LAURA
******
Wciąż
jeszcze nie bardzo rozumiałam co wydarzyło się wcześniej, gdy
zajechaliśmy pod hotel i opony samochodu zapiszczały w kontakcie ze
śliskim betonem na parkingu. Szarpnęło mną do przodu, a głowa
Andreasa zsunęła się z mojego ramienia — trzymał ją tam od
początku jazdy, podczas gdy raz za razem łapał mnie za rękę i
mamrotał mi do ucha słowa, które sprawiały, że czerwieniłam się
jak wiśnia.
To
wszystko działo się tak szybko... niespodziewanie... Traciłam dech
przy każdym, najmniejszym nawet dotyku, a moje serce biło zbyt
szybko na sam dźwięk jego głosu.
Sabine
momentami się nam przyglądała — łapałam jej spojrzenie, lecz w
ciemności nie mogłam stwierdzić jaki miała do tego wszystkiego
stosunek. Marzyłam, by znaleźć się z nią w zaciszu czterech
ścian naszego pokoju i wreszcie móc o wszystko spytać. Nie miałam
pojęcia co zrobić, ani jak postąpić. Andreas skutecznie mącił
mi w głowie!
—
Wysiadka, gołąbeczki! —
rzucił Wank, otwierając mi drzwi.
Wyskoczyłam
pośpiesznie, wyswobadzając się z objęć Andiego, bo dziwne i
sprzeczne uczucia szalały we mnie niczym czerwcowa burza z
piorunami. Chciałam go przyciągnąć bliżej i odepchnąć w tym
samym momencie. Co zrobię jeśli okaże się, że znów uknuli jakiś
zakład? Jeśli to było tylko na pokaz? — te myśli wciąż mnie
gnębiły i nie pozwalały mi rozkoszować się faktem, że chłopak,
za którym wypatrywałam oczy, zwrócił na mnie uwagę. Nie mogłam
do końca nacieszyć się jego bliskością. Miałam fazę ucieczki.
Zawsze uciekałam. Wtedy porażka mogłaby boleć mniej, bo nie
oddałabym wszystkiego, co mogłam — niestety, właśnie jemu
chciałabym oddać wiele, jeśli nie wszystko.
—
Idziesz? — usłyszałam głos
Sabine jakby z oddali i odzyskałam ostrość widzenia, porzucając
te późnowieczorne rozmyślania. Niestety, w jednej sekundzie
przekonałam się, że Andreas także opuścił już auto, a co
więcej, podreptał przed siebie zaraz za Wankim, nawet się nie
żegnając.
Zrobiło
mi się zwyczajnie przykro — nie wiem czego oczekiwałam... może
jakiegoś małego gestu czy spojrzenia... w zamian za to mogłam
obserwować jego wysoką sylwetkę znikającą w cieniu, jaki rzucał
budynek hotelu.
—
Mogę mieć do ciebie parę
pytań? — zwróciłam się do Sabine, która szła tuż obok,
obciągając za wąską sukienkę tak, by ukryć pośladki.
Skromnie
wygładziłam materiał swojej, co natychmiast przywołało
wspomnienia... jego dłoni niecierpliwie mnących materiał, jakby
chciał się go pozbyć, by swobodnie dotykać mojej nagiej skóry...
—
Myślę, że najpierw to ja
spytam o kilka rzeczy ciebie — stwierdziła moja mentorka, klepiąc
mnie po ramieniu.
Zakradłyśmy
się do środka najciszej jak tylko mogłyśmy, odbierając wcześniej
nasze klucze od zachwyconego pana z recepcji. Nie, nie uśmiechał
się tak zalotnie w moim kierunku... Sabine mrugnęła mu okiem, gdy
z prawie cielęcym zachwytem wpatrywał się w jej dekolt. Oczami
wyobraźni widziałam go przelatującego nad blatem, gdyby tylko Wank
to zobaczył.
Przyłożyła
palec wskazujący do uszminkowanych na różowo warg, nakazując mu
milczenie, na co pokiwał jedynie głową, wciąż się gapiąc.
—
Grzeczny piesek — szepnęła,
gdy oddaliłyśmy się w stronę naszego pokoju. — Bardzo, bardzo
grzeczny.
Potrząsnęłam
głową, zastanawiając się gdzie na świecie była sprawiedliwość
— ona mogłaby przebierać w mężczyznach i co dzień mieć
nowego, a ja nie mogłam odpowiednio zainteresować sobą tego
jednego... jedynego.
Wśliznęłam
się do pokoju zaraz za nią i zapaliłam lampkę. W środku było
przyjemnie ciepło i prawie od razu ogarnęła mnie senność.
