niedziela, 20 października 2013

Piąty

LAURA
*****

Wciąż jeszcze słyszałam głos Sabine, gdy wydzierała się za mną wniebogłosy, ale szczerze mówiąc - miałam ją gdzieś.
Czułam się zdradzona. Oszukana. Jak mogła mi to zrobić? Wiedziałam, że to całe wieczorne wyjście było mocno podejrzane i gdzieś w głębi siebie przeczuwałam, że moja obecność była chłopakom całkowicie obojętna, ale nie spodziewałam się, że będę intruzem. 
Ziemia pod moimi butami była twarda i ubita, więc pięty bolały niemiłosiernie, a mimo to parłam do przodu, byleby uciec jak najdalej od Sabine i... no cóż, także od Andreasa. Zostawiłam wszystko za sobą, a pragnienie ucieczki i izolacji od otaczającego mnie świata było tak silne, że całkowicie zagłuszyło wszelkie normalne myśli. Po kilkunastu minutach nieprzerwanego marszu uświadomiłam sobie, że nie znam drogi powrotnej, a i okolica wydała mi się całkowicie inna, niż ta mijana wcześniej. Noc była ciemna, mróz wzrastał z każdą minutą, a adrenalina krążąca w moim ciele, wyparowała nagle i jedynym uczuciem, jakie mi pozostało, był strach.  
 - Masz swoje wielkie wyjście! - wymamrotałam gniewnie, mocując się z suwakiem kurtki, który jak na złość się zaciął.
Gorące łzy zapiekły mnie w oczy, ale stłumiłam je razem z poczuciem całkowitej porażki i bólem odrzucenia. Miałaś jej nie brać ze sobą... Jego twarz, gdy wypowiadał to proste zdanie, które złamało moje kruche serce... Wyraz jego jasnych oczu... Jego uśmiech skierowany tylko do Sabine... Co ja sobie wyobrażałam? Dlaczego pozwoliłam swojej głupiej, pustej głowie, by wpuściła go do środka? Wolałabym, by powróciły koszmary! Chciałabym znów poczuć ból skroni rozdzieranych przez kulę, byleby tylko czuć cokolwiek, bo w tamtym momencie stawałam się... emocjonalnie martwa.
Dlaczego on? Dlaczego tak mnie do niego ciągnęło? Skąd ta tęsknota za nieznanym? Wszakże znałam go od niedawna, nic o nim nie wiedziałam, ale... potrzeba by go dotknąć była tak paląca, że racjonalne myśli schodziły na drugi plan. Głos w mojej głowie wołał bym dała sobie spokój, a serce w głębokim sprzeciwie biło głośno i szybko na każdą myśl związaną z Andreasem.
Nagle w oddali zamajaczył blask. Przyjrzałam się dokładniej. Tak, to zbliżał się samochód. Najpierw poczułam dziwną obawę - wokół mnie rosły potężne sosny, a w ich cieniu kręta droga wiodła w nieznane - ale natychmiast ją zagłuszyłam. Było mi obojętne co się ze mną stanie. Życie okrutnie się ze mną obchodziło. Bardzo okrutnie.
Auto minęło mnie z głośnym świstem powietrza, opryskując zmarzniętym śniegiem, aż uskoczyłam w bok. Wylądowałam w przydrożnym rowie na kolanach, brodząc w zaspie. Ubranie niemal natychmiast przemokło, a zęby głośno trzaskały o siebie. Objęłam się rękami.
Po samochodzie pozostał w oddali jedynie czerwony poblask tylnych reflektorów - ot, zwykła ludzka życzliwość, by nie zatrzymać się w środku lasu widząc drobną postać błąkającą się przy szosie. Podciągnęłam nosem. Bardzo się hamowałam... zagryzałam wargi do krwi, ale... siedząc tam, na zimnym śniegu, sama i całkowicie zdruzgotana, po prostu się rozbeczałam. Tłukłam zaciśniętą pięścią w pobocze.
 - Dosyć! Dosyć! Zatrzymajcie ten pieprzony świat, ja wysiadam! - darłam się bez sensu, a mój krzyk tonął w mroku i nikt nie zamierzał na niego odpowiedzieć.



