura też wylatuje? Za niewinność? Znaczy nie jej wina, że Sabine i Wank nie umieją się pilnować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także :P Laura wylatuje razem z Sabine, bo tak naprawdę jest tylko jej asystentką, nie ma żadnego wykształcenia w zakresie fotografowania, jedynie wrodzony talent. Niestety, tak bywa, że człowiek w oparach miłosnych nie myśli całkiem racjonalnie :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  19. biedna Laura i Andreas :(
    ale przeciez on wyrzucił tylko Sabine ! niech Laura zostanie no !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laura jest asystentką Sabine, więc wylatują razem. Pozdrawiam! :)

      Usuń
  20. Nie, dlaczego? A już było coraz lepiej, może zostaliby parą? Dobra to jest tylko gdybanie. A ja chciałabym ci powiedzieć że kocham tego bloga, nieważne jak się zakończy. Ale mnie jeszcze ciekawi co zrobi Andi, załamie się?
    Pozdrawiam i całuje:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :* Może jeszcze zdążą zostać parą :) Pozdrawiam!

      Usuń
  21. Jakie szczęście, że trafiłam na Twoje blogi!!! Po tegorocznym PŚ w Zakopanem, który miałam szczęście oglądać spod skoczni mam totalnego bzika na punkcie Gregora i Andreasa. Twoje opowiadania o nich są świetne, dlatego błagam - kontynuuj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i zapewniam, że będę kontynuować pisanie tych blogów :) Pozdrawiam!

      Usuń
  22. Czeeść :D Na początku chciałam Cię poinformować, że opowiadanie o Andreasie w Twoim wykonaniu wprowadza mnie w dziwny trans :P Haha nie wiem co mi się dzieję, ale chcę więcej i więcej :D Te rozdziały mogły by być nieskończenie długie a mi wciąż by było mało no! ;* Piszesz genialnie :) I te wszystkie emocje jak opisujesz co czuje Laura! Po prostu jesteś genialną blogerką! ;* Kurcze jak zaczęło świecić światełko w tunelu między Andim a Laurą to Wank z Sabine narozrabiali :D Oj nie ładnie, nie ładnie :D A Schuster mógł by trochę odpuścić no nie? Przecież to miłość jest :P Jestem strasznie ciekawa jakie będą dalsze losy bohaterów, także z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D ;*
    Jeszcze raz powtórzę jesteś świetna w pisaniu! ;)
    Pozdrawiam i ściskam :*
    Oczarowana Twoim opowiadaniem :)
    Kondziorek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło czytać takie słowa i nie wiem czym na nie zasłużyłam, ale dziękuję! :) W niemieckiej kadrze nie ma miejsca na miłość, niestety. Chyba, że całkowicie sportową miłość do trenera, i to nieograniczoną :P Kolejny rozdział właśnie piszę, więc może wyrobię się do wieczora ;) Pozdrawiam! ;*

      Usuń
  23. Nienawidzę Cię! Jak mogłaś skończyć rozdział w takim momencie! XD
    Pisz jak najszybciej kolejny, bo nie wytrzymam z ciekawości! :P
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nienawiść to zawsze jakieś gorące uczucie :P Piszę, piszę :) Pozdrawiam!

      Usuń
  24. "Jedyne czego chcę w tym momencie, to znacznie naruszyć tą twoją... osobistą przestrzeń."
    Wiem, że nie pałam miłością do Herr Wellingi, ale gdyby tak jego ładna buźka powiedziała do zdanie do mnie, to chyba bym tam spłonęła *.*

    I miałam napisać, że najsmutniejsze jest to, że Laura, póki co, nie mie zaufać Wellindze tak na sto procent (czemu się nie dziwię), kiedy przeczytałam końcówkę i ojej, nowe komplikacje, jak cudownie :D
    ;____;

    OdpowiedzUsuń