Usiadłam na brzegu łóżka, pamiętając o tym, że chciałam
porozmawiać z Sabine. Tyle tylko, że ona nie zdążyła nawet zdjąć
swetra, gdy rozległo się ciche pukanie do drzwi. Spojrzałyśmy na
siebie przerażone — cokolwiek byśmy nie powiedziały, nasze
stroje zdradzały wszystko, a smród dymu i alkoholu, który wsiąkł
w pory naszej skóry dodatkowo potwierdzał to, że wróciłyśmy z
balangi. Gdyby trener Schuster...
—
Kto tam? — odezwała się,
wciąż patrząc na mnie z napięciem.
Minęło
kilka nerwowych sekund, a ja zdążyłam wyrwać sobie kilka włosów
z głowy, gdy wreszcie mogłyśmy odetchnąć z ulgą.
—
Ja — rzucił Wank, a jego
głos był przytłumiony, jakby przyciskał usta do drzwi. Znając
go, zapewne tak właśnie zrobił.
Sabine
przewróciła oczami, zrzucając z siebie koc, który naciągnęła w
ostatnim akcie desperacji. Była już boso i na palcach powędrowała,
by mu otworzyć. Wparował do środka, chwytając ją w pasie i
unosząc wysoko, a ona otoczyła ramionami jego szyję. Odwróciłam
wzrok.
Śmiała
się cicho, karcąc go za ten nagły atak i wypraszając z pokoju,
jednak był nieugięty. Zaczęłam ostentacyjnie ziewać, bo nagle
zmęczyły mnie te ich szczęśliwe amory. Byłam... smutna.
—
Dobrze, ale tylko na chwileczkę
— szepnęła Sabine, odpychając jego ręce. — Zaraz wrócę,
pączuszku.
Musiałam
na nią spojrzeć, bo niezaprzeczalnie mówiła do mnie. Jej twarz
przybrała ten jedyny w swoim rodzaju wyraz — niezgłębionego
zachwytu Wankiem i całkowitej obojętności na otoczenie.
Pokiwałam
głową, a oni niemal natychmiast wyślizgnęli się cicho na
korytarz i tyle ich widziałam. Uniosłam brwi i opadłam na materac,
zupełnie wyprana z siły, nadziei i wcześniejszej euforii.
Zażartował
sobie... znów... Ogarniał mnie wielki wstyd na samo wspomnienie
tego, na co mu pozwoliłam. Nie powinnam była dać mu się
całować w... ten sposób. Takie pocałunki kradną duszę i
ona już nie wraca. Byłam pusta... tak bardzo pusta w środku.
Zabrał wszystko — mój rozum, moje uczucia, moje ja. Być
może dramatyzowałam nieco, ale... pragnienie by przyszedł i
powiedział mi, że ten wieczór to nie sen było tak silne, że
prawie się popłakałam.
Zdjęłam
sukienkę, gładząc delikatny materiał i wtulając w nią twarz —
szukałam potwierdzenia, że nie wyobraziłam sobie tego wszystkiego.
Zapach klubu wciąż był intensywny, więc miałam pewność, że
naprawdę tam byłam.
Wciągnęłam
koszulkę na gołe ciało, wstydząc się niewidzialnego obserwatora,
a później odszukałam wciśnięte do walizki dresy. Włosy
związałam niedbale na czubku głowy, choć wyglądało to bardziej
niż głupio, bo było ich za dużo na taką fryzurę. Właśnie
rozglądałam się za płynem do demakijażu, którego Sabine
nakazała mi używać co wieczór, gdy znów rozległo się pukanie.
Tym razem było tak cichutkie, że prawie niedosłyszalne, ale już
po chwili na palcach zmierzałam w stronę drzwi. Przyłożyłam
czoło do chłodnego lakierowanego drewna i nasłuchiwałam. Puk,
puk, puk... Poprawiłam
koszulkę, żałując, że nie zdążyłam wrzucić na siebie niczego więcej
na wypadek spotkania oko w oko z trenerem.
Uchyliłam drzwi powolutku i
prawie natychmiast chciałam je zatrzasnąć, całkowicie odruchowo,
ale przeszkodziło mi w tym kolano, które szybko pojawiło się w luce.
Andreas wsunął rękę do środka i wcisnął się, nawet nie
pytając o pozwolenie.
— Co ty wyprawiasz? —
szepnął z wyrzutem w głosie, rzucając mi pytające spojrzenie
tych niesamowicie niebieskich oczu i rozcierając bolącą nogę.
Musiałam
wyglądać trochę głupio, gdy tak kurczowo trzymałam się klamki,
więc zamknęłam drzwi i odwróciłam się do niego, zakładając
ręce na piersi, by przynajmniej mentalnie zwiększyć między nami
dystans i... no cóż, choć trochę się okryć. Moje ciało
dosłownie śpiewało na jego widok, takiego rozczochranego w zwykłej
koszulce i dresach wiszących mu nisko na biodrach. Chłonęłam ten
obrazek jak gąbka, a on doskonale zdawał sobie z tego sprawę,
bo... uśmiechał się szeroko jak ostatni dureń i... ahhh, byłam
na niego taka zła, jednocześnie tak bardzo się w nim zadurzając.