ANDREAS
*****


 - Minęła już prawie godzina!
W głosie Sabine słychać było rosnące zmartwienie. Porzuciła i samochód, i Wanka, pomimo tego, że jeszcze chwilę wcześniej oboje siedzieli w aucie, a szyby zaparowały od środka. Wyścig, który planowaliśmy od dawna, nie odbył się, bo... no właśnie, nie mogliśmy odczepić od siebie zakochanej pary.
 - Nic jej nie będzie, pewnie już grzeje tyłek pod kołdrą - zawołał Severin, dokręcając coś przy kole.
Sam zaczynałem się obawiać. No może nie, że zaraz nie wiadomo jak, ale jednak... to była moja wina, że Laura uciekła. Nie powinienem był walić prosto z mostu, że to nie miejsce dla małej świętoszki, którą niewątpliwie była. Nasze nielegalne wyścigi samochodowe ukrywaliśmy przed trenerem już od bardzo dawna. Gdyby się dowiedział...
 - Muszę już iść - stwierdziła blondynka, a Wank prawie się udusił, próbując pokazać mi, bym coś zrobił.
Pobiegł za nią, gdy zniknęła za górką. Zostawił włączony silnik, otwarte drzwi... Zwariował. Trąciłem Richarda, który opierał się o maskę po mojej prawej stronie. Chciałem się ponabijać z głupoty Wanka, bo widocznie oszalał na punkcie naszej fotografki, ale mina Rysia nie wyrażała chęci do żartów. Był.... przestraszony?
 - A tobie co? - spytałem, ciągnąc go za rękaw skórzanej kurtki.
 - Martwię się - stęknął.
 - Czym? Kryzysem na świecie?
Nie spodobał mu się mój głupi ton.
 - Odwal się! Przecież ona poszła całkiem sama... Nie zna drogi.
Skrzywiłem się. Dlaczego nagle obchodziła go Sabine? On też się w niej zabujał?
 - Nie wiem czy zauważyłeś, ale Wank poleciał za nią z językiem na brodzie... - poinformowałem Rysia, wskazując palcem miejsce, gdzie ta dwójka zniknęła za pagórkiem.
 - Co ty pieprzysz? - wydarł się na mnie.
 - A co ty?! - zdziwiłem się.
 - Chodzi mi o Laurę, ty krowi placku! Skąd wiesz jak dotarła do mieszkania? Przecież nie zna tych terenów.
Rysiowy głos rozsądku uświadomił mi, że było w tym trochę racji. Rzeczywiście, dziewczyna zwiała jakby gonił ją sam diabeł, a my powstrzymaliśmy Sabine przed pójściem za nią, bo byliśmy pewni, że zaraz wróci. Podrapałem się po głowie. Na prawo las, a na lewo miasteczko, jednak, by do niego dotrzeć, trzeba było iść ładne kilka kilometrów. Okolica szemrana, pełna drobnych pijaczków i bezpańskich zwierząt. Niezbyt ciekawe miejsce na spacery.
 - Zamierzasz... - chciałem spytać Richarda, czy pojedzie szukać dziewczyny, ale głos mi się załamał, gdy w oddali rozległo się stłumione wycie syren.
Mogło nie znaczyć nic... a mogło też wszystko. Ogarnęło mnie dziwne uczucie, ręce działały same i po chwili odpalałem już samochód, a Richard kopiował moje ruchy. Kilka sekund później gubiłem za sobą kolejne metry, mknąc w mroku ulicy. Samochód Rysia minął mój ze świstem, więc przyspieszyłem automatycznie, choć powoli docierało do mnie, że czekało nas szukanie igły w stogu siana. W mojej głowie szalały myśli. Oby nic jej się nie stało! Oby to był ktoś inny.
 - Poczucie winy by mnie zabiło - szepnąłem cicho, tłumacząc sobie własne nagłe zamartwianie się o Laurę. A może to jednak nie to?