— Ładnie ci tak —
stwierdził, wskazując bocianie gniazdo na mojej głowie. — Powinnaś częściej rozplatać tego śmiesznego warkocza.
Tego było zbyt wiele... nie
wytrzymałam i musiałam się roześmiać. Co on chrzanił?
Wyglądałam jakbym trzy dni spała na dworcu, a wspaniały tusz
Sabine zapewne odbił mi się po oczami ciemną smugą, a on... tak
mnie zawstydzał. Ukryłam twarz w dłoniach, próbując się
uspokoić. Ciekawe po co przyszedł? W sumie było mi wszystko
jedno... skoro się pojawił, to musiał mieć powód. Spojrzałam na
niego przez palce i wzdrygnęłam się, bo podszedł zupełnie
niepostrzeżenie — mogłam dokładnie widzieć malutkie literki,
którymi zadrukowana była jego koszulka. Był tak blisko, że z
wrażenia straciłam oddech.
— Mówił ci ktoś kiedyś,
że zbytnio się zbliżasz? — zganiłam go słabym głosem, wciąż
wpatrując się w materiał na jego piersi. — Istnieje coś takiego
jak przestrzeń osobista i...
— Ciii... — szepnął,
chwytając moje włosy i ciągnąc delikatnie tak, że musiałam
podnieść głowę i wreszcie na niego spojrzeć. Zmiękły mi
kolana. — Jedyne czego chcę w tym momencie, to znacznie naruszyć
tą twoją... osobistą przestrzeń.
Nie miałam siły protestować.
Objął mnie znów, silną ręką podtrzymując w pasie, a wolną
dłonią przesunął po moim policzku, sprawiając, że zamknęłam
oczy i... bezwiednie się do niego przytuliłam. Trzymał mnie tak
przez chwilę, nieco sztywno, ale było mi tak przyjemnie, że
przestałam reagować.
— Może nie takie naruszenie
miałem na myśli, ale... lepsze to niż nic — prychnął, po
chwili wtulając twarz w tą imitację koka, którą wcześniej
stworzyłam.
Ścisnęłam go mocniej,
czując, że wcale nie miałam ochoty by się z nim rozstawać tej
nocy, ale było coś, co skutecznie mnie hamowało.
— Nie sądzisz, że
powinniśmy się lepiej poznać? — spytałam, po raz pierwszy
patrząc mu w oczy całkiem poważnie. — Nie chcę być
niegrzeczna, ale nasze kontakty są, no cóż... nieco... dziwne.
— Co ty mówisz, dziewczyno?
— zdumiał się teatralnie. — Określ swoje żądania... Mam
zejść na dół i zaśpiewać serenadę?
Parsknęłam zduszonym
śmiechem. Ile bym dała by zobaczyć go w takim momencie? To było
wprost... niewyobrażalne.
— Chyba nie jestem aż tak
wymagająca — wymamrotałam, wciągając jego zapach głęboko i
powoli się odprężając.
— Ulżyło mi. Gdyby trener
zobaczył...
Śmialiśmy się oboje i w
tamtym momencie poczułam się tak szczęśliwa jak jeszcze nigdy w
całym moim życiu. To była więź... ciche porozumienie. Wydawało
mi się, że znam go od dawna i na drugi plan schodził fakt, że tak
naprawdę ledwo co się poznaliśmy.
Nie potrzebne były słowa —
nasze ciała rozmawiały ze sobą w ich własnym, języku, który
rozumieliśmy poprzez odruchy; ja czułam się bezpieczna w jego
ramionach i chciałam schować się w nich jak najgłębiej, a on
przyciągał mnie bardziej i bardziej, jakbyśmy wciąż nie byli
dostatecznie zbliżeni.
Zdawałam sobie sprawę, że
moje doświadczenia były bardzo ubogie w porównaniu z jego i nie
miałam pojęcia czy był zadowolony z takiego obrotu spraw.
Wiedziałam, że mógł chcieć czegoś więcej — nie byłam
głupia, ślepa również. Gdyby tylko zrobił krok dalej, być może
odpowiedziałabym na niego... ale on odwzajemnił uścisk i staliśmy
tak kilka chwil, szczelnie objęci, podobnie jak w klubie. Czułam
jak szybko biło mu serce i doskonale słyszałam jego przyśpieszony
oddech na mojej skórze. Pożądanie dosłownie trzeszczało między
nami, ale zostało stłumione... przynajmniej z mojej strony.
— Chciałbym, żebyś
wiedziała... — zaczął schrypniętym głosem, ale urwał w środku zdania, bo z
głębi korytarza dotarł do nas stłumiony pisk, a później gdzieś
w oddali trzasnęły drzwi i echem poniosły się szybkie kroki.
Podniosłam głowę, układając
usta w podkówkę — ten wspaniały wieczór tym razem naprawdę
dobiegał końca, bo najprawdopodobniej do pokoju wracała Sabine.
Nie chciałam po raz kolejny kłaść się do łóżka sama, by
walczyć ze snem... W myślach błagałam, by Andi nie odchodził,
bo... takie chwile mogły się już więcej nie powtórzyć. Wraz z
końcem nocy znikał on, a moje nadzieje, tak gwałtownie obudzone
jego pocałunkami, mogły pęknąć jak bańka mydlana.
Spojrzeliśmy sobie w oczy —
on się uśmiechał, patrząc na mnie w sposób, którym zachwyciłaby
się każda dziewczyna choć trochę tak wrażliwa i niepewna siebie
jak ja. Pocałował mnie w czoło i uścisnął raz jeszcze tak, że
prawie padłam zemdlona z wrażenia.
— Dokończymy jutro —
poinformował mnie z łobuzerskim błyskiem w oku i wyślizgnął się
na zewnątrz, zanim zdołałam go powstrzymać.
Spodobała mi się ta
stanowczość jego ruchów — nie pytał mnie o zdanie, po prostu
się pożegnał i wyszedł. Szczerzyłam się jak głupia, dotykając
ust, policzków i czoła. Oparłam się o zimną ścianę, która w
kontakcie z moją rozgrzaną do czerwoności skórą mogła zacząć
parować i zamknęłam oczy, rozkoszując się własnym szczęściem.
— Dokończymy jutro... —
powtórzyłam, a moje myśli zalała fala wizji, które powinny mnie
zawstydzić, ale wcale tak się nie stało.
— TYLE RAZY MÓWIŁEM, ŻE
NIE WOLNO ROZPRASZAĆ SIĘ W SEZONIE OLIMPIJSKIM JAKIMIŚ BZDURNYMI
ROMANSAMI I JAK ZWYKLE NIKT MNIE NIE SŁUCHA! — trenerski ryk
dosłownie wstrząsnął ścianami, skutecznie uwalniając mnie z
sideł własnej spaczonej wyobraźni.
Przeraziłam się, i to
okropnie — na pewno przyłapał Andreasa poza pokojem i dodał dwa
do dwóch, wiedząc o wcześniejszych pogłoskach, które krążyły
w ekipie. Spojrzałam w dół i natychmiast skoczyłam ku posłaniu,
by okryć się kocem — moje ciało zdawało się być w stanie
najwyższego pobudzenia i ostatnią osobą, przed którą chciałam
się tak zaprezentować, był wrzeszczący trener Schuster.
Szczęknęła klamka, a ja
odwróciłam się szybko, by stawić czoła reprymendzie ale... do
pokoju weszła Sabine, różowa na twarzy jak piwonia, a zaraz za nią
przerażony Wank, pchany trenerską ręką.
Obserwowałam całe zajście z
wyrazem krańcowego zdziwienia w oczach, zasłaniając się kocem i
wyglądając na dopiero co wyciągniętą z łóżka. Zakochana para
stanęła na środku, spuszczając głowy w pokorze, a pan Schuster
okrążał ich niczym pantera czająca się na ofiarę.
— Ile to trwa? — spytał,
cedząc słowa jakby mówienie sprawiało mu trudność. — ILE TO
TRWA?! — powtórzył, tupiąc nogą, gdy żadne z nich nawet nie
otworzyło ust, by mu odpowiedzieć.
— Jestem dorosły, nie muszę
się tłumaczyć z takich rzeczy... — wymamrotał Wank, wciąż
wpatrując się we własne stopy.
Skupiłam się na jego
wyglądzie — ciemne włosy były w kompletnym nieładzie, a szczęka aż do podstawy szyi została umazana czymś różowym, co
barwą dziwnie przypominało pomadkę Sabine, w dodatku miał
niedopięte spodnie i ślady paznokci na przedramionach. O nie, o
nie... — pomyślałam, kojarząc fakty. — Trener przyłapał
ich... w bardzo nieodpowiednim momencie.
Zagryzłam wargę, usiłując
mentalnie dodać otuchy mojej przyjaciółce, choć żadne z nich nie
zwracało na mnie uwagi. Wiedziałam, że ważyły się nasze losy —
Schuster surowo zakazał wszelkich kontaktów cielesnych ze swoimi
zawodnikami. Nie mogłam jej ganić, bo sama, tylko chwilę
wcześniej, miałam całkowicie nieczyste zamiary wobec najmłodszej
gwiazdy drużyny.