LAURA
*****

Leżałam sobie spokojnie.
W górze świecił księżyc, a jego duża tarcza dawała złudne poczucie ciepła. Oddychałam już cicho, coraz bardziej się wysilając. Było mi zimno. Bardzo zimno.
Korony sosen nad moją głową tworzyły okrąg, a ten zaczynał się kręcić, co nie było ani śmieszne, ani miłe. Wirowały mi od tego myśli. Nie pamiętałam już co się stało wcześniej. Chciałam tylko spać. Dziwne uczucie, to zamarzanie. Kończyny piekły, jakby przypalane żywym ogniem, a przecież spoczywałam w głębokim śniegu. Usta spierzchły. Serce zwolniło.
Strzeli do ciebie, uważaj! Strzeli! Jest tuż obok! Wzruszyłam ramionami - blade wspomnienie ojca mierzącego mi prosto w twarz z pistoletu nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. Strzelaj - myślałam. - Przecież i tak od urodzenia jestem martwa!
Oczy uniosłam wysoko, mogłyby prawie zniknąć w czaszce. Powieki zacisnęłam. To koniec. Nie będę się dłużej męczyć, dość już łez. Takie życie to chyba jakiś głupi żart wszechświata... Okrutny i podły kawał. Żałosna tragedia. Szkoda, że Sabine wtedy odwróciła mnie od skoku...
 - Sabine - wychrypiałam, a mroźne powietrze podrapało mi gardło.
Przypominałam sobie wszystko, a piękna twarz mojej dobrodziejki uśmiechała się do mnie szeroko. Otworzyłam oczy. Muszę... muszę wstać... Natychmiast! Nie mogę zostawić Sabine samej! Ona, tak jak ja, nie ma na świecie nikogo! Skostniałe palce ryły w śniegu, stopy tarły o podłoże, a jednak nie miałam siły by się podnieść.
 - Pomocy... - zapłakałam, a sosny pochyliły się niżej, jakby chciały z bliska obejrzeć moją nędzną śmierć.
Wreszcie ciało zwiotczało mi całkowicie - mózg wydawał chaotyczne komendy, ale bezskutecznie. Łzy na policzkach zamarzły, a w uszach pojawił się pisk. To nie tak miało być - skarżyłam się nie wiadomo do kogo. Ja tylko chciałam być kochana... Nie zdążyłam...

***

 - Nic ci nie będzie, słyszysz?
Anielski głos przemawiał do mnie głośno i z napięciem. Ktoś potrząsnął moim ciałem. Potem jeszcze raz i znów. Uniosłam się nad ziemią. Ktoś przeklinał kwiecistą, niemiecką łaciną. Zamachałam stopami, choć prawie ich nie czułam. Głowa odskoczyła mi na bok, a ucho zapiekło dotkliwie. Ktoś znów posłał w dal śliczną wiązankę bluźnierstw. 
 - Andreas, weź się w garść, do jasnej cholery! - głos dopingował jakiegoś Andreasa.
Poczułam pod plecami miękkość, a czyjeś niecierpliwe dłonie szarpały moje ciuchy.
 - Nie lubię Andreasa, bo to chudy, tleniony zarozumialec i mnie wkurza - wymamrotałam niewyraźnie i prawie natychmiast o tym zapomniałam.
Głos zamilkł, dłonie znieruchomiały. Po chwili całkowitej ciszy boski głos znów rozległ się przy moim uchu, tym razem bliżej.
 - Też mi coś - prychnął. - Zaraz tam tleniony!
Otworzyłam oczy, bo wzburzenie słyszalne we wspaniałym pomruku sprawiło, że nagle, całkowicie podświadomie,  rozpoznałam jego właściciela. Podniosłam się raptownie, a krew prawie uderzyła mi do mózgu. Wróciły wspomnienia, a wraz z nimi jasne myślenie.
Siedziałam w aucie. Otaczało mnie duszne ciepło, a gorące powietrze wraz z głośnym szumem wydostawało się z dmuchawy i mieszało z tym zimnym, wpadającym przez otwarte drzwi. Spojrzałam w dół i natychmiast się zawstydziłam - ktoś zerwał ze mnie przemoczoną bluzkę i w taki to sposób siedziałam sobie przed Andreasem na wpół naga. Ten patrzył gniewnie, nachylając się w moją stronę. Niebieskie oczy błyszczały intensywnie. Ciężko oddychał.
 - Dziewczyno! - ryknął. - Co ty sobie myślałaś? Mogłaś umrzeć!
Jego ton był rozpaczliwy i wcale nie widziałam powodu, dla którego aż tak się zdenerwował. Drżały mu dłonie, gdy brutalnie szarpnął za mój warkocz i całkowicie niespodziewanie przyciągnął mnie do siebie...