— Skoro jesteś taki dorosły,
to weź odpowiedzialność za wasze... czyny — warknął trener, a
ja przełknęłam głośno ślinę, widząc jak Sabine drgnęła. —
Wybieraj, wylatuje ona albo wykluczam cię z kadry!
Wytrzeszczyłam oczy, nie
wierząc w to, co się właśnie działo. Chciał go wyrzucić?
Jednego ze swoich najlepszych zawodników, główną i pewną podporę
w konkursach drużynowych? Czy on do reszty zwariował?
— Mówisz serio? — spytał
Wank, jakby budząc się nagle z głębokiego snu.
— Jak zawsze — odparł
tamten, lecz jego ton był już o wiele spokojniejszy, niż jeszcze
chwilę wcześniej.
Sabine ścisnęła ramię
swojego mężczyzny i uśmiechnęła się przez łzy wstydu. Patrzyli
na siebie przez chwilę, a później odwróciła wzrok i kiwnęła mi
głową. Drżały jej wargi.
— Przepraszam Lauro, ale
musimy się szybciutko spakować.
Nie mogłam w to uwierzyć —
dopiero co zaczęłam być szczęśliwa, jedynie kilka chwil mogłam
cieszyć się normalnym życiem młodej dziewczyny, a tu nagle...
znów odbierano mi to wszystko, i to w tak brutalny i nagły sposób.
Spuszczając głowę, całkowicie załamana, starałam się ukryć łzy, które bez żadnej kontroli pociekły mi po policzkach. Nie dokończymy jutro, Andreasie... nigdy już nie dokończymy.
Wooo jestem w szoku. Totalnym o-O. Przyłapał ich na igraszkach oj zły trener. Biedna Laura i Andreas no cóż przecież wszystko sie ułoży ?
OdpowiedzUsuńSchuster ma nosa do takich spraw, bo z własnego doświadczenia wie co młodzi potrafią wyprawiać :P Musi się jakoś ułożyć, tylko nie wiadomo czy dobrze :) Dziękuję za komentarz :)
UsuńOjej. Dlaczego to się tak skończyło? No kurde. Taki dobry humor dziś mam u tu taki smutny koniec rozdziału :( Dobra, ochłonęłam. Wracając do rozdziału, to jest świetny.Och ten Andi. Tak pięknie to opisałaś. Po prostu słów mi brak. Jeju, jak ja się ciesze, że to nie Andiego i Laurę przyłapał trener. Oj by się wtedy działo. No i muszę przyznać, że zachowanie Wanka mnie tutaj zaskoczyło. Się bierze odpowiedzialność za swe czyny Panie Wank. Ja jednak mam nadzieję, że uda im się dokończyć jutro. :D To chyba na tyle. Pozdrawiam i życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuńNie wiadomo co zrobi Wank, bo był w szoku i nie dano mu dojść do słowa :) Dzięki za komentarz. Pozdrawiam! :*
UsuńZABIŁAŚ MNIE.
OdpowiedzUsuńBoże, dlaczego ty mi to robisz? W Laurze odnalazłam siebie (może to też przez to, że mamy te same imiona) i kiedy zaczynam cieszyć się szczęściem bohaterki ty mi to szczęście bezceremonialnie burzysz ;-;
Błagam, dodaj czternastkę szybciutko! x
To powstań z martwych, bo być może wszystko da się jeszcze naprawić :P Chciałabym nosić tak piękne imię! Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam :*
UsuńDlaczego , dlaczego on tak bardzo ich krzywdzi a szczególnie ją Laurę tą delikatną i wrażliwą dziewczynę. Jestem oszołomiona twoim pięknym stylem pisania ale także smutna że oni chodź na chwile nie mogą być szczęśliwi. I to zdanie na końcu.
OdpowiedzUsuńMAJSTERSZYK . NO nic czekam na kolejny i zabieram się za naukę niemieckiego oj Weronika zachciało ci się rozszerzenia tego języka :S Pozdrawiam :)
Dziękuję za komentarz :) Życie już takie jest, że kopie tych leżących... Rozszerzenie z niemca? Wow, podziwiam i życzę wytrwałości w nauce :) Pozdrawiam!
UsuńJak zwykle rozdział niesamowity, taki prosty, a jednak wyjątkowy. W ogóle całe to opowiadanie mnie urzekło choć przeczytałam już chyba każde możliwe opowiadanie (nie tylko o skoczkach) i trudno mnie zaskoczyć, a tobie jednak się udało. A końcówka mnie zabiła, aż coś mnie ścisnęło w moim małym serduszku. Liczę szybko na ciąg dalszy. Weny, duuużo weny żeby starczyło i na opowiadanie o Schlierim :)
OdpowiedzUsuńNela
Proste rzeczy są najlepsze :) Dziękuję za miły komentarz. Wenę mam, i to sporą, wystarczy jej na dwie historie. Moją słabą stroną jest wieczny brak czasu i to, że długo myślę nad rozdziałami, by trzymało się to wszystko jakoś w całości :) Pozdrawiam ;*
UsuńNie wiem co napisać. :) Wiedziałam, że sprawy się pokomplikują, bo nie mogło być tak pięknie... Ale żeby aż tak? Mam nadzieję, że to nie koniec szczęścia Laury i Andiego... To byłoby zbyt łatwe, żeby miało się tak skończyć. :) Czekam na następny rozdział, ciekawe jak sprawy się potoczą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;*
Będzie jeszcze piękniej niż do tej pory :) Dzięki za komentarz. Buziaczki :*
UsuńOOO NIEE !!! dlaczego ? już się cieszyłam że bd taki miły rozdział a tu takie zakończenie o.0 zaskoczyłaś mnie w życiu bym się nie spodziewała że ten rozdział się tak skończy :P no ale w sumie o to chodzi żeby zaskoczyć czytelnika więc to Ci wyszło :) oczywiście rozdział jest wspaniały i nie mogłam się doczekać kiedy się pojawi czekam na następny i myślę że w następnym bd miłe zaskoczenie :D
OdpowiedzUsuńNie ma tak miło, o nie! :P Cieszę się, że Cię zaskoczyłam, o to mi chodzi :) Dziękuję za komentarz :*
UsuńJak ja kocham takie sceny. Takie przytulanki w wykonaniu zadziornych młodych sportowców ;d Rozpływam się nad nimi, jak nad zdjęciami Gregorka. Nawet się prawie popłakałam. Chcę takich więcej! I stwierdzam,że jestem uzależniona od Twoich opowiadań. Co pięć minut, ba co minutę sprawdzam, czy przypadkiem nie ma nowego rozdziału ; ) Życzę dużo, dużo weny i pomysłów na nowe historie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Czekająca z niecierpliwością na kolejny rozdział
Ooo jak mi miło :) Chciałabym móc wstawiać rozdziały częściej, ale nie da się tak, niestety ;) Postaram się napisać w miarę szybko. Pozdrawiam :*
UsuńJesteś okropna! jak można kończyć rozdział w takim momecie?! No ale i tak Cię uwielbiam :*** to opowiadanie jest wspaniałe. Mam nadzieje, że nie będziesz kazała nam długo czekać na czternasty rozdział :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Wiem, wiem — jestem okropna ;) Cieszy mnie to, że opowiadanie się podoba, choć nie wyszło takie jak miało być pierwotnie. Kolejny rozdział to kwestia dwóch dni, bo dziś jeszcze chcę dodać na mój drugi blog :) Buziaczki :*
UsuńOooo super już się nie mogę doczekać ;D no nie przesadzaj Opowiadanie jest cudowne i nigdy lepszego nie czytałam. Kolejny blog? no, no rozpieszczasz nas ( ale my to kochamy;) ;P ) daj znać jak sie pojawi :)
UsuńBuziaki ;***
Zszokowalo mnie trochę ;o ale w sumie mozna było sie spodziewać. Oby wszytsko wróciło do normy. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńZawsze służę pomocą w nagłym szokowaniu :P Dzięki za komentarz!
UsuńWank coś Ty najlepszego narobił, Twoja wina, nie wykręcisz się z tego. Laura,tak bardzo jej współczuję wszystko się układało, a tu bum bańka z marzeniami prysła. Ja wierzę,że one wrócą, jak to tak kadra bez nich, toż to chłopcy się załamią i skakać nie będą. Oooo strajk zrobią xD Ależ ta Sabine ma urok, jak pieski z wywieszonymi jęzorami za nią latają, ale Laura nie ma czego zazdrościć, ważne,że ten jeden za nią biega :D Oj Andi Andi za dużo byś chciał od razu tak dobrze to na tym świecie nie ma, jakby tak trenejro wpadł z przyłapanymi a tu drudzy, to by się chyba załamał xD Wizja Welliego z gitarą pod oknem Laury rozwaliła mnie, taki niekontrolowany wybuch śmiechu. Co jak co ale kobieta w stroju jaki miała Laura po przebraniu i niedbałą kitką na głowie jest najpiękniejsza :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Prawda? Najlepiej wyglądamy w wersji domowej, zawsze to mówiłam :P Dziewczyny się stroją, tapetują, a normalni faceci wolą te ich naturalne oblicza. Żebyś wiedziała, że sama się śmiałam, gdy pomysł z serenadą przyszedł mi do głowy i mogę napisać, że będzie taka scena, tylko nieco później :P Kto Wellingerowi zabroni zrobić z siebie błazna? :) Dzięki za komentarz. Ciumaski :*