22 komentarze:

  1. Dlaczego tak skończyłaś ten rozdział ?? Nie mogę doczekać się dalszej części :)
    A poza tym rozdział świetny. Tekst Laury najlepszy "chudy, tleniony zarozumialec"haha :D
    Życzę weny :) pisz szybciutko następny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba ucinać właśnie w takim momencie :) Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  2. Już miałam się zmusić do zajęcia się tym, czym zajmować się powinnam, gdy zobaczyłam, że u Ciebie nowy rozdział. Oczywiście nawet nie muszę mówić z czego zrezygnowałam :D
    Uwielbiam Twóją historię i przyznaję szczerze, że czyta się ją z przyjemnością. Jedyne moje rozczarowanie, że tak szybko się skończyła! o ostatnim dłuuugim rozdziale miałam nadzieję, że będę czytać i czytać, a tu ledwie dwa łyki herbaty upiłam i koniec! Historie chyba zawsze żyją własnym życiem, więc nie martw się, że nie jest tak jak sobie wymyśliłaś. Bo jest świetnie. I nawet sobie nie żartuj, że się zastanawiasz nad przerwaniem, bo ja sobie nie wyobrażam, że nie dowiem się jak to będzie.

    Ach ten Andi. Tleniony blondyn, haha. Śmieszny jest, taki z niego dzieciak :D Najbardziej mi się jednak podobała jego rozmowa z Rysiem :D Wanka było mało, ale nawet jedno słowo o nim wywołuje mi uśmiech na twarzy. Jego cała osoba jest taka zabawna!!!

    Więc czekam na ciąg dalszy. I ostrzegam, że jak stracisz chęć pisania, to ja będę tu spamować i przypominać, że czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :)
      Nie przerwę pisania, bo jak wspominałam na początku, będę pisała nawet jeśli tylko dla siebie :) Dziś krótko, bo gdybym nie przerwała w takim momencie, to musiałaby dodać rozdział długości dwóch i znów byłoby zbyt obszernie. Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Uf. Bo już się zastanawiałam jak Cię odszukać i zmusić :D

      Usuń
  3. ten blog jest chyba moim ulubionym, może dlatego, że mam wielki sentyment do Andreasa.
    Rozdział cudny, Andreas tutaj cudny i w sumie... w sumie to lubię bohaterkę. Jest taka inna, taka... wyobcowana, a jednak jest w niej coś intrygującego.

    Weny kochana !

    http://cieple-objecia-bartka.blogspot.com/ (jak znajdziesz czas :* )

    OdpowiedzUsuń
  4. Musisz pisać dalej, bo uwielbiam twoje opowiadania a ta historia jest świetna! ;) Andreas w końcu zaczął pokazywać jakieś dobre uczucia. Kurczę, że też przerwalaś w takim momencie... Pisz szybciutko kolejny rozdział!
    Pozdrawiam ciepło! ; ))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze jest świetnie nie wiem wgl jak możesz.mieć jakiekolwiek wątpliwości! :) Działo się w tym rozdziale. Czyli Andreas uczucia ma :D Ciekawe jak się będzie zachował po tej akcji. :)
    Pozdrawiam, dobranoc i więcej wiary w siebie! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Puk puk w główkę, jest świetnie, co Ty gadasz? :*
    Do rozdziału, wohohoho jaki pocisk, brawa Laura, należało mu się, chyba pojechało po ambicji co Andi? :D Nagle się w nim obudziły wyrzuty sumienia, no to fest szybko -.- A Sabine to już w ogóle pojechała po bandzie, posłuchała tych, tych, no nie będę nieładnie mówić, zamiast iść za nią, co ona odwala, rozumiem miłość i w ogóle, ale bez jaj mi tu proszę. On ją jeszcze przytula?? Po tym co przez niego się stało? No chyba nie, zboczeniec!
    Pozdrawiam, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. No no świetny rozdział ;) Teraz to Andi pojechał. Jak on mógł?:o Czuje,że między naszym Wellingerkiem a Laurą coś powoli iskrzy. A Sabine ją zostawiła. Wiesz gratki dla cb. Udało ci się! Przez twoje opow.polubiłam Niemców ! Brawo!:D:) Oszalałaś? Za przeproszeniem jebło ci? Ani mi się waż rezygnować z tego cudownego bloga bo przyjadę i zabije! :p To jest świetne. W życiu tak jak w pisaniu są i te lepsze chwile tak jak i te złe chodzi o rozdziały. Pozdrawiam i dużo weny! :*Zapraszam do mnie :roksiandaustria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że kolejna osoba przekonała się do tych fajnych chłopaków :)
      Dzięki za komentarz!

      Usuń
  8. Nie pierdziel mi tu głupot, tylko pisz! Nooooo i żadnych sprzeciwów!! :D

    Mam nadzieję, że nie będzie już żadnych snów, zwidów, czy czegokolwiek, tylko dalszy ciąg będzie taki, jaki sobie w głowie ułożyłam, ok? :D

    OdpowiedzUsuń
  9. jezu, to był najlepszy rozdział na tym blogu.
    z ręką na sercu.
    powaznie.
    Bożeeeee ....
    kiedy następny?:D
    pytam całkowicie serio, bo naprawdę nie wyobrażam sobie, bym była w stanie długo wytrzymać z czekaniem na kolejną część.
    Nie wiem czy to dlatego,że tak cudownie piszesz, czy że było takie krótkie, czy że skończyłaś w takim momencie, czy dlatego,że Andi był tutaj po prostu cud i miód, a Laura wzbudza we mnie takie matczyne uczucia,że aż trudno uwierzyć,że jest starsza ode mnie ...
    mniejsza o to.
    Chcę kolejny.
    Chcę dokończenie tej sceny.
    Wiem,ze pewnie się przelicze, ale trudno.
    Andi, kocham Cię <3
    I Ciebie też, za to,że jesteś taką uzdolnioną zdolniachą i że dzielisz się tym wszystkim z nami.
    Trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :* Postaram się nie zawieść Twoich oczekiwań względem kolejnego rozdziału :)

      Usuń
  10. W końcu zebrałam się w sobie i przeczytałam :) Wybacz szkoła wysysa ze mnie wszelkie chęci do czytania ;/
    Więc może przejdę od razu do sedna sprawy:
    Oni się o nią założyli ? o.o Gratuluję Welli pomysłu na pewno cię zechce, jak się dowie. :D
    Wiesz, że masz słodkiego Rysia tutaj ? :3 Tak to było słodkie, jak się tak zaczął martwić o Laurę :3
    Hahahahhahaha no i Wank i Sabine tego chyba nie będzie trzeba komentować :3
    weny kochana :*

    ps.
    http://jak-kolysanka.blogspot.com/ <------ nowy :3
    http://uciekinier-i-eva.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze Cię rozumiem, sama nie mam na nic czasu i nawet chęci :/
    Odwiedziłam już Twój nowy blog i czekam na więcej :)
    Dziękuję za komentarz :*

    OdpowiedzUsuń