UsuńWeź przestań one tylko dokarmiają swoich chłopaków, niedożywieni tacy i puder zlizywać muszą, takie to dobre, a ile chemii :D a rano się budzą i stracha na wróble widzą :o Pajacować to on może all day all night xD
UsuńHa ha, dokładnie tak jak piszesz :)
UsuńPodziwiam Laurę, naprawdę! Resztkami sił się powstrzymywała, żeby tam czegoś nie z Andreasem :D Ja znając siebie bym się nie mogła opanować i trzymać spokojnie łapek przy sobie w jego obecności :D Ach dobra, znów zaczynam hahahahaha :D No także, tego...Boże, co tu się działo! I co te Wanki z Sabine powyprawiali, co? Ja rozumiem wszystko, pożądanie, hormony i takie tam, ale teraz Laura nie dokończy z Wellisiem :( Rozmowy oczywiście :P no kurczę jak mi ich szkoda...Łudziłam się, że może trzynastka wcale nie będzie pechowa, a tu jednak...Może jednak Werner zmieni zdanie? I da im to na spokojnie wytłumaczyć, co? Przecież nie jest złym człowiekiem, wierzę w niego :D No bo tak to się nie może zakończyć no...I racja! Dziewczyna jest najpiękniejsza w takim wydaniu! A nie pod tonem makijażu i w wyzywających ciuchach^^ I do tego Welliś w takim wydaniu, ok jestem skończona :D ja czekam na jakieś pozytywne rozwiązanie całej tej sytuacji! Wiesz, że sama się zaczęłam zastanawiać nad opowiadaniem o kochanym Wellisiu? :D
OdpowiedzUsuńCałuję ;*
Trzymam kciuki za powstanie Twojego opowiadania! Będę wierną czytelniczką :) Werner to dobry człowiek, zastanowi się, a może nie będzie musiał? Wiedz tylko, że Laurze też się oberwie, jak zwykle :P Dziękuję za komentarz ;) Pozdrawiam :*
UsuńTo w takim razie się cieszę ;)
OdpowiedzUsuńKurczę no biedna Laura :D To jak ona, to Welliś też, miał przecież współudział hahahaha :D
O matko! Ale wymyśliłaś :D Ich relacje, to jak je opisujesz- no można się rozpłynąć. ;) Ale najistotniejsze. On serio je wyrzuci? No nie wierzę... mam nadzieję, że Wank się postawi, a jak nie on to może Andreas ? Szybciutko pisz nowy rozdział- umieram z ciekawości! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńTo jest Wank, jego nie ogarniesz :P Andi spać poszedł, stawiać się nie będzie ;) Schuster jest bardzo wyczulony na wszelkie oznaki nieposłuszeństwa wobec jego zasad. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam ;*
UsuńPrzeczytałam już wczoraj, ale po tym całym weekendzie w Zako potrzebowałam trochę odpoczynku, także komentuję dzisiaj, bo ...
OdpowiedzUsuńOjejeju. Ja nie mogę, zastrzeliłaś mnie i w ogóle poprawiłaś wczoraj mój parszywy humor, który dzisiaj jest tylko minimalnie lepszy.
Kurna, kocham tego Pieszczoszka, kocham, kocham i nawet nie chce myśleć co on tu jeszcze głupiego narobi.
Na razie jest idealnie i tego się trzymajmy.
Znaczy no ... idealnie między nimi, bo to ich przytulanie się było taaaakie cudowne i słodkie, że miałam łzy w oczach ze wzruszenia. Moje głupie,wrazliwe serducho.
Już nie wspominając o tym, że z każdym kolejnym rozdziałem coraz silniej się identyfikuję z Laurą i to mnie trochę przeraża.
No ale ta końcówka ... cholibka no, ten Werner chyba zwariował! Igrzyska igrzyskami, ale aż tak?
A swoją drogą Wank i Sabine się nie popisali, mogli trochę bardziej uważać, co?
Jezuuuu ... nie mogę się doczekać dalszego ciągu, kocham to, kocham!
Czekam na więcej.
Weny, czasu i w ogóle pisz jak najszybciej kolejny :D
Ojej, a czemu miałaś taki parszywy humor? :( Ja przez cały weekend chodziłam jak struta, ale wczoraj dostałam jakiegoś powera i jest lepiej. Głowa do góry! Idealny Andi jest idealny, ale nie może być tak przez długi czas, więc cieszcie się póki możecie, ponieważ Petra już ostrzy pazurki :P Trzymaj się ciepło. Buziaki :*
UsuńNo właśnie przez ten okropny weekend w Zako. Lepiej o nim jak najszybciej zapomnieć.
UsuńWiem, że nie może, pamiętam o tej cholernej Petrze i przez to mi jeszcze gorzej.
No dobra,ja dzisiaj strasznie marudzę, więc się może pożegnam.
Czekam na kolejny :)
:Rozdział zapowiadał się ciekawie i fajnie. I taki był. Boże! Nie mogę tych momentów ich zbliżeń. Laura i Andi są tacy tajemniczy,słodcy,zakochani.:3 Głupi Werner! Czy on zawsze musi odgrywać złe role?:P Niech go szlag trafi! :P Zepsół Laurze jak i Sabine szczęście. Świetny rozdział! Pozdrawiam i weny ! :*Zapraszam do mnie na IV.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Pozdrawiam! :*
UsuńJejku genialny <3 możesz informować mnie na asku o rozdziałach? http://ask.fm/kochaniemexd ...świetnie sie czyta to opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńOk, jeśli nie zapomnę :P Dzięki za komentarz :)
UsuńHeh. Ile bym dała, by widzieć minę trenera :D I jak zwykle nikt go nie słucha. Tylko czemu Laura też wylatuje? Za niewinność? Znaczy nie jej wina, że Sabine i Wank nie umieją się pilnować!
OdpowiedzUsuńJa także :P Laura wylatuje razem z Sabine, bo tak naprawdę jest tylko jej asystentką, nie ma żadnego wykształcenia w zakresie fotografowania, jedynie wrodzony talent. Niestety, tak bywa, że człowiek w oparach miłosnych nie myśli całkiem racjonalnie :) Pozdrawiam :)
Usuńbiedna Laura i Andreas :(
OdpowiedzUsuńale przeciez on wyrzucił tylko Sabine ! niech Laura zostanie no !
Laura jest asystentką Sabine, więc wylatują razem. Pozdrawiam! :)
UsuńNie, dlaczego? A już było coraz lepiej, może zostaliby parą? Dobra to jest tylko gdybanie. A ja chciałabym ci powiedzieć że kocham tego bloga, nieważne jak się zakończy. Ale mnie jeszcze ciekawi co zrobi Andi, załamie się?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuje:*
Dziękuję za komentarz :* Może jeszcze zdążą zostać parą :) Pozdrawiam!
UsuńJakie szczęście, że trafiłam na Twoje blogi!!! Po tegorocznym PŚ w Zakopanem, który miałam szczęście oglądać spod skoczni mam totalnego bzika na punkcie Gregora i Andreasa. Twoje opowiadania o nich są świetne, dlatego błagam - kontynuuj!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i zapewniam, że będę kontynuować pisanie tych blogów :) Pozdrawiam!
UsuńCzeeść :D Na początku chciałam Cię poinformować, że opowiadanie o Andreasie w Twoim wykonaniu wprowadza mnie w dziwny trans :P Haha nie wiem co mi się dzieję, ale chcę więcej i więcej :D Te rozdziały mogły by być nieskończenie długie a mi wciąż by było mało no! ;* Piszesz genialnie :) I te wszystkie emocje jak opisujesz co czuje Laura! Po prostu jesteś genialną blogerką! ;* Kurcze jak zaczęło świecić światełko w tunelu między Andim a Laurą to Wank z Sabine narozrabiali :D Oj nie ładnie, nie ładnie :D A Schuster mógł by trochę odpuścić no nie? Przecież to miłość jest :P Jestem strasznie ciekawa jakie będą dalsze losy bohaterów, także z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D ;*
OdpowiedzUsuńJeszcze raz powtórzę jesteś świetna w pisaniu! ;)
Pozdrawiam i ściskam :*
Oczarowana Twoim opowiadaniem :)
Kondziorek :D
Jak miło czytać takie słowa i nie wiem czym na nie zasłużyłam, ale dziękuję! :) W niemieckiej kadrze nie ma miejsca na miłość, niestety. Chyba, że całkowicie sportową miłość do trenera, i to nieograniczoną :P Kolejny rozdział właśnie piszę, więc może wyrobię się do wieczora ;) Pozdrawiam! ;*
UsuńNienawidzę Cię! Jak mogłaś skończyć rozdział w takim momencie! XD
OdpowiedzUsuńPisz jak najszybciej kolejny, bo nie wytrzymam z ciekawości! :P
Pozdrawiam.
Nienawiść to zawsze jakieś gorące uczucie :P Piszę, piszę :) Pozdrawiam!
Usuń"Jedyne czego chcę w tym momencie, to znacznie naruszyć tą twoją... osobistą przestrzeń."
OdpowiedzUsuńWiem, że nie pałam miłością do Herr Wellingi, ale gdyby tak jego ładna buźka powiedziała do zdanie do mnie, to chyba bym tam spłonęła *.*
I miałam napisać, że najsmutniejsze jest to, że Laura, póki co, nie mie zaufać Wellindze tak na sto procent (czemu się nie dziwię), kiedy przeczytałam końcówkę i ojej, nowe komplikacje, jak cudownie :D
;